Z inicjatywy ługańskiej organizacji społecznej „Stan” przy wsparciu amerykańskiej fundacji National Endowment of Democracy oraz Winnickiej Administracji Obwodowej w bibliotece na Wiszence (pr. Kosmonautów 63) odbyło się spotkanie działaczy i aktywistów z miejscowych organizacji społecznych z przesiedleńcami ze wschodnich regionów Ukrainy, gdzie toczy się wojna z prorosyjskimi terrorystami, wspieranymi przez rosyjskie wojsko.
– Celem spotkania – jak zaznaczył jego moderator z organizacji „Stan” Jarosław Minkin – jest obalenie stereotypów, istniejących po „obu stronach barykad”. Do dyskusji zaproszono także prezesów i członków organizacji mniejszości narodowych. Okazało się m.in., że część studentów z Donieckiego Uniwersytetu, który z całą kadrą profesorską i studentami przeniósł się do Winnicy, chętnie uczy się języka polskiego. Postrzegają Polaków, jako naród przyjazny do narodu ukraińskiego.
Czwartkowe spotkanie w bibliotece składało się z kilku części. Na początku Pan Jarosław opowiedział o stereotypach, które istnieją wewnątrz samego Donbasu. – Mieszkańcy bogatszego Doniecka uważają, że Ługańsk to wioska, ługańczanie z kolei znieważają doniecczan za ich pychę. Znaczna część obwodu ługańskiego zajmują „martwe miasta” – opuszczone miejscowości, w których po pustych blokowiskach tylko wiatr hula, nawet psy je opuściły... – mówił prezes „Stanu”.
Następnie wszyscy obecni na sali (około 30 osób) zostali podzieleni na cztery grupy. Każda z grup miała za zadanie odpowiedzieć na anonimowe pytania, dotyczące przesiedleńców, które poprzednio wszyscy pisali na kartkach. Następnie trzeba było zaproponować mechanizm szybszej integracji przesiedleńców ze wschodu z nowym środowiskiem.
W związku z anonimowym trybem zadawania pytań nie wszystkie z nich okazały się przyjemne dla gości ze wschodu: „Dlaczego nie bronicie własnego domu, a uciekacie tam, gdzie cicho i przytulnie?”, „Czy to prawda, że ukraińska armia je wasze dzieci na obiad?”. Ale większość pytań, które padały była bardzo konstruktywna i pokazywała ogromną niewiedzę miejscowych na temat tego, co się dzieje i działo na wschodzie. Przecież wschód Ukrainy to nie „biała plama”, lecz region Ukrainy, w którym na wioskach jego mieszkańcy nadal rozmawiają po ukraińsku, w większości szkół przed rebelią separatystów z „DRL” i „ŁRL” dzieci uczyły się wyłącznie w języku ukraińskim. Nikt z przesiedleńców nie potrzebuje kursów z języka ukraińskiego, bowiem czasami lepiej mówią w tym języku, niż ich rówieśnicy z Winnicy.
Jakie problemy trapią przesiedleńców? Wszyscy w pierwszej kolejności stykają się z poszukiwaniem pracy i dachu nad głową. Dlatego pomoc im w tym kierunku jest potrzebna w pierwszej kolejności. Drugie co muszą zrobić przesiedleńcy – to zarejestrować się w urzędzie by móc otrzymywać wypłaty socjalne i stypendium z uczelni. Trzecie – odnaleźć organizacje społeczne, zrzeszające podobnych ludzi. Czwarte – osoby z dziećmi, które porzuciły wszystko i przyjechały do innego miasta muszą szukać szkoły i przedszkola.
Większość z tych, którzy przyjechali z Donbasu i Ługańska do Winnicy – to osoby zdeterminowane, by szukać pracy i utrzymywać się na własny koszt. Studenci uczęszczają na zajęcia, sami płacą za akademik lub pokój w hotelu. Często jest tak, że lekarze z Donbasu pracują jako pielęgniarki lub pokojówki a inżynierowie – noszą cegły na budowie .
Na pytanie: „Dlaczego inni nie wyjadą z okupowanych terenów?” przesiedleńcy odpowiadają, że to prywatna sprawa każdego. Wiele osób w średnim wieku ma starszych rodziców, jeszcze inni posiadają nieruchomość, której nie mogą ani sprzedać, ani wynająć innym. Odnaleźć zadowolonych mieszkańców tzw. „DRL” czy „ŁRL” graniczy z cudem – nie ma pracy ani pieniędzy, dostawy z konwojów humanitarnych jeszcze nikt z mieszkańców okupowanych miast nie widział…
Większość tych, kto przyjechał do Winnicy, już nie zamierza wracać do domu. Budują swoją przyszłość w nowych realiach. Podtrzymują stały kontakt ze swoimi przyjaciółmi i rodziną na wschodzie oraz zgodnie twierdzą, że oczekiwania nawet tych, którzy poparli na początku separatystów, zostały zawiedzione. Ale sytuacja jest dzisiaj bardzo złożona i sądząc z „daleko idących” planów rosyjskiego prezydenta – na powrót tymczasowo okupowanego Donbasu do Ukrainy trzeba będzie jeszcze czekać długo.
Słowo Polskie, 05.03.15 r.; KZ
{morfeo 767}
{youtube}0LqWcT6dvUU{/youtube}