27 sierpnia w polskiej Telewizji Republika wyemitowano wywiad z prezesem Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu Andrzejem Iwaszkiem. W warszawskim studiu Republiki Polak z Mariupola opowiedział o 40 rodzinach, które bez skutku czekają na ewakuację z zagrożonego atakiem Rosjan przyfrontowego miasta.
– W przypadku ataku rosyjskich wojsk na Mariupol ewakuacja jest nierealna. Rosjanie prawdopodobnie nie będą chcieli po prostu zająć miasta, ale dojdzie do oblężenia – ocenił Polak z Mariupola. – Nie rozumiem, dlaczego trzeba czekać w najbardziej tragicznych momentach, oni (osoby polskiego pochodzenia – przyp. red.) wyrażają wolę powrotu do ojczyzny przodków – dodaje.
Iwaszko podał przykład polskiej rodziny, która mieszka na obrzeżach Mariupola i od grudnia niemal co noc schodzi do piwnicy w obawie przed ostrzałami.
– Na obrzeżach Mariupola cały czas trwa ostrzał. Nie jest przestrzegany żaden rozejm. Z mojej perspektywy, jako mieszkańca Mariupola, niemal codziennie słyszę strzały. Sytuacja jest coraz gorsza, bo bojownicy coraz częściej używają ciężkiej broni zakazanej w porozumieniu. Geografia ostrzału także się rozszerza – mówił.
Polak z Mariupolu informował, że odległość wojsk separatystów i tych rosyjskich to zaledwie około 10-15 kilometrów, czyli zasięg wyrzutni rakietowych Grad. – Ostrzeliwują też z mobilnych pojazdów artyleryjskich. Wdzierają się na terytorium bliżej Mariupola, strzelają i wracają na dozwoloną odległość – informował.
Dopytywany, czy Ukraińcy rzeczywiście mają coraz gorszy stosunek do Polaków, Iwaszko zaprzeczył. Stwierdził, że nie spotkał się z nieprzyjemnym traktowaniem siebie, jako Polaka z pochodzenia ze strony Ukraińców.
Na podstawie informacji TV Republika, 28.08.15 r.
{youtube}VIKwGsgGRqc{/youtube}