W 2016 roku przypada 175 rocznica urodzin i 140 rocznica śmierci Paulina Święcickiego – polsko- ukraińskiego pisarza, publicysty, dziennikarza, dramaturga i tłumacza.
Pogranicze Podola i Kijowszczyzny w XIX wieku było naznaczone obecnością dwóch uzdolnionych osób polskiego pochodzenia, działających na pograniczu kultury polskiej i ukraińskiej. Tomasza Padurę a szczególnie jego słynną pieśń „Hej, sokoły” znają wszyscy od Los Angeles do Tokio a o Paulinie Święcickim, który urodził się w Warszycy pod Winnicą wiedzą nieliczni.
Paulin Święcicki pojawił się na świat w 1841 roku w rodzinie szlacheckiej. Po nauce w kamienieckim liceum i na Uniwersytecie Kijowskim młody Polak zaangażował się w walkę z rosyjskim okupantem podczas zrywu niepodległościowego w 1863 roku. Ratując się ucieczką po klęskach insurgentów styczniowych Święcicki osiadł we Lwowie, znajdującym się wówczas w zaborze austriackim i zajął się dziennikarstwem, aktorstwem, pisaniem własnych powieści i tłumaczeniem ukraińskiej poezji, m.in. Tarasa Szewczenki na język polski.
Swoje własne utwory w języku polskim i ukraińskim Święcicki podpisywał pseudonimami Stachurski, Pawło Swij, Łozowskyj i Zorian. Tuż po ucieczce z terenów Podola i Kijowszczyzny Paulin Święcicki założył we Lwowie polsko-ukraiński miesięcznik „Sioło”, później do jego pracy redaktorskiej dołączyły się przekłady na ukraiński „Hamleta” Szekspira i „Cyganów” Józefa Korzeniowskiego. Przeciwstawiał się rusyfikacji kultury ukraińskiej.
„Człowiek bardzo zdolny, obdarzony niepoślednią wiedzą” — pisał o Paulinie Święcickim Iwan Franko — „Szerokością i świeżością poglądów, Polak rodem z Ukrainy, znał pięknie język, historię i zwyczaje ludu ukraińskiego, a zarazem jako szczery demokrata i człowiek postępowy był wśród ówczesnych Polaków zjawiskiem zgoła niezwykłym”.
Święcicki żył zaledwie 35 lat i zmarł w 1876 roku. Pochowany został na Cmentarzu Łyczakowskim.
Pomimo „chłopomańskich” zainteresowań Paulina Święcickiego, on do końca życia nie zapominał o polskim języku i kulturze. Na łamach lwowskich „Nowin” tak pisał on w 1867 roku:
Dla nas nie ma świętości, nie ma droższego skarbu, nad mowę ojców naszych. […] Skoro tedy mowa jest rzeczą wielkiej wagi, skoro bez niej istnieć jako naród nie możemy – obowiązkiem więc naszym największym jest i pozostanie na zawsze: praca nad rozwojem języka, pielęgnowanie go. Cześć dla mowy ojczystej, i co za tym idzie: zwrócenie całej uwagi na instytucje głównie pielęgnowaniu języka poświęcone.
Jerzy Wójcicki, 14.12.16 r.