Drodzy czytelnicy. Proponuję ku waszej uwadze trzeci artykuł przygotowany we współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Winnicy z okazji 190. rocznicy Powstania Listopadowego na Podolu.
Po klęsce pod Daszowem generał Benedykt Kołyszko wycofał się przez Illińce do Południowego Bugu. Tu, we wsi Mychajłowka, 18 maja doszło do starcia oddziałów powstańczych z dwoma szwadronami kawalerii Szeremietiewa. Sam dowódca i trzech innych szwadronów stały po przeciwnej stronie rzeki, w Tywrowie. Benedykt Kołyszko zapytał swoich oficerów, co dalej robić? Wówczas Edward Jełowicki gorąco zapewnił, że powinni iść do bitwy. Po otrzymaniu pozwolenia on i wielu ochotników zaatakowali wroga. Gdy wyrwał się naprzód, rosyjscy ułani otoczyli go i zabili konia, zmuszając do walki pieszo. W tym samym czasie przybyły posiłki powstańcze, a Rosjanie, nie mogąc się oprzeć, zaczęli chaotycznie uciekać do rzeki, gdzie wielu z nich utonęło w wartkim nurcie. Brat Edwarda Aleksander wraz z bardzo potężnie zbudowanym szlachcicem Bożęckim stanął na tamie młyna i bez przerwy strzelał do uciekinierów. Ten ostatni, nie chcąc nawet tracić czasu na przeładowanie amunicji, rzucał przeciwnika gołymi rękoma wprost do wody.
Szeremietiew nie mógł nic zrobić po drugiej stronie rzeki bo nie posiadał armat, więc pole bitwy pozostawiono całkowicie po stronie insurgentów. Moskale stracili do stu zabitych i rannych, a tylko jeden z polskich powstańców zginął od kuli. W nagrodę za ten heroiczny impuls Kołyszko natychmiast awansował Edwarda Jelowickiego do stopnia pułkownika Gwardii Narodowej.
Jednak powstańce nie mogli przejść dalej przez wroga, więc zawrócili, by przeprawić się na drugi brzeg Bugu pod Janowem.
Wczesnym rankiem 19 maja, gdy przejeżdżali przez drogę z Bracławia do Winnicy, złapali rosyjskiego emmisariusza gen. Szczuckiego, który donosił generałowi Rejternowi, że zablokował Kołyszce ostatnią drogę do odwrotu w pobliżu wsi Obodne. I owszem, wkrótce powstańcy znaleźli się tuż przed ustawionymi już w boju Rosjanami z dwoma działami. Jednak artyleria wroga zdołała wystrzelić tylko pięć pocisków i była już w rękach powstańców. Polacy ruszyli przeciwko nieprzyjacielowi i tu znów bracia Edward i Aleksander Jełowiccy zasłynęli z bohaterstwa, zdobywając armaty. Według Feliksa Wrotnowskiego, trzech powstańców zostało zabitych wraz z kapitanem Skuratem, a Moskale stracili około sześćdziesięciu ludzi. Do niewoli trafił gen. Szczucki, pułkownik, jedenastu oficerów i 299 strzelców z końmi. Ponadto niezwykle cennym trofeum byli kanonierzy z armatami oraz pełen zestaw amunicji. Generał Kołyszko natychmiast na polu bitwy przekazał zdobytą artylerię Edwardowi Jełowickiemu.
Dla powstańów zwycięstwo pod Obodnem było niezwykle ważne. Otworzyło drogę dalej na zachód i tego samego dnia opuścili to miejsce, następnego minęli Pryłuki, a dzień później byli już w pobliżu Janowa i Bugu. Pojmani więźniowie byli wielkim ciężarem, więc wieczorem po bitwie wszyscy żołnierze zostali uwolnieni pod warunkiem, że nie będą dalej walczyć z Polakami.
Zatrzymano jednak rosyjskich kanonierów, ponieważ nikt tak naprawdę nie wiedział, jak radzić sobie z artylerią, a to wkrótce odegrało złą rolę.
Artykuł powstał przy współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Winnicy.
Dmytro Antoniuk, 14 czerwca 2021 r.
Leave a Reply