Poseł Gosiewska porównała zbrodnie rosyjskich separatystów na Donbasie z ludobójstwem polskich oficerów przez NKWD w Katyniu

W swoim raporcie dotyczącym rosyjskich zbrodni wojennych w Donbasie posłanka Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Gosiewska opowiedziała o metodach katowań, stosowanych przez prorosyjskich separatystów i rosyjskich funkcjonariuszy na ukraińskich jeńcach.

– Podobnie jak polskim oficerom w Katyniu, tak teraz na wschodniej Ukrainie strzela się jeńcom w tył głowy. Robi to ten sam system, ten sam kraj. W jednym z dokumentów widać nawet, że powołują się na dekret prezydium Rady Najwyższej Związku Sowieckiego z 22 czerwca 1941 roku – komentuje raport: „Rosyjskie zbrodnie wojenne we wschodniej Ukrainie” pani poseł.

Sporządzanie raportu, jak twierdzi Gosiewska, trwało przez kilka miesięcy. Razem z nią w pracę zaangażowało się dwóch ekspertów z Polski. Ich prace aktywnie wspierali wolontariusze z Ukrainy.

– Na Wschodzie siłą rzeczy stykałam się z osobami, które były w niewoli. Ci ludzie po oswobodzeniu trafiali później w ukraińską próżnię. Nie dostawali żadnej pomocy finansowej czy psychologicznej, nikt nie chciał z nimi rozmawiać. W dużej części byli to ludzie z batalionów ochotniczych. Oni tak bardzo chcieli walczyć o ojczyznę, że gdy tylko udało im się wrócić do sprawności, to z własnej woli znów chcieli jechać na front. Pamiętam człowieka, który był snajperem i podczas tortur obcięto mu prawą rękę. Gdy tylko doszedł do siebie powiedział, że chce dalej walczyć i nauczy się strzelać lewą – mówi.

Posłanka PiS uznała, że opowiadanie o zbrodniach na Donbasie w mediach byłoby niewystarczające. Zaczęła zbierać informacje o sprawcach tych przestępstw. Chciała by nie uszło im to płazem, by nie byli anonimowi i mieli świadomość, że spotka ich kara. Sporządzony raport pokazuje również, że zbrodnie są częścią świadomie stworzonego systemu. Natomiast odpowiedzialna za jego wprowadzenia jest Rosja.

Opowiadając o rozmowach z ofiarami katowań, Gosiewska mówi, że najtrudniej było zdobyć ich zaufanie. – Musieliśmy przekonać ich, że nie jesteśmy np. dziennikarzami, którzy szukają sensacji, a robimy to, by dać świadectwo zbrodni i doprowadzić do ukarania sprawców. Dla nich opowiadanie o tych wydarzeniach było potworną traumą i w pewnym sensie upokarzające.

W raporcie jest mowa o 70 ofiarach. Ale to według jego autorów ułamek tego, co tam się działo…

– To trwa nadal. Opisane przez nas przypadki, to tylko kropla w morzu ukraińskiej rozpaczy. Cały czas zgłaszają się do nas kolejni ludzie. Są też ofiary, które do tej pory nie były w stanie mówić. Jedną z nich jest młoda dziewczyna, która trafiła w niewolę do separatystów. Tam przeszła piekło. Początkowo zgodziła się z nami porozmawiać, ale po pewnym czasie straciliśmy z nią kontakt. Nie potrafiła jeszcze raz zmierzyć się z tym cierpieniem. Mamy też wiedzę o młodych chłopcach, którzy zostali wykastrowani. W tej chwili nie mamy kontaktu ze świadkami tych zdarzeń, ale intensywnie ich szukamy. Tych spraw nie ma w raporcie, ale niewykluczone, że zostaną dodane – podkreśla.

Według posłanki PiS na Donbasie działają grupy przestępcze, element świadomie stworzonego tam przez Rosjan systemu. To, że wypuszczono kryminalistów i narkomanów z więzień, rozdano im broń i stworzono milicję, było przyzwoleniem na zbrodnie. Tymi zbrodniami było mordowanie i katowanie więzionych ukraińskich żołnierzy: „Więźniów pozbawiano snu i znęcano się nad nimi psychicznie. Na tzw. „przesłuchaniach” byli bici, wkłuwano im igły pod paznokcie, odcinano kawałki ciała, a do rany sypano sól. Zdarzały się przypadki przypalania ofiar, wkładania do ust grzałki, postrzeleń i przebijania nożami kończyn. Symulowano również rozstrzelanie, zmuszano do zabicia kolegi lub patrzenia na jego śmierć. W miejscach kaźni podłoga była cała we krwi i zdarzało się, że leżały na niej trupy innych więźniów”.

Autorzy raportu podczas jego sporządzania korzystali także z Internetu, gdzie prorosyjscy terroryści chwalili się swoimi „sukcesami”: „Pomocny w naszej pracy był również internet, gdyż zbrodniarze chętnie chwalili się tym, co robili. Umieszczali filmy czy zdjęcia z ofiarami. Jednak odnotowanie nawet szczątkowych opisów oprawców czy pseudonimów może w przyszłości pomóc w zidentyfikowaniu ich tożsamości. Czasem z pozoru nieistotny szczegół jest kluczowy. Jeden z policyjnych psychologów powiedział nam, że są to często modelowe przykłady psychopatów i seryjnych morderców. Oni w warunkach pokojowych mordowaliby przypadkowe osoby, gdyż czerpią z tego przyjemność. Przecież ich „przesłuchania” często służyły jedynie znęcaniu się nad ludźmi. Niektórym chodziło o wydobycie informacji od ofiary czy ograbieniu jej. W większości przypadków chodziło jednak tylko i wyłącznie o tortury. Oni bawili się wręcz w wymyślanie pytań, gdzie każda odpowiedź była zła”.

Rosja według Gosiewskiej celowo zachęcała swoich „podopiecznych” na wojnę religijną. Często pojawiającym się pytaniem wobec jeńców było: jakiego jesteś wyznania. Zdarzało się tak, że na jedną stronę kierowano wyznawców Patriarchatu Moskiewskiego, a na drugą Kijowskiego, katolików oraz protestantów. – Oni robią to w imię Boga. Zdarzają się też ostrzały zabudowań ludności cywilnej z błogosławieństwem duchownych z Patriarchatu Moskiewskiego – mówi.

Najważniejszy przekaz raportu jest taki, że zbrodnie wojenne się nie przedawniają. Oni prędzej czy później zostaną ukarani. – Jestem to winna wszystkim ludziom, z którymi rozmawialiśmy. Mam nadzieję, że również na Zachodzie zrozumieją z kim mają do czynienia i wyciągną polityczne konsekwencje. Obecnie toczy się dyskusja, co do roli Rosji w świecie. Naszym raportem domagamy się, by wzięto pod uwagę, że ten kraj ma też twarz zbrodniarzy, a Wladimir Putin odpowiada za krzywdy tych ludzi. Jeżeli Zachód zaprasza go na salony, to musi pamiętać, że jest on odpowiedzialny za bestialskie mordy i tortury, które mają miejsce na wschodzie Ukrainy – podsumowała.

– Na wschodniej Ukrainie podczas trwającej obecnie wojny codziennie ktoś ginie, ale Europa nie chce o tym słyszeć. Zamyka usta i oczy. Woli mówić o zamachach terrorystycznych, Państwie Islamskim, stanie demokracji w Polsce. Temat aneksji Krymu już nie istnieje. Nikogo nie interesuje ten konflikt oraz ok. 1,5 mln uchodźców ukraińskich. W czym ich los różni się od tych, którzy uciekli z Syrii czy Afryki? Tylko tym, że nikogo nie obchodzą – te słowa Małgorzaty Gosiewskiej idą w ton z działaniami najpotężniejszych państw Europy podczas września 1939 r. Odwracając się plecami do Ukrainy Europa wkrótce zmierzy się z rosyjskim terroryzmem na swoim terenie, jeżeli to już się nie dzieje…

Słowo Polskie, wp.pl, 16.01.16 r.

Skip to content