Polskimi śladami na Ukrainie

W dniach 1-3 sierpnia członkowie Polskiego Stowarzyszenia im. J. Lublińskiego w Nowogrodzie Wołyńskim wzięli udział w wycieczce edukacyjno – poznawczej do Lwowa w ramach realizacji projektu „Lwów od polskiej strony”.

Jak wiadomo, Lwów, obok Krakowa, Warszawy i Wilna, należał do miast określających polską historyczną tożsamość.  Prawie każdy z uczestników wycieczki był we Lwowie, lecz nasz projekt miał przedstawić to miasto „od polskiej strony”. Przechadzając się ulicami Lwowa natrafiliśmy na wiele pamiątek z czasów Rzeczpospolitej. Takiego rodzaju wycieczki są świetną okazją dotknięcia historii, a także doskonałym przykładem jak historię pokazywać, aby dotarła do serca każdego z uczestników, wzbudziła żywe reakcje i pozostawiła ślad w pamięci.Drogą do Lwowa, nie mogliśmy ominąć takich miejscowości jak np. Korzec, Dubno czy Krzemieniec. Przecież każde z tych miast ma swoją wyjątkową historię… polską historię!

W Korcu zwiedziliśmy, przede wszystkim, zabytkowy cmentarz katolicki, na którym znajduje się dużo polskich grobów, m.in. „bratnia mogiła” polskich żołnierzy poległych za wolność Ojczyzny w 1920 roku. Młodzież ze wzruszeniem zapaliła znicze i zmówiła „Anioł Pański” na owych grobach.
„Jestem wzruszony tym, ile polskich grobów znajduje się na tym cmentarzu. W tym miejscu historia niby przemawia do ciebie. Tyle czytaliśmy o wojnie polsko – bolszewickiej, o nieustannych walkach o Niepodległość. Lecz dopiero tutaj zrozumiałem, jak ciężko dało się naszym przodkom odzyskanie Niepodległej Polski…” – mówi Dymitry Krawczuk, absolwent szkółki im. J. Jakubowskiej.

Również w Korcu mieliśmy okazję zwiedzić ruiny Zamku oraz, obecnie już jedyny, kościół katolicki parafii p.w. Świętego Antoniego. O losach miasteczka i kościoła opowiedział nam miejscowy parafianin pan Władysław. Przytoczył historię o świętym Ojcu Serafinie Alojzym Kaszubie, o którym niejednokrotnie słyszałam z ust swojej babci Jadwigi Jakubowskiej. Babcia była z nim osobiście znajoma i zaprzyjaźniona, a jej matka, moja prababcia – prowadziła z nim korespondencję, wysyłała paczki do Kazachstanu, kiedy ksiądz był uwięziony, a w ich rodzinnym domu, podczas gdy moja babcia mieszkała z pradziadkami w Korcu, o. Kaszuba w nocy odprawiał msze święte….

Następnym miastem, które przed nami otworzyło kolejny zabytek Rzeczpospolitej – Pałac Lubomirskich i podziemia Zamku było Dubno.  Z zaciekawieniem wysłuchaliśmy opowieści przewodnika o historii Zamku i miasta, po czym wyruszyliśmy w dalszą drogę: czekał na nas Lwów.

O godzinie 18.00 (17.00 czasu polskiego – 1 sierpnia) zatrzymaliśmy się w czystym polu i dołączyliśmy się do wszystkich Polaków w całym świecie aby oddać hołd Bohaterom Powstania Warszawskiego w „Godzinę W”.

„Nieraz na lekcjach języka polskiego i historii słyszałem o „Godzinie W”, o Powstaniu Warszawskim, ale właśnie dzisiaj, stojąc wspólnie z kolegami w polu na trasie Nowogród Wołyński – Lwów, przeżyłem tę minutę pamięci jak prawdziwy Polak. Pozostanie to na zawsze w moim sercu” – powiedział Andrzej Prowodniuk, absolwent szkółki im. J. Jakubowskiej.

Będąc już we Lwowie, szybko zakwaterowaliśmy się w hostelu i po krótkim odpoczynku poszliśmy spacerować po nocnym mieście. Spacer był wspaniały, lecz nie bardzo długi, ponieważ jutro na nas czekał cały dzień wycieczek.

Czwartek, 2 sierpnia, rozpoczęliśmy od zwiedzania Cmentarzu Łyczakowskiego wraz z cmentarzem Orląt Lwowskich. Mieliśmy niesamowitego przewodnika pana Bohdana, który zaprowadził nas na groby wybitnych Polaków, gdzie przy grobie Marii Konopnickiej zaśpiewaliśmy wspólnie „Rotę”, na grobach Powstańców Styczniowych zapaliliśmy znicze i zmówiliśmy „Anioł Pański” i oczywiście dotarliśmy na groby Obrońców Lwowa, gdzie są pochowani młodzi Polacy, którzy w latach 1918-1920 walczyli o odzyskanie miasta. Prawie trzy godziny spędziliśmy na cmentarzu, ale nikt nie czuł zmęczenia. Do godziny 22.00 zwiedzaliśmy świątynie, polską dzielnicę, podziemia oraz „Wysoki Zamek” z Kopcem Unii Lubelskiej. Po całodziennej wycieczce byliśmy trochę zmęczeni, ale zadowoleni . Nie chciało się wyjeżdżać do domu, ale wiedzieliśmy, że w drodze powrotnej czeka na nas słynny Krzemieniec.

Krzemieniec, chyba każdemu Polakowi kojarzy się z Juliuszem Słowackim i jego twórczością.  W Krzemieńcu nas powitał pan Marian Kania, dyrektor polskiej szkoły i prezes Towarzystwa Polaków im. J. Słowackiego. Zwiedziliśmy jego szkołę i siedzibę organizacji, potem udaliśmy się do Kościoła Katolickiego, gdzie parafianin oraz pracownik Muzeum pan Stanisław opowiedział nam o historii parafii. Oczywiście z wielką dumą zwiedziliśmy muzeum Juliusza Słowackiego, a potem kilka godzin spędziliśmy na górze Bona, podziwiając uroki miasta, oraz słuchając genialnego przewodnika pana Romana, który nam i opowiadał, i czytał, i recytował wiersze po polsku i ukraińsku, i nawet śpiewał z nami „Hej, Sokoły”.

„To była moja pierwsza podróż do Lwowa, spodziewałam się, że będzie fajnie, ale nawet nie myślałam, że tyle się wszystkiego dowiem. Trzy dni minęło jak parę godzin.  Każdy, kto się przyczynił do zorganizowania tej wycieczki zrobił to z wielkim sercem i zaangażowaniem. Pragnę podziękować naszej pani Prezes Wiktorii Szewczenko oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie za zorganizowanie i dofinansowanie tej wycieczki, gdzie wszystko mieliśmy za darmo. Jestem wdzięczna, że w tych trudnych czasach, są tacy ludzie, którzy zawsze są gotowi pomagać Polakom za granicą. Czynią to bezinteresownie, życzliwie i szczerze” – powiedziała Helena Szewczuk, absolwentka szkółki im. J. Jakubowskiej.
Projekt jest współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu RP nad Polonią i Polakami za granicą.

P.S. serdecznie dziękuję prezesowi Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Panu Mikołajowi Falkowskiemu za wielkie, otwarte i szczere Polskie Serce.

Wiktoria Szewczenko
Prezes Stowarzyszenia im. J. Lublińskiego
Zdjęcia: W. Szewczenko, S. Gojko, 09.08.18 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *