27 kwietnia w Żytomierzu pochowano Aleksandra Zalizko, Polaka z 54. brygady, który zginął trzy dni wcześniej z bronią w ręku podczas starć z dywersyjną grupą prorosyjskich terrorystów.
Śmierć Aleksandra była o tyle tragiczna, że 28 kwietnia miał on wrócić do domu w ramach demobilizacji. Jego bezpośredni dowódca Aleksy, który wziął udział w mszy pogrzebowej w kościele św. Jana z Dukli dzień przed tragiczną bitwą przygotowywał dokumenty dla zwolnienia Polaka ze służby.
34-letni Aleksander poszedł na front podczas 6. fali mobilizacji. Na linii starć spędził 14 miesięcy. W młodym wieku Zalizko służył jako ministrant.
– Dzisiaj jego ciało znajduje się blisko ołtarza, jak wiele lat temu. Niespodziewana śmierć Aleksandra wszystkich nas bardzo zasmuciła. Jeszcze przed Świętami Bożonarodzeniowymi Aleksander spowiadał się w naszym kościele, modlił się o szybkie zakończenie wojny, o powrót do rodziny i przyjmował Komunię Świętą. Nikt nie przypuszczał, że wróci on w tak tragicznych okolicznościach. Aleksander zginął w słusznej sprawie – walcząc po stronie Dobra, po stronie wartości, które my wszyscy uznajemy za ważne – pokoju, swobody i braterstwa – mówił w kazaniu proboszcz parafii św. Jana w Żytomierzu o. Mirosław Karaczyna.
W pogrzebie Zalizka wzięło udział kilkaset żytomierzan, także przedstawicieli miejscowych organizacji polskich.
– Pamiętam jak wieczorem 23 kwietnia żartowaliśmy z Aleksandrem. W noc objął dyżur i nad ranem o 6.20 rozpoczął się ten straszny bój. Dywersyjna grupa wroga spróbowała przedrzeć się na nasz teren, zawiązała się walka. Sasza zginął – został kilkakrotnie ranny. Zginął z bronią w ręku, broniąc ojczyzny. Wróg wycofał się i wrócił na teren, kontrolowany przez tzw. „DRL”. Następnej nocy ataki znowu powtórzyły się. Wszystkie zostały odbite… Śmierć Aleksandra jest dla mnie bardzo trudną do zaakceptowania. Ktoś ucieka i chowa się przed wojskiem, a ktoś bierze broń i idzie bronić ojczyznę. Zalizko był z tych, którzy nie chowają się przed wrogiem – mówił Aleksy, dowódca oddziału, w którym służył Polak Aleksander Zalizko.
Poległego na wschodzie żytomierzanina polskiego pochodzenia pochowano na Smolańskim cmentarzu wojskowym. Bez ojca pozostała dwójka dzieci w wieku 6 i 3 lat.
Słowo Polskie, na podstawie informacji zhitomir.info, 28.04.16 r.
{youtube}to20UcXPQo8{/youtube}