Polak Wołoszynowski – ojcem podolskiej spółdziełczości. Cz.2

W pierwszej części opowieści o wybitnym Polaku z Podola przedstawiliśmy jego dzieciństwo i latach nauki a w kolejnym fragmencie przedstawimy udział polskich ziemian w założeniu podolskiego związku rolniczego a także gazety „Switowa Zirnycia”.

Zjazd podolskich ziemian w 1898 roku…Burzliwe emocje przepełniały dwudziestosześcioletniego agronoma Joachima Wołoszynowskiego, kiedy dołączył on do postępowej w tamtych czasach organizacji społecznej podolskich (polskich) właścicieli ziemskich, założonej w 1896 roku – Podolskiego Związku Gospodarstwa i Przemysłu Rolnego (PZGPR). Nie wszyscy z 75 uczestników pierwszego zjazdu tej organizacji w Płoskirowie rozumieli jej cele i zadania. Dla Joachima Wołoszynowskiego oraz osób o tych samych poglądach nie istniało takiego problemu. Chciał on założenia w ramach związku oddziału pomocy ubogim rolnikom. Co prawda przez ograniczenia prawne otrzymał on nazwę „Oddział wsparcia drobnych gospodarstw rolnych”. Aby oficjalnie zatwierdzić nową nazwę, trzeba było kilku lat. Tak rozpoczęła się ciężka, otoczona prześladowaniami i drwinami ze strony władz rosyjskich praca. Była to działalność, w której Wołoszynowski, wraz z kolegami ujrzał możliwość, jak słusznie wypowiedzieli się autorzy „Historii spożywczej Ukrainy” – „podziękować rolnikom za pracę dla nich”. Jedną z pierwszych wzmianek o udziale Joachima w założeniu tego towarzystwa znajdujemy w czasopiśmie „Podolski gospodarz”, w którym ukazała się krótka informacja o zjeździe organizacyjnym PZGPR, a obok zamieszczono zdjęcie.

We wspomnianej w czasopiśmie informacji o działalności tej organizacji na zdjęciu wśród uczestników zjazdu – właścicieli ziemi kraju, po raz pierwszy widzimy Wołoszynowskiego w towarzystwie braci Grocholskich, Sobańskich. Wszyscy ci ludzie w sposób istotny przyczynili się do upowszechnienia i realizacji spółdzielczej idei. Podczas zjazdu głos zabrał poważny asesor kolegialny, kolega przewodniczącego Kamieniecko-Podolskiego urzędu miejskiego i Podolskiego urzędu gubernialnego, jeden z założycieli w 1897 r. pierwszej na Chmielnicczyźnie Kamienieckiej spółdzielni – Mikołaj Trubłajewicz.

Lata 90. XIX w. – to okres zakończenia reformy rolnej w Imperium Rosyjskim oraz kryzysu rolnego i  głodu. Myśli ówczesnej inteligencji o wyjściu z kryzysu oznajmił kierownik Podolskiej gubernialnej kasy drobnej pożyczki – jeden z pierwszych liderów podolskiej spółdzielni – Rudolf Renning, który powiedział, że „po głodzie 1891 roku ziemstwa, rozważając różne kierunki państwowego wsparcia gospodarstwa rolnego, doszły do wniosku, iż w tej sprawie najbardziej skuteczną formą polepszenia dobrobytu drobnych gospodarstw jest rozwój kooperacji produkcyjnej i spożywczej jako samopomocy wsi”.

Polacy – podolscy intelektualiści, pod koniec roku 1905 zaproponowali Joachimowi Wołoszynowskiemu założyć czasopismo spółdzielcze. A w roku następnym, kiedy tygodnik „Switowa Zirnycia” zaczął się nareszcie ukazywać, on i jego wspólnicy zaczęli chodzić po kancelariach gubernialnych, aby uzyskać pozwolenie na założenie przy PZGPR „oddziału wsparcia drobnych gospodarstw”. Niestety, za komuny informacje o działalności Wołoszynowskiego w latach 90. XIX w. stanowiły tajemnicę aż do lat 60. XX w. Jeden z badaczy – Sergiusz Głuszczak po raz pierwszy w ciągu wielu dziesięcioleci wtedy wspomniał o nim. A już od drugiej połowy lat 90. XX w. informacje o jego działalności zaczęły ukazywać się w ukraińskich wydaniach naukowych. A wszyscy rolnicy Podola pod koniec XIX w. dobrze znali i pozytywnie oceniali starania Wołoszynowskiego. W tym czasie on, skromny agronom, powszechnie tłumaczył włościanom niezbędność utworzenia spółdzielni. Później systematycznie drukował artykuły o tej treści w założonym przez niego wspólnie ze Zdzisławem Grocholskim i Sobańskim tygodniku spółdzielczym „Switowa Zirnycia”. Ponadto kontynuował swoje rozmowy, dotyczące korzyści życia spółdzielczego, z mohylewskimi i winnickimi ziemianami.

Pierwszy numer czasopisma ukazał się 23 lutego 1906 roku. W krótkim czasie gazeta stała się bardzo popularną wśród ludności lokalnej kraju. Zamieszczane tam informacje odznaczały się aktualnością i operatywnością. Omawiano najbardziej palące kwestie z życia wsi. Język czasopisma, w pewnym czasie znacznie uproszczony, szybko był wyczuty i przyjęty przez rolników. Oprócz tego Wołoszynowskiemu udawało się błyskawicznie reagować i odpowiadać na pytania włościan. Takiej sprawności zazdrościło wiele ukraińskich gazet.

Dzięki tej znajomości i zaufaniu, okazanemu przez hrabiego Grocholskiego wobec mało znanego w tamtych czasach literata, wkrótce zwiększyło się tempo powstania nowych spółdzielni ziemiańskich na Podolu. W 1905 roku ilość spółdzielni w kraju nie przekraczała 23. W wyniku aktywnej działalności członków PZGPR po wyjaśnieniu powodów organizacji spółdzielni, znacznie wzmocnionej przez ukazanie się „Switowej Zirnyci”, ilość ich wzrosła prawię dziesięciokrotnie, sięgając 187. Wśród 50 guberni europejskiej części przedrewolucyjnej Rosji – takiego wzrostu ilości spółdzielni w innych guberniach nie postrzegano.

Fakt ten odnotowano również na łamach „Switowej Zirnyci”, „Podolskich wiadomości eparchialnych”, „Życia gospodarczego Podola” oraz innych gazet. A więc twierdzenie Prychodki o tym, że Wołoszynowskiego można uważać za ojca podolskiej kooperacji, opiera się na twardym naukowym założeniu. Prawdą jest również to, że czasopismo było finansowane przez polskich arystokratów. Dla wielu osób wydaje się paradoksalne, że postępowi polscy ziemianie znaleźli dobrego kandydata, Polaka, do pracy w ukraińskim czasopiśmie spółdzielczym.

Borys Kuzyna, opracowanie Irena Rudnicka, bwp

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *