Podróż Antoniego Józefa Rollego do Bałty: przez zaścianki podolskie

Panorama Derażni. Widok obecny. Fot. uat

Wlokłem się i ja w ten sposób, pocieszając się tym, że z Iwasiem czy Petrkiem na koźle, zmuszającym batem chude szkapięta do pośpiechu, cztery razy tyle zużytkowałbym czasu…

Już od Derażni, poczyna się istne Polesie podolskie i ciągnie się aż do Jurkówki, więc wiorst prawie dwieście… Są to resztki puszcz, należących niegdyś do barskiego starostwa, które przecina kolej w całej rozciągłości od północy na południe.

Derażnia — dawne wójtostwo — udarowane prawem magdeburskim (1614), zawsze zależała od metropolii t. j. od Baru, dopiero spadkobiercy Wyhowskiego, a potem Ponińskiego, zbyli ją Fergusonowi-Teperowi… Bankier warszawski bawił się kolonizacją na kresach, osadził wioseczkę, tuż obok miasteczka, nazwał ją Teperówką, bawił się na modę Prota Potockiego zakładaniem fabryk, „podnosił przemysł krajowy”, ale kiedy upadł, i przemysł ów sztuczny runął z nim niepowrotnie… Dziś jest to tylko miasteczko ubogie — i skromna stacja kolei żelaznej. Tuż obok Wolkowińce — wcale się pokaźnie prezentują, wyrastają jakby z pęku zieleni, ruch handlowy znaczny, obok kolei usiadło kilkanaście domów pokaźniejszych.

A ciekawa to pod względem dziejowym osada bojarów, czy też ludzi wolnych, którzy za służbę zamkowi barskiemu, otrzymywali kawał gruntu. Takich kolonii pełno na ziemiach dawnego starostwa, i tak w Wołkowińcach — mieszkali sami Wołkowińscy, w Hałuzińcach — Hałuzińscy, w Jołtuchach— Jołtuchowscy, w Wasiutyńcach — Wasiutyńscy, w Kożuchowie — Kożuchowscy, w Popowcach — Popowscy, w Radziejowcach — Radziejowscy.

Z czasem osadnicy zdobyli sobie indygenaty i w zaraniu niniejszego stulecia byli to już dziedzice, często „na dwóch chłopach siedzący”, a że nie opatrzni i „dufni” w swoje herbowe stanowisko, więc ich łatwo wywłaszczali zapobiegliwsi sąsiedzi. I stało się, że w Wołkowińcach najmniej jest Wołkowińskich, w Hałużińcach — Hałużińskich i t. d., i t. d. Kożuchów i Radziejowce pod tym względem daleko szczęśliwsze… ale pierwsze składają się z wcale dostatnich posiadaczy, ostatnie zaś z bardzo drobnych, wytrwale wszakże trzymających się gleby. Przed uwłaszczeniem na 282 poddanych, do pańszczyzny obowiązanych, liczono tu 32 dziedziców, jednego nazwiska, różniących się przydomkami (Daszczęko, Kostęko, Dmytryczuk, Nehryło, Jaremenko i t. d.), a wszyscy razem, w jednej wiosczynie ubogiej, posiadali przeszło 40 karczemek, w których przedawano gorzałkę… Można sobie wyobrazić, jak to wpływało na umoralnienie kmieci, to też postacie takie jak Karmeluk, wychowaniec tych okolic, były wynikiem owych wadliwych stosunków… Wracając do „szlachetczyzn”, czy jak chcecie „zaścianków” podolskich, przyznać trzeba, że się one ostały prądom niwelacyjnym przepisów późniejszych, w zachodnich obowiązujących prowincjach. Reprezentanci ich nie schłopieli, jak to miało miejsce w okolicach wołyńskich, a nawet na Polesiu litewskim… wywalczyli sobie prawo obywatelstwa w zeszłym jeszcze stuleciu. Prawda, że i warunki były po temu pomyślniejsze. Bar jeszcze na schyłku XVII wieku przestał być starostwem, kiedy Owrucz pozostał nim do upadku Rzeczypospolitej, a starostowie – byli to także sui generis królewięta.

Część I

Bałta, 15 września 1883 r. Przez Dr. Antoniego Józefa Rollego, przygotował Walery Franczuk na podstawie: „Kraj”, nr 39 z 1883 r., s. 8-9., 10 października 2023 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *