Chyba najbardziej obfituje w zabytki architektury rezydencjonalnej na Ukrainie obwód lwowski. Takie bogactwo jest zapewne spowodowane bliskością do metropolii dawnej Rzeczypospolitej, zarówno jak i tym, że spore tereny obecnej Lwowszczyzny należały do Polski aż do 1951 roku.
Wydawałoby się, że obecność takich potężnych atrakcji w postaci pałaców w Olesku i Podhorcach oraz zamków i twierdz w Złoczowie, Świrzu i Starej Wsi, które tworzą popularną trasę „Złota Podkowa”, już stanowi gwarancję największego rozwoju turystyki w obwodzie. W rzeczywistości jednak wszystko jest zupełnie odwrotnie. Z całą odpowiedzialnością mówię: najgorsze drogi prawobrzeżnej Ukrainy są właśnie tutaj. Brakuje nie tylko drogowskazów, wskazujących drogę do zabytki architektury i historyczne, ale poniekąd nawet jakichkolwiek wskazówek jak dojechać, co wymownie świadczy o tym, że na żadnych gości tutaj się nie czeka. Wyjątek – wspomniane wyżej perły architektury, które sporo zarabiają na turystach. Na Lwowszczyźnie jednak kilka razy więcej pałaców i zamków ciekawych dla ludzi, ale nikt nie ruszy palcem, aby udostępnić je w większym stopniu. Takie mamy realia, lecz podróżować nadal chce się, a zatem – w drogę!
Z Marynopola na Przykarpaciu drogą P 04 przez Halicz, Kałusz, Dolinę, Bolechów i Stryj jedziemy do Drohobycza, pokonując odległość ponad 150 km. W mieście kierujemy się do centrum z dominującym dużym dziewiętnastowiecznym ratuszem. Po lewej stronie od niego znajduje się dawny klasztor karmelitański, którego kościół przekazano obecnie grekokatolikom, po prawej zaś – najbardziej znany zabytek miasta – monumentalny gotycki kościół św. Bartłomieja XIV-XVI w. W jego wnętrzach zachowały się liczne monumentalne grobowce i epitafia z różnych epok, fragmenty malowideł z XVI w. Większa zaś część murów pokryta freskami doby rokoko. W roku 1542 król Zygmunt I rozkazał miejskiemu staroście Wojciechowi Starzechowskiemu wznieść dookoła świątyni obronną twierdzę, która by broniła kościoła, zarówno jak i miasta. Wówczas podpisano umowę z rzemieślnikiem Janem Grendoszem z Przemyśla, który wybudował wysoką twierdzę obronną, gdzie obecnie mieści się dzwonnica. Wtedy też wzniesiono jeszcze trzy drewniane wieże i wykopano rów, lecz murowanych ścian twierdzy nie postawiono. Dzwonnica-wieża, zarówno jak i kościół ma wewnątrz malowidła, które może pokazać pan kościelny.
W Drohobyczu był jeszcze drewniany zamek starosty, lecz w roku 1841 Austriacy postanowili go rozebrać.
Stąd 44 km drogą T-1411 prowadzi do Sambora – też dawnego miasta galicyjskiego, posiadającego sporo zabytków architektury, wśród których tylko wspomnimy o kościele parafialnym p.w. Jan Chrzciciela z 1530 roku, który nigdy nie został zamknięty i zachował wspaniałe wewnętrzne ozdobienie z cudownym obrazem Samborskiej Bogurodzicy, greckokatolicki kościół p. w. Narodzenia Bogurodzicy 1738 roku i siedemnastowieczny ratusz, wieża którego zachowała cechy renesansowe.
Lecz w Samborze nas przede wszystkim interesuje dawny dom myśliwski króla Stefana Batorego, wzniesiony na terenie tak zwanego Nowego Zamku, który zaczął w 1530 roku budować Krzysztof Odrowąż. Właśnie od tego zamku rozpoczęła się wyprawa Polaków na Moskwę 23 czerwca 1604 roku, mająca na celu osadzenie na carskim tronie Dymitra Samozwańca I. W 1996 roku skromny gmach dawnego domku myśliwskiego przebudowano na kościół św. Pantaleona (UCG) i obecnie nie da się tu rozpoznać starożytności. Znajduje się on przy ul. Szpitalnej 14, na terenie Centralnego Szpitala Rejonowego.
Jedziemy na zachód drogą T 1411. 18 km dalej, we wsi Skeliwka, której nazwa historyczna brzmi jako Felsztyn, obejrzymy wspaniały gotycki kościół św. Marcina, pochodzący z końca XV w. Kiedyś było to duże miasteczko i niedaleko kościoła zachowała się współczesna z nim trzykondygnacyjna wieża, która w średniowieczu pełniła rolę strażnicy i należała do systemu fortyfikacji miejskich. Zabytek ma skromne ozdoby dekoracyjne. W kościele zaś od roku 1990 działa kościół greckokatolicki. Za nowym ikonostasem można dostrzec dawny barokowy katolicki ołtarz w dobrym stanie. Co ciekawe, właśnie w Felsztynie kończą się przygody Szwejka, na cześć którego w samym centrum miasteczka odsłonięto śliczny pomnik.
Stąd już rzut beretem do miasteczka Chyrów, w którym zachował się olbrzymi dawny jezuicki konwikt (szkoła), obecnie znajdujący się w posiadaniu jednego z „deputowanych” i wejść na jego teren nie ma możliwości. My zaś jedziemy do pobliskiego Dobromila (7 km), przed którym we wsi Ternawa skręcamy w lewo i obok cmentarza zostawiamy samochód. Tutaj, na górze Ślepej (560 m) znajduje się dawny zamek, do którego można się dostać tylko na piechotę lub traktorem. Chociaż wchodzenie będzie trochę ciężkie, lecz stamtąd odsłania się zadziwiająca panorama Dobromila z jego kościołem, klasztorem bazylianów i ratuszem, a co najważniejsze, widokami Podgórza Karpackiego.
Twierdza znajduje się na samym szczycie góry, porośniętej lasem. Pierwotnie fortyfikacje były drewniane, wzniesione w roku 1450, lecz pod koniec tego samego wieku zamek został zdobyty i zniszczony przez Tatarów. Legenda mówi, że kiedy Horda wtargnęła do dworu, wyszła przepiękna księżna i rzuciła się do głębokiej studni. To podniosło na duchu zmartwionych obrońców i wówczas zdołali przebić się z okrążenia. Około roku 1550 Stanisław Herburt rozpoczął budowę murowanej twierdzy, którą kontynuował jego syn Jan Szczęsny. Ostatecznych kształtów, z dekoracyjną arkadą attykową, zmiękczającą wrażenie od całkiem surowego wyglądu murów, zamek nabył w 1616 roku. Chociaż nigdy nie użytkowano go do zamieszkania – miał wyjątkowo obronną funkcję – wewnątrz wypełniały go alegoryczne rysunki i freski, w szczególności z wizerunkiem powstania Zebrzydowskiego 1609 roku, w którym uczestniczył Jan Szczęsny Herburt. Na dużej wieży do drugiej wojny światowej mieściła się tablica z datą ukończenia budowy „1585”, napisem SHKL („Stanisław Herburt kasztelan lwowski”) i orłami rodzinnymi. Wg legendy, każdy z Herburtów po śmierci zamieniał się na orła i osiedlał się w okolicznych skałach. Dopóki ptaki szanowano, dopóty żył ród. Jednak ktoś z Herburtów zabił orła i natychmiast zmarł jego syn, ród zaś zgasł. W każdym razie Herburtowie rzeczywiście wymarli 1647 roku i Dobromil wraz z zamkiem przeszedł do Czuryłów.
Twierdza wytrzymała oblężenia Kozaków, Węgrów księcia Rakoczego i Szwedów. Do końca XVIII w była zamieszkała, lecz od roku 1784 posiadaczka pozwoliła sąsiadującym bazylianom rozebrać mury zamkowe na potrzeby klasztoru. Odtąd mnisi, zarówno jak i miejscowi mieszkańcy roznosili dawne kamienie. Na dziś dzień zostało około połowy zamku ze wspomnianą wieżą, murami z attykiem i zasypana studnia, do której, jak mówi legenda, rzuciła się księżna.
Dmytro Antoniuk, opracowanie tekstu Irena Rudnicka, 14.04.16 r.