Ojczyzna – to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć – tracą życie. Taki napis dekoruje wejście na stary katolicki cmentarz z Zakopanym. Te słowa przychodzą na myśl także każdemu, kto odwiedza zabytkowe polskie nekropolie na Podolu.
Rozrzucone po terenie winnickiego i chmielnickiego obwodów stare cmentarze są żywym odbiciem przeszłości i polskiego dziedzictwa na Kresach, zarówno duchowego i materialnego, które nagle stało się zakazane po dojściu do władzy bolszewików. Większość z tych polskich nekropolii przedstawia dziś sobą malowniczą ruinę – poodbijane głowy i ręce figur Matki Bożej i Jezusa, zarośnięte chwastami krzyże… Jeden z takich cmentarzy, do dziś ukrywający pod gęstymi krzakami nazwiska zapomnianych powstańców styczniowych i znanych Polaków z Podola, znajduje się w Brahiłowie, 35 kilometrów od miasta obwodowego Winnicy.
11 lipca członkowie winnickiego SP „Kresowiacy” razem z Igorem i Oksaną Płachotniuk (Winnicki Kulturalno-Oświatowy Związek Polaków) wyruszyli wczesnym rankiem do Brahiłowa by wypełnić honorową misję – „Mogiłę pradziada ocalić od zapomnienia”. Właśnie pod taką nazwą trwa akcja polskiej młodzieży, która przybyła z Dolnego Śląska na Ukrainę by sprzątać stare cmentarze polskie.
Polacy z Winnicy też na własną rękę organizują podobne wyjazdy, zachęcając do naśladowania także rodaków z innych miast. Polskie cmentarze w różnym stanie zachowały się wszędzie na Kresach Południowo-Wschodnich. Niestety przez brak zainteresowania niektórymi z nich władze czasami równają te średniowieczne nekropolie z ziemią. – Żeby takie sytuacje nie powtarzały się, warto by każda polska organizacja na Ukrainie zaopiekowała się jednym cmentarzem – zachęca do opieki nad mogiłami przodków Konsul Generalny RP w Winnicy Krzysztof Świderek.
Rzeczywiście, nie ma nic trudnego, żeby jedną sobotę raz na kilka miesięcy poświęcić na wyjazd na cmentarz. Przy okazji można dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy – od stylu napisania kondolencji na pomnikach do zawodów, które uprawiali śp. nieboszczyki. Nie rzadko można w krzakach znaleźć także mogiły zabitych przez bolszewików żołnierzy WP (1920 r.). Takie pochówki warto otaczać szczególną opieką, bowiem wiadomo, że nikt nie przyjedzie z Polski, by je posprzątać i pomodlić się modlitwą „Anioł Pański” w intencji zmarłych…
Podczas sobotniego sprzątania na cmentarzu w Brahiłowie udało się „uratować od zapomnienia” kolejne zniszczone przez bolszewików i komunistów mogiły. Jan Nowacki (1852-???), Helena Siedlecka (???-1921), Izydor Wróblewski (zm. 1864) – kamienie nagrobne z ich nazwiskami były albo wkopane w ziemie i poprzewracane, lub znajdowały się w tak głębokich chaszczach, że dla dotarcia dla nich potrzebny był specjalny sprzęt. Na szczęście z pomocą przybył Konsulat Generalny RP w Winnicy, który udostępnił specjalną kosę mechaniczną, która bez problemu torowała drogę, ścinając nawet niewielkie drzewa.
Podobna praca przynosi nie tylko głęboką satysfakcję, lecz także pokazuje mieszkańcom miejscowości, gdzie pozostały stare cmentarze, że te nekropolie mają swojego gospodarza i w żadnym wypadku nie można przeznaczać tereny, przez nich zajęte, na inny cel.
Modlitwy „Ojcze Nasz” i „Anioł Pański” skierowane do Boga w intencji dusz zmarłych, pochowanych na zdewastowanym przez bezbożników z czerwonymi gwiazdami na czapkach cmentarzu w Brahiłowie, połączyły światy żywych i zmarłych. Nie warto bać się przychodzić na cmentarz. Jeżeli robimy to w dobrej intencji, takim sposobem wstawiamy się za dusze zmarłych, za dusze w czyśćcu u miłosiernego Boga.
Jerzy Wójcicki, 11.07.15 r.
{morfeo 895}
{youtube}{/youtube}