O powstaniu warszawskim powstało wiele książek, ale „Color of Courage” Juliana Kulskiego jest wyjątkowa. Opowiada o walczącej stolicy z perspektywy chłopca, jednego z najmłodszych powstańców, który spisał swe wojenne wspomnienia tuż po zakończeniu II wojny światowej, mając zaledwie 16 lat. Po ponad 60 latach w USA Kulski wydał ją przede wszystkim z myślą o młodych Amerykanach. – Oczywiście, że zależy mi bardziej na czytelnikach w USA, bo w Polsce ta historia jest znana – mówi w rozmowie z PAP.
Książka, wydana po angielsku w formie dziennika przez wydawnictwo Aquila Polonica, została uhonorowana w kwietniu nagrodą Benjamin Franklin Award, przyznawaną przez amerykańskie stowarzyszenie niezależnych wydawców książek IBPA.
86-letni Kulski, architekt na emeryturze, bardzo zaangażował się w działalność amerykańskiego harcerstwa; regularnie zapraszany jest do szkół na pogadanki o II wojnie światowej. Zależy mu na tych spotkaniach. – Amerykańscy nauczyciele są obecnie bardzo lewicowi, a młodzież, także harcerstwo, bardzo pokojowa – tłumaczy. – Ciekawi ich więc, dlaczego polscy harcerze walczyli podczas II wojny światowej. (…) By zobrazować skalę cywilnych ofiar, mówię im, że podczas 63 dni powstania codziennie umierało 3 tys. osób, tyle co w zamachu z 11 września 2001 roku.
Kulski też był harcerzem, zaledwie 10-letnim, gdy w 1939 roku Niemcy zaatakowały Polskę. Wychowany w kulcie polskich zrywów niepodległościowych syn Juliana S. Kulskiego, wiceprezydenta Warszawy, szybko zaangażował się w walkę z niemieckim okupantem, najpierw przez akcje małego sabotażu, a w 1941 roku złożył przysięgę żołnierską i wstąpił do Związku Walki Zbrojnej. – Gdy po raz pierwszy zabiłem pod Dworcem Gdańskim Niemca byłem zdumiony, że można ich zabić, bo była taka silna propaganda, że Niemcy są niepokonani – wspomina.
Wraz ze swym opiekunem i dowódcą, Ludwikiem Bergerem, Kulski przedostał się kilkakrotnie do getta na rozmowy z członkami żydowskiego podziemia. Aresztowany przez gestapo w 1942 roku, więziony i bity na Pawiaku, Kulski uniknął Auschwitz tylko ze względu na swój młody wiek i pozycję ojca. To doświadczenie dodatkowo wzmogło w nim wolę walki. Walczył w powstaniu warszawskim od chwili jego wybuchu, w ugrupowaniu „Żywiciel”. Zapewnia, że nie miał żadnej taryfy ulgowej ze względu wiek. – Byłem wysoki i mówiłem, że jestem 2-3 lata starszy. Ale robiłem wszystko co inni. Po tym, co przeszedłem na Pawiaku, byłem pełnym żołnierzem – mówi. Został ranny w powstaniu, a za odwagę w walce otrzymał Krzyż Walecznych.
Kulski przypuszcza, że był najmłodszym jeńcem wojennym, gdy po upadku powstania jako 15-latek trafił do obozu jenieckiego w Altengrabow w Saksonii. Na pięć dni przed wyzwoleniem obozu przez Armię Czerwoną uciekł, wskakując na ciężarówkę amerykańskiego Czerwonego Krzyża. – Anglicy przemycili mnie do Anglii jako wracającego angielskiego jeńca wojennego. Ponieważ nie mówiłem po angielsku, obandażowali mi głowę i szyję i powiedzieli, że byłem wzięty pod Tobrukiem – opowiada.
W Anglii zaopiekowała się nim bardzo zamożna lady Ida Copeland, która poznała ojca Kulskiego jeszcze przed wojną. To w jej posiadłości w Kornwalii, zajmując pokój, w którym wcześniej pomieszkiwał przyjaciel rodziny Ignacy Paderewski, Kulski, chory na gruźlicę i wyczerpany pobytem w niemieckim obozie pracy, dochodził do sił. – Trafiłem z piekła do nieba – opowiada. Wtedy też, za namową lekarza, spisał wojenne wspomnienia. – Była to terapia. Miałem koszmary i nie mogłem przyzwyczaić się do pokojowego życia – wspomina. Pomogło. Gdy dziś spotyka w USA cierpiących na powojenną traumę weteranów wojen w Iraku czy Afganistanie, radzi im, by podzielili się wspomnieniami z innymi. – Radzę, by o tym mówili, pisali, nie trzymali tego dla siebie – mówi.
W 1949 roku Kulski wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończył architekturę na uniwersytecie Yale. Stał się cenionym architektem; jego projekty, m.in. dla Banku Światowego, zrealizowano w 30 krajach. Uważa, że te sukcesy zawdzięcza ciężkiej szkole, jaką przeszedł podczas wojny. – To mnie zahartowało. Po tym, co przeszedłem, już nic mnie nie niepokoiło; wszystkie problemy były głupstwami. Widziałem walki w Sudanie i byłem nawet więziony dla okupu w Malezji, przez trzy dni. Ale po tym, co przeszedłem, wiedziałem, że byłem nietykalny – zapewnia.
Nigdy nie zmienił zdania co do słuszności wybuchu powstania warszawskiego. – Jestem wściekły, jak ktoś krytykuje powstanie, bo uważam, że nikomu, kto nie przeżył 5 lat okupacji, nie wolno o tym decydować – mówi Kulski.
„Colour of courage” jest już jego siódmą publikacją. By podnieść jej atrakcyjność dla młodzieży, wspomnienia Kulskiego ilustruje aż 150 fotografii i map, a nawet dołączone na płycie CD fragmenty archiwalnych filmów. Wcześniej Kulski napisał m.in. wydaną także po polsku autobiografię pt. „Dziedzictwo Orła Białego” (Legacy of the White Eagle).
Inga Czerny, PAP, 29.04.15 r.