Od 1933 roku i do końca funkcjonowania Polskiego Teatru w Kijowie w 1938 roku aresztowano i skazano różnymi wyrokami dziesiątki Polaków, dbających o zachowanie polskiej kultury na Ukrainie.
Tylko w 1937 roku, jak wynika z współczesnych materiałów naukowych, na ulicach bez śladu zniknęło 17 aktorów i reżyserów teatru. Po ich znikaniu dyrektor teatru zwalniał ich na podstawie rozporządzenia: „Zwolniony w związku z nieobecnością w pracy”.
Po klęsce Petlury i marszałka Piłsudskiego na wschodzie Czeka w ciągu kilku lat przeprowadzało czystki wśród ludności sowieckiej Ukrainy. Jeżeli tylko niektórzy z Ukraińców byli zaliczani do Petlurowców, to wśród Polaków każdy jeden był podejrzany o powiązania z „burżuazyjnym” reżimem Piłsudskiego, standardowym oskarżeniem dla których była nalepka „SZPIEG”.
Dla bardziej obeznanych z sytuacją lat 20-30. odpowiedzią na stwierdzenia „iż reżim stalinowski penetrował wszystkie mniejszości narodowe (a Polacy tak były traktowane w sowieckiej Ukrainie)” będzie stwierdzenie, iż Polacy byli pilnowani, inwigilowani i prześladowani w sposób szczególny i są temu niezbite dowody.
Czytając niektóre z ujawnionych przez ukraińską Służbę Bezpieczeństwa sprawy dotyczące osób polskiego pochodzenia pojawiają się mieszane odczucia. Ale świadczenia Polaków – figurantów spraw, polskie nazwiska śledczych – nie świadczą o marginalizacji Polaków na tych ziemiach, jest to tragedia polskiego narodu, czyi synowie na wschodzie zaznali straszliwej tragedii.
Pozbawieni ojczyzny, złamani przez sowiecką machinę bezpieczeństwa oni dość często w rzeczywistości opowiadali o mitycznych scenariuszach, reżyserami których były służby II Rzeczpospolitej, „sypali” jeden na drugiego, ale często trzymali się do końca. Udowodniono, iż dość często śledczy z NKWD, czy innych oddziałów po prostu wymyślali informacje o przesłuchiwaniu tych, czy innych świadków. Było to niezbędnym warunkiem dla zakończenia śledztwa o mitycznych polskich organizacjach i planach. Z pomocą tortur, ataków psychicznych i innych sposobów różnorodne sprawy doprowadzano do logicznego końca. Ceną temu była śmierć licznych osób polskiego pochodzenia.
Tak długi wstęp do poniżej przedstawionej historii jest próbą poinformować i uprzedzenia czytelnika o sposobie przedstawienia całej sprawy na podstawie dokumentów NKWD. Jest to historia polskiego teatru w Kijowie w latach 30., los członków którego przepliótł się z okropną rzeczywistością.
Nieco z historii
Polska Organizacja Wojskowa (POW) powstała w 1914 roku z inicjatywy marszałka Józefa Piłsudskiego. Chociaż w latach 20. ubiegłego wieku oficjalnie przestała istnieć, to na terenie ZSRR osiągnęła ona ogromny „sukces”. Argumentami temu są niewiarygodne i liczne oskarżenia ludności polskiej o przynależność do POW. Józef Piłsudski byłby dumny z tego, iż należeli do niej nie tylko Polacy, a prawie cała sieć szpiegowska ZSRR na terenach Rzeczpospolitej. Wśród kilka tysięcy rozstrzelanych w tej sprawie byli zarówno jak Polacy, tak i przedstawiciele innych narodowości, figurowali w tej sprawie jak zwykli chłopi, tak i wysoce postawieni oficerowie NKWD i szczególnie polscy komuniści.
Z doniesień NKWD w 1936 roku wynikało, iż w ZSRR przebywało 1189 osób tzw. polskich emigrantów politycznych, z nich 464 mieszkało w Moskwie, 264 – na Ukrainie, 201 – na Białorusi, 86 – w obwodzie leningradzkim, 70 – w obwodzie swierdłowskim, 44 na Krymie, 40 w Kazachstanie, 20 – w obwodzie czelabinskim. Na 489 osób z tej liczby służby dysponowały materiałem kompromitującym. Wielu z takich „szpiegów” zaznało tragicznego losu, ale była to już kolejna czystka wśród Polaków. Zaczynając od 1929 roku i do początku II wojny światowej „członkowie” POW po torturach w stalinowskich piwnicach „chętnie opowiadali” o zamiarach zniszczyć sowiecką władzę.
Historia polskiego teatru w Kijowie – to tylko jeden z wątków tej sprawy.
Założony na początku lat 20. ubiegłego wieku jako Pierwszy Robotniczy Teatr Polski odgrywał on istotną rolę w kulturalnym życiu kijowskich Polaków, których wówczas było dość sporo. Represje wobec aktorów teatru rozpoczęli się w 1933 roku. Wówczas o przynależności do POW był oskarżony, a później rozstrzelany dyrektor teatru Witold Wandurski. Od tego czasu i do końca zamknięcia teatru w 1938 roku aresztowano i skazano różnymi wyrokami dziesiątki Polaków, dbających o dobro polskiej kultury na Ukrainie. Tylko w 1937 roku, jak wynika z współczesnych materiałów naukowych, na ulicach zniknęło 17 aktorów i reżyserów polskiego teatru. Po ich nieobecności dyrektor teatru zwalniał ich wydawał rozporządzenie: „Zwolniony w związku z nieobecnością w pracy”.
Aktor Adolf Stankiewicz. W stalinowskiej piwnicy
Adolf Stankiewicz został aresztowany 2 sierpnia 1935 roku. Był on kolejnym aktorem polskiego teatru w Kijowie, oskarżonym o udział w POW. Jak już wspomniano, zaczynając od 1933 roku dyrektorzy teatru oraz aktorzy co jakiś czas byli aresztowani za udział w „szpiegostwie na rzecz Polski”. Z pośród polskiej inteligencji były przyjmowani do teatru nowi współpracownicy, których za jakiś czas czekał los ich poprzedników i tak ten proces trwał aż do 1938 roku. Procesy nad aktorami przeplatano bogatymi faktami z historii nieistniejącej POW oraz wzajemnymi oskarżeniami jeden drugiego.
Kilka dni po aresztowaniu, 8 sierpnia śledczy w sprawie Stankiewicza przedstawił protokół przesłuchania aktora. W nim zanotowano świadczenia aresztowanego o jego „nacjonalistycznej i kontrrewolucyjnej” działalności. Starannie wydrukowany na maszynie protokół nie zawiera podpisu Stankiewicza, widnieje się jedynie podpis śledczego Litmana.
Według „zeznań” Stankiewicza:
„W polskim teatrze pracowali polscy nacjonaliści Gorobijewski, Skibnewski, Dobrzyński, Lipiński i Galkiewicz. Z niejednokrotnych rozmów z nimi na tematy polityczne, dowiedzieli się, iż też jestem polskim nacjonalistą. Zostałem zwerbowany do POW w 1932 roku. Wówczas dyrektor Skibnewski zaprosił mnie do gabinetu. Dowiedziałem się, iż na Ukrainie istnieje kontrrewolucyjna i terrorystyczna Polska Organizacja Wojskowa, na czele której stoi znany polski działacz Skarbek. W rozmowie z dyrektorem dowiedziałem się, że celem organizacji są działania na rzecz mobilizacji ludności polskiej dla kontynuowania w przyszłości walki z reżimem sowieckim. W związku z tym, miałem na wszelkie sposoby wspierać dyrektora Skibniewskiego, szczególnie w organizowaniu nacjonalistycznych przedstawień teatru. W ten sposób mieliśmy walczyć z sowieckimi kadrami w społeczeństwie”.
W protokole, również bez podpisu oskarżonego, i datowanego 9 sierpnia, Stankiewicz dalej „opowiadał” o swojej działalności na rzecz walki z sowieckim reżimem. Każdego dnia wspominał nowe szczegóły terrorystycznej „działalności”. „W 1932 roku dostałem od Skibnewskiego zadanie przyszykować przedstawienia trzech sztuk o charakterze nacjonalistycznym. Były nimi „Od morza do morza” napisana w języku rosyjskim przez Skibniewskiego, „Wesele” Wyspiańskiego oraz „Nie-Boska komedia” Krasińskiego. W sztuce „Od morza do morza” pod wyglądem wyśmiania niektórych bohaterów w rzeczywistości gloryfikuje się polskie wojsko. Sztuka „Wesele” propaguje walkę za odnowienie Polski w jej historycznych granicach od morza do morza i połączenie wszystkich Polaków w jeden naród. Chociaż niektóre motywy sztuki nie były przedstawione, miała ona charakter wyraźnie nacjonalistyczny”. W podobnym stylu Stankiewicz charakteryzuje „Nie-Boską komedie” Krasińskiego. Stwierdza również, że mimo długich przyszykowań, te trzy sztuki nigdy nie ukazały się w teatrze, ponieważ były później wzbronione…
Kolejna część opowieści o tragedii aktorów polskiego teatru w Kijowie już w najbliższym czasie…
Jan Matkowski, 19.08.16 r.