Przemierzając pogranicze Kresów I Rzeczypospolitej w dzisiejszym obwodzie czerkaskim na Ukrainie nadal ocieramy się o obecne na każdym kroku ślady po Polakach tu mieszkających – od bratanka króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do urodzonych na pograniczu cywilizacji europejskiej wybitnych polskich poetów i biskupów. Razem z Dmytrem Antoniukiem dowiemy się także, gdzie została pochowana „niekoronowana królowa Polski” Zofia Galvani Potocka…
…Jeżeli z Korsunia Szewczenkowskiego pojechać w kierunku Mironówki a w Iwanówce skręcić w prawo i jeszcze raz w prawo do Mielników, to można dostać się do Tahańczy (z tatarskiego – trójkąt). Obejrzymy tutaj pozostałości majątku pułkownika i przemysłowca Józefa Poniatowskiego – dalekiego krewnego właściciela Korsunia Stanisława Poniatowskiego. Na przełomie XVIII і ХІХ wieków wybudował on we wsi dwór i fabrykę sukienniczą, która wkrótce została największym takim zakładem w guberni kijowskiej. W czasach radzieckich w dworku urządzono więzienie z halami produkcyjnymi. Ten budynek przetrwał do naszych czasów lecz spłonął w latach 90., kiedy więzienie zostało zlikwidowane. Zostały jednak jeszcze dwa budynki dla czeladzi, w których mieszkają obecnie ludzie oraz dawna piętrowa ekonomia. Mieści się w niej sklep. Po starej fabryce sukiennej została tylko mała część, przebudowana na mieszkanie prywatne.
Ostatnimi właścicielami Tahańczy byli Buturlinowie. Jeden z nich musiał wyjechać za granicę, nie wytrzymawszy prześladowań za to, że pod wpływem małżonki Aurory Poniatowskiej zmienił prawosławie na katolicyzm.
Wieś Beresniahy znajduje się w odległości około 30 km od Tahańczy. Dojedziemy tam przez Martynówkę, potem na trasie P-15 skręcimy w prawo w kierunku Stepani, gdzie znów skręcimy w prawo do Siniawki i Beresniahów. W tej miejscowości zobaczymy dom ziemiański z XIX w., który posiadał niegdyś E. Znosko-Borowski. Za czasów radzieckich znajdowało się tam biuro kołchozowe i klub, obecnie jest to własność prywatna. Mimo to budynek jest w stanie opłakanym, stoi z zawalonym dachem (ocalał jeszcze ganek z kolumnami) i, za takiego gospodarowania długo nie przetrwa.
Wójt (przewodniczący Rady Wiejskiej) opowiedział, że niedawno pojawili się we wsi ludzie z Kijowa, którzy przedstawili się jako potomkowie Znosko-Borowskiego i poprosili właściciela sprzedać im „rodzinny” majątek. Urzędnik odmówił.
Wracamy do Korsunia tą samą drogą i zmierzamy dalej do Talnego. Możemy dostać się do tej miejscowości dwoma drogami, których długość i jakość są podobne: przez Steblów i Łysiankę lub przez Horodyszcze, gdzie można obejrzeć niezwykłą prawosławną gotycką cerkiew. Inna droga prowadzi przez Wilszaną, z zahaczeniem wsi Szewczenkowe (Kerelówka), gdzie urodził się Taras Szewczenko. Obydwa warianty dojazdu łączą się w Zwinogródce (ocalał tutaj XVIII wieczny kościół, z którego zrobiono dworzec autobusowy), skąd trasą T-2404 dostajemy się do Talnego.
Formalnie, pałac w Talnym nie powinien był się znaleźć w tej książce, ponieważ został wzniesiony nie przez Polaków, jednak, po pierwsze – leży na drodze do innych majątków, po drugie – jest jednym z najpiękniejszych dzieł architektury rezydencji. Wielu ludzi po prostu zaskakuje to arcydzieło architektury.
Zresztą, jakiś stosunek do polskiej szlachty rezydencja jednak ma. Jeszcze pod koniec XVIII wieku Stanisław Szczęsny Potocki założył tutaj wielki park na terenie lasu. Zamek tu wybudował nie on, tylko Piotr Szuwałow – przedstawiciel rodziny, do której Talne przeszło wskutek małżeństw córki i wnuczki Potockiego. Pałac został zbudowany w 1903 roku jako rezydencja myśliwska. Jego część gospodarcza jest przykładem architektury szachulcowej, część mieszkalna zaś przypomina najlepsze wzory zamków francuskich XVII-XVIII w. W czasach radzieckich mieściło się tutaj technikum rolnicze i muzeum chleba. Oryginalne wnętrza nie zostały uszkodzone… W chwili obecnej trwa (już około dziesięciu lat) remont, którego końca nie widać. Przepiękny dach zmieniono na żelazo i na tym wszystko się skończyło. Dookoła pałac otacza wysoki parkan z napisem „nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Jeżeli miasto, do którego należy zabytek, uważa turystów za nieupoważnionych, to, niestety, dopięło swego – pałac jest dość rzadko odwiedzany.
Jest jednak tutaj jedna rzecz, która z pewnością przyciągnie uwagę interesujących się polską historią. Są to ułamki grobu Zofii Potockiej – znanej awanturniczej Greczynki i małżonki Stanisława Szczęsnego Potockiego, na której cześć założył „Zofiówkę”. Wdowa „niekoronowanego króla” Rzeczypospolitej zmarła w Berlinie w roku 1822. Władze pruskie przeciągały wydanie zezwolenia na przewiezienie przez granicę ciała nieboszczki, i dlatego jej córka Olga wymyśliła podstęp: ubrała martwą kobietę, zrobiła makijaż, włożyła do ręki wachlarz, wsadziła do karety i w ten sposób z powodzeniem przekroczyła granicę. Zofia Galvani Potocka została najpierw pochowana w Humaniu. Lecz po trzęsieniu ziemi, które uszkodziło miejscową cerkiew, gdzie znajdował się jej nagrobek, trumnę przewieziono do Talnego. Teraz, zmiażdżony i porabowany przez bolszewików grób Greczynki obok innych pochówków Szuwałowych znajduje się przy wejściu do pałacu.
Niedaleko parku jest mały kościół, pochodzący z 1702 roku, oraz budynek zarządcy majątku z rzeźbami lwów po obu stronach ganku.
Z Talnego wyruszamy trasą T-204 w kierunku Mańkówki. Za 21 kilometr znajdujemy się na odeskiej trasie (autostradzie), którą podążamy w stronę Żaszkowa do wsi Nesterówka. Tam należy skręcić i kierując się drogowskazami jechać do wsi Dobra. Interesuje nas tam dom zagrodowy, który wzniósł w roku 1830 marszałek szlachty powiatu Humańskiego, dyrektor Departamentu Dóbr Państwowych Florian Różycki, który nabył wieś od Aleksandra Potockiego. Wg niepotwierdzonych informacji, dwór został przebudowany z pałacu obronnego z początku XVIII wieku.
Dwór Różyckiego, który do dziś zachowuje kształty wraz z kolumnami od strony wejścia frontowego i parkową mansardą, do 1995 roku był szkołą i przedszkolem. Odtąd stoi pusty, ale w miarę do dobrym stanie, gdyż wejścia i okna zostały zasłonięte przed nowoczesnymi wandalami.
Z Dobrej można od razu jechać do Humania, aby obejrzeć przepiękną „Zofiówkę”, i być może zostać na nocleg, ponieważ tylko w tej części obwodu są normalne hotele. Polskich majątków w mieście nie ma (jasne, że są inne atrakcje, jak na przykład stoiska Potockich, bazyliański klasztor, kościół-galeria obrazów oraz dzielnica żydowska z grobem cadyka Nachmana), dlatego radziłbym jechać w inną stronę. A właściwie, do Żaszkowa, w którym trzeba skręcić na lewo w kierunku Cybulowa i Monastyryszcza. Jest to droga T-2403, którą przez kilka wiosek dojedziemy do Dolinki.
Do roku 1946 ta wieś nazywała się Jackowicą, a jeszcze wcześniej, przed rewolucją bolszewicką, należała do dwóch rodzin – Wierzbickich i Bydłowskich. Obydwie rodziny miały tutaj własne majątki, pierwsi jednak mieli większe szczęście, niż drudzy – po obrabowaniu w 1917 roku, chłopi zrujnowali ten piękny piętrowy pałac. Nad dworem Bydłowskiego ulitowali się chyba ze względu na to, że był wykonany z gliny i wyglądał dosyć skromnie, choć posiadał nawet kolumny. Co prawda, nie uchroniło to go przed złodziejami.
Dwór, według świadczeń Pochylewicza, został wybudowany w 1900 roku. Za czasów radzieckich znajdował sie tutaj obóz pionierski, po którym została waląca się figura naprzeciwko wejścia, obecnie mieści się tutaj masarnia. Po starych wnętrzach nie zostało nic.
W Iwachnach mijamy budynek o dziwnej architekturze – jest to dawna ekonomia cukrowni Podoskich. W ostatnich latach już zaczęto ją rozciągać na cegłę, ale nauczycielka miejscowej szkoły cudem wykupiła do połowy zrujnowany zabytek architektury przemysłowej.
Mijamy Cybulów, gdzie do roku 1917 stał piękny pałac lipowieckiego podkomorzego Hipolita Rogozińskiego, i dostajemy się do centrum powiatowego Monastyryszcze. Miejscowi mieszkańcy będą w stanie pokazać dawny kościół – obecnie mieści się tam dom kultury, lecz ocalałych majątków – chyba nie. Co prawda, jak mi się wydaje, mogą też poprowadzić błędną drogą – wskazać szlak do parku pana Podoskiego. Chociaż i ocalał, ale pałacu, który kiedyś tam stał, nie ma. Zresztą, coś jednak w mieście zostało.
Podoscy posiadali Monastyryszcze od roku 1805. Ciekawym faktem tej rodziny była historia Rozalii Podoskiej, która wbrew woli rodziców wyszła za mąż za rosyjskiego generała o pruskim pochodzeniu barona Teodora von Kalma. Niebawem po ślubie i urodzeniu dzieci ona zmarła, jej mąż porzucił trzech małoletnich synów i przeniósł się na zawsze do Kurlandii. Chłopaków w duchu staropolskim wychowywał ich wujek Leon Podoski. Rodzina mieszkała w piętrowym klasycznym pałacu Jerzego Podoskiego, który po koniec XIX w. musiała sprzedać właścicielom cukrowni, oni zaś przebudowali go na mieszkania robotnicze. Zabytek nie ocalał, ale obok, na terenie obecnego zakładu budowy maszyn jest dom, który dyrektor muzeum krajoznawczego Katarzyna Bulba naszywa „domem Tarnowskiego”. Ewentualnie, była to część starego majątku. Niedaleko, po drugiej stronie ulicy znajduje się porzucony na łaskę losu dwór Podoskich, wybudowany po 1850 roku przez Leona Podoskiego. Na szczęście, ma jeszcze mocny dach i ściany, i jeżeli ktoś zagospodaruje ten budynek – będą szanse na dalsze życie tego zabytku. Ciekawostką jest to, że obok dworu stał kiedyś mały neogotycki pawilon, wzniesiony na cześć hetmana Stefana Czarneckiego, rannego w twarz w walce o Monastyryszcze, którą przegrał walkę z Iwanem Bohunem w roku 1652. W środku mieściło się duże płótno, przedstawiające to wydarzenie historyczne. Pawilon, znany również jako „wieża Czarnieckiego” został zburzony jeszcze przed rewolucją październikową.
We wspomnianym parku Podoskiego, znajdującym się na przedmieściach, był trzeci dwór tej rodziny, zbudowany w 1904 roku przez Tytusa Podoskiego. Na jego miejscu został skromny domek gospodarczy, w którym dziś mieszkają ludzie.
Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka
Leave a Reply