Nec temere, nec timide. Podróż kolebką Solidarności z dziennikarką Słowa Polskiego

Flaga Solidarności i Samoobrony w Muzeum Stoczni GdańskiejW pobliżu wesołych i kolorowych kamienic w Gdańsku znajdują się na pierwszy rzut oka szare i ponure obiekty Stoczni Gdańskiej. Te budynki i hale były świadkami burzliwych wydarzeń, które doprowadziły Polskę do uwolnienia się spod wpływu wschodniego sąsiada i przypominają potomkom działaczy „Solidarności” o sile ducha polskiego narodu i gotowości do wyrzeczeń…

Wielki plac, tablica z listą wszystkich 21 wymogów NSZZ „Solidarność” oraz metalowe wrota z ogromnym napisem „Stocznia Gdańska”. Widząc to wszystko, w pamięci budzą się momenty z filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei” – tysiące protestujących, milicja z bronią w ręku, niepewność zmieszana z desperacką chęcią zmiany ustroju państwa. Idąc dalej za bramą, widać ogromną, zardzewiałą i zaniedbaną budowlę, która powoli karze wrócić do realności.

Kiedyś Gdańsk był perełką polskiego socrealizmu. Tutaj, tak samo jak w Szczecinie i Gdyni jeszcze w połowie lat 60. ubiegłego wieku pracowało tysiące osób a w morze wypływały setki statków. Dziś już nie ma co marzyć o 1 000 kontenerowców i statków pasażerskich, które niegdyś wyprodukowane w Gdańsku, do dziś pływają po całym świecie. Gospodarka rynkowa rozstawiła wszystko na swoje miejsce. Po rozpadzie Bloku Warszawskiego i ZSRS ponad 90% stoczniowców zwolniono, zakład w ogóle planowano zamknąć. Jednak, dzięki zaangażowaniu władz miasta i mimo sprzedaży większej części ogromnego terytorium wczesnmiej należącego do niej, stocznię udało się uratować. Intrygującym faktem jest to, że 75% akcji stoczni wykupił Ukrainiec, aktywny burmistrz Doniecka Sergij Taruta. Na jego ojczyźnie mówią, że miliarder lubi różne zabytkowe rzeczy oraz antykwariat. Może to historyczna aura tego miejsca przyciągnęła bogatego Ukraińca czy raczej zwykłe biznesowe interesy?

W jednym z byłych pomieszczeń administracji zakładu znajduje się Muzeum Stoczni Gdańskiej. Wszystko w nim wygląda, dokładnie tak, jak 34 lata temu – plakaty, znaczki z napisem „Solidarność”, oryginał tablicy z wymogami do zarządu stoczni, trybuna, stół, a nawet oranżada w szklanych butelkach. Ale gości z Ukrainy w tym muzeum może zaciekawić coś innego.

Wśród ekspozycji pośrodku ściany widnieją dwie podświetlone flagi z polską i ukraińską symboliką – jedna Solidarności, druga – Samoobrony Majdanu. Zagraniczni turyści przychodzą by poznać historię Polski a przy okazji dowiadują się o najnowszych wydarzeniach na Ukrainie. To wzrusza do głębnie i jeszcze raz potwierdza bezinteresowność polskiej pomocy dla Ukrainy.

Liderzy Solidarności otwarcie wspierają przemiany na Ukrainie. Biorą udział w wiecach poparcia dla eurointegracji tego państwa, nie boją się otwarcie bronić interesów Ukrainy przed Rosją. Gdańsk, tak samo, jak i Warszawa, stał się symbolem odrodzenia państwa polskiego i przykładem dla naśladowania dla ukraińskich miast.

Nec temere, nec timide – „Ani tchórzliwie, ani zuchwale”. Z taką dewizą Gdańsk przetrwał wiele wieków. Teraz, gdy mieszkańcy tego miasta mogą po prostu cieszyć się życiem, ich wschodni sąsiedzi – Ukraińcy, wciąż próbują uwolnić się z rosyjskich sideł. Ale prawda zawsze zwycięża i zboże zebrane na Majdanie wyda bogate plony, które ukraiński naród w dużej mierze będzie zawdzięczał Polakom.

Wiktoria Draczuk
GK

 

 

 

 

 

 

 

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *