Na ruinach „Bramy Podola” – barskiej fortecy z XVI wieku

Wejście do podziemnego lochu/arsenału na terenie Barskiej twierdzy

Dzisiejszy Bar utracił swój charyzmatyczny wdzięk, który zachował aż do przewrotu bolszewickiego. Czytając o królowej Bonie, co zmieniła nazwę tego miasta na cześć swojego rodzinnego miasta Bari oraz o bohaterstwie Konfederatów Barskich oczekujemy zobaczyć coś szczególnego, kiedy wkraczamy do niego od strony Winnicy.

Wita nas charakterystyczny drogowskaz w formie wieży basztowej po prawej a po lewej – symbol dominacji ZSRS w przestrzeni wschodnioeuropejskiej do lat 80 – znak upamiętniający potężną magistralę gazową „Sojusz”, do której dołączali się po kolei Polska, Czechosłowacja, Węgry i Wschodnie Niemcy. Nic specjalnego. Szare „piatyetażki” z lat 80., dziurawe drogi…

Lecz gdy dotrzemy do centrum miasta i zobaczymy szpile smukłego kościoła Św. Anny oraz piękne kamieniczki po obydwu stronach drogi, to zaczniemy rozumieć, że nie tak prosty jest Bar, jak by się nam na początku wydawało.

U końcu drogi, wiodącej przez centrum miasta na zachód zobaczymy sowiecki memoriał, poświęcony żołnierzom Armii Czerwonej, która wyzwoliła miasto od Niemców w 1994 roku a po lewej, i bocznych stronach od niego – sterty kamieni i dziwnie wyglądający park, położony nad rzeką Rowem.

Stare mury ciągną się wokół całego parku, „zębami” wgryzając się w miejską przestrzeń. Wynika pytanie: „Dlaczego tutaj jeszcze nie wybudowano osiedla mieszkaniowego”, czy innego obiektu?
Dzięki pomocy lokalnego krajoznawcy, Serhija Mirczuka poruszamy się, jak się okazało, wzdłuż ścian niegdyś nieprzystępnej XVI-wiecznej fortecy, strzegącej miasto od napadów Turków i Tatarów. Większość jej murów nie jest w najgorszym stanie, lecz potrzebuje oczyszczenia z ziemi i częściowej renowacji (kamienia piaskowego w okolicach Baru jest pod dostatkiem).

Nad brzegiem Rowu widzimy wejścia do podziemi zamkowych oraz słynny klasztor Karmelitów, przypominający nam o duchowym przywódcy konfederatów ks. Marku Jandołowiczu. Po prawej – rozlana na przestrzeni kilku hektarów rzeka Rów, jaka pierwsza dała nazwa miejscowości.

Rzuca się w oczy brak jakiegokolwiek uporządkowania infrastruktury turystycznej. W krzakach chowa się loch, w którym jak twierdzi burmistrz Baru Artur Cyciurski, w XVI-XVII wieku trzymano zapasy broni i amunicji, w ścianach dokładnie widać otwory dla armat i dolne części byłych okiennic.

Serhij Mirczuk pokazuje nam budynek Caritasu, tłumacząc, że wczasach carskiej Rosji nakazano mieszkańcom rozbierać mury twierdzy, przez co wiele okolicznych domów są zbudowane z kamienia, które kiedyś było częścią murów obronnych.

Turystyczny klejnot, którym jest miasto Bar, potrzebuje szlachetnej oprawy w postaci dobrze przemyślanej strategii turystycznej oraz włączenia rozwoju turystyki do priorytetów rozwoju miasta.

Życzymy mieszkańcom „miasta Bony” i lokalnym władzom sukcesu w realizacji tej inicjatywy!

Jerzy Wójcicki, 18.05.17 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *