21 lipca późnym wieczorem nieznani sprawcy podpalili krymską rezydencję arcybiskupa ukraińskiej cerkwi prawosławnej kijowskiego patriarchatu Klimenta.
O zajściu poinformował sam duchowny: „Zadzwonili do mnie z Krymu i powiedzieli, że wszystko spłonęło, został tylko żelazny dach”.
Arcybiskup uważa, że to co się stało było ostrzeżeniem, przed następnym podpaleniem cerkwi, znajdującej się tuż przy budynku, który został zniszczony.
– Po wydarzeniach w krymskiej wsi Perewalne (przedstawiciele „Krymskiej Samoobrony” zabrali u wiernych kijowskiego patriarchatu cerkiew pw. Wstawiennictwa NMP), rozpoczęły się systematyczne próby przejęcia naszego mienia na półwyspie. Na razie nie mamy zamiaru zwracać się do policji ale wiemy, że z tym procesem jest związane duchowieństwo moskiewskiego patriarchatu, bliskie do metropolity Łazarza. Oni zawsze z nienawiścią traktowali naszą obecność na Krymie i teraz widzimy skutki tej nienawiści – powiedział arcybiskup Kliment.
Redakcja
Leave a Reply