Mroczne widmo Rzezi na Pradze w przededniu Powstania Listopadowego

Źródło: przegladpraski.plPodczas nocy z trzeciego na czwartego listopada 1830 roku nad Warszawą rozszalał olbrzymi huragan połączony ze straszliwą ulewą. Tej ciemnej nocy tajemnicze potęgi historii odprawiły na rozstajnych drogach Pragi misterium – sprowadziły przerażające zjawy z przeszłości.

Agent tajnej policji Henry Mackrott zanotował, że w nocy nad Warszawą rozszalał się huragan o niespotykanej sile. Został rozrzucony i rozmyty piasek, pod którym zakopane były kości pomordowanych z 1794 roku podczas Rzezi Pragi. W blasku następnego poranka szkielety leżały odsłonięte. Tłumy ludzi przyszły zobaczyć kości i modlić się za pomordowanych…

Listopad 1794 roku. Polacy ulegli armii carskiej pod Maciejowicami. Tadeusz Kościuszko został wzięty do niewoli. Wojska Suworowa otoczyły Pragę. O godzinie piątej rano siedem kolumn rosyjskich uderzyło na sypkie szańce. W gęstej mgle Polacy do końca bronili źle umocnionych pozycji. Poległ broniąc swojej reduty, na lewym skrzydle, Jakub Jasiński. Po czterogodzinnej walce było po wszystkim. Suworow pozwolił swoim żołnierzom pastwić się nad ludnością cywilną.

Rozpoczęła się rzeź. Pijani i zamroczeni walką Rosjanie zaczęli rąbać wszystko co żywe. Kolbami karabinów rozbijali główki dzieci, na ostrzach bagnetów roznosili ludzkie szczątki. Przeszukiwali zwłoki w poszukiwaniu kosztowności, bez pardonu dobijali rannych i wzywających pomocy, noworodki na oczach rodziców wrzucano do płonących domów, by później, po zgwałceniu matek i poderżnięciu gardeł ojcom i z nimi zrobić to samo. Po ulicach wśród dymu, kałuż krwi i krzyków mordowanych biegali sołdaci obnosząc na pikach głowy księży. Na uliczkach rosły sterty trupów. Jak napisał Paweł Jasienica Suworow podczas rzezi biegał podobno po ulicach trzymając pod pachami dwa indyki i wołał, aby przynajmniej one ocalały…

Po trzydziestu sześciu latach, rano czwartego listopada 1830 roku, tłumy przyszły na Pragę oddać hołd kościom pomordowanych. Kilkuset studentów zbudowało piramidę z kości, na jej szczycie zatknęli krzyż i godło Polski. Wspólnie z księdzem i wszystkimi zgromadzonymi rozpoczęli, trwające kilka dni, nieustanne modły. Uczynili jawnym to, co potajemnie było skryte i zagrzebane na wieczne zapomnienie (zwłoki pomordowanych na Pradze zwieziono nocą w nie oznaczone miejsce i zasypano, tragedii nie upamiętniła żadna tablica, pomnik czy krzyż – nie pozwolił na to zaborca).

Zbiorowe modlitwy u stóp krzyża stojącego pośrodku miejsca znalezienia szkieletów zdarły zasłonę niepamięci. Młodzi studenci nie bacząc na niebezpieczeństwo nie dopuścili do usunięcia pamięci o tragedii ze świadomości Polaków. Modlący się pokazali, że przez te wszystkie lata gdzieś w głębi narodowej świadomości obecny był ból krzywdy potęgowany przez utratę niepodległości. Ale zabory gwarantowały oprawcom bezkarność. Tylko niepodległość mogła przynieść zadośćuczynienie. Tak rozumieli romantycy i prosty lud stolicy…

Stosunek oświeconych Rosjan do praskiej rzezi dał w swych wierszach Aleksander Puszkin. W wierszu „Do hr. Olizara”, przy okazji poetyckiego rozważania stosunku do siebie dwóch wrogich narodów wspomniał o rzezi. Wymowę tego faktu zneutralizował przez wzajemne zestawienie przewinień Polaków i Rosjan:

Poeto! Z dawna u granicy
Nasze zmagały się plemiona,
To nasza w boju cierpi strona,
To wasza pada w nawałnicy.
Bywało, żeście świętowali
Sromotę Kremla, carów pęta
I myśmy wasze niemowlęta
O gruzy Pragi rozbijali,
Gdyśmy w kurzawie krwi deptali
Sztandarów kościuszkowskich piękno.

Słowo Polskie na podstawie informacji http://leszek.sopot.salon24.pl, 03.10.16 r.

Skip to content