Ojciec Jan Lewiński – przyszły proboszcz winnicki urodził się 28 maja 1871 roku w Kamieńcu Podolskim.
Skończył seminarium duchowe w Żytomierzu. Niemal natychmiast po ukończeniu seminarium w 1893 roku trafił do Winnicy i pracował tu jako katecheta w szkołach miejskich.
Pojawił się w Winnicy właśnie w momencie, gdy kapucyni zmuszeni byli opuścić klasztor. To oznacza, że był naocznym świadkiem, jak w klasztorze osiedlili się najpierw żołnierze, a później proletariusze, potomkowie których mieszkają w pomieszczeniach klasztornych do dziś.
Swoje młode lata ojciec Jan spędził w Winnicy (za wyjątkiem krótkiego okresu kiedy był wikariuszem w Łucku) – przyjechał w wieku 22 lat, wyjechał z Winnicy mając 59 lat. Znalazł się w samym centrum wydarzeń rewolucyjnych i wojennych pierwszej połowy XX wieku.
Przeżył wszystkie przeciwności losu związane z I wojną światową, przewrotem bolszewickim, wojną armii polskiej i ukraińskiej z bolszewikami. Jan Lewiński osobiście witał Józefa Piłsudskiego i Symona Petlurę w Winnicy, odprawił Mszę św. w obecności Józefa Piłsudskiego i przedstawicieli Wojska Polskiego. Kiedy Winnica została przejęta przez bolszewików o. Jan Lewiński wrócił do wiernych.
W latach 1922 i 1925 przeżył konfiskatę wszystkich cennych rzeczy kościelnych przez władze sowieckie. Z powodu oskarżenia o sabotaż w maju 1922 roku wydano mu wyrok pozbawienia wolności na kilka miesięcy w obozach pracy. Ojcu Janowi udało się zachować cenną monstrancję, podarowaną kapucynom przez ich założyciela. Później ta monstancja została przekazana do jednego z kościołów Olsztyna w Polsce.
W 1930 roku Jana Lewińskiego skazano na rozstrzelanie. Jednak ten wyrok później zamieniono na 10 lat obozów. Przywieźli go do obozu w Kotlasie (Archangelski obw, Rosja), jednak nie pozostał tam długo. Zapisano go na listę wymiany jeńców wojennych między Polską a Związkiem Radzieckim. W ten sposób w 1931 roku trafił do Polski. Początkowo pracował w Poznaniu, ale wkrótce przeniósł się na Wołyń – na początku do Tużyska obok Kowla, później zamieszkał w Sarnach.
We wrześniu 1939 roku Wołyń zajęły wojska radzieckie i rozpoczęły się represje, więc proboszcz sarneński musiał uciekać. Na jego miejscu stanął mający wtedy 68 lat Jan Lewiński.
Potem w 1941 roku rozpoczęła się okupacja niemiecka, w 1943 miały miejsce krwawe wydarzenia wołyńskie, a w 1944 na Wołyniu pojawiły się ateistyczne władze radzieckie. Wszystkie te wydarzenia rozgrywały się przed oczami księdza, który już był raz skazany na śmierć.
W sierpniu 1943 roku ojciec Jan obchodził złoty jubileusz (50 lat) swojego kapłaństwa. W 1946 roku ostatnim transportem w ramach tzw. „ repatriacji” wyjechał do Polski, do Łodzi. W tym czasie Łódź wcale nie była spokojnym miastem. Po zniszczeniu Warszawy, kierownictwo kraju przeniosło się do Łodzi. W nowej komunistycznej Polsce, pod skrzydłem Związku Radzieckiego, powstawały nowe porządki. Trwało polowanie na przedstawicieli starego ustroju „burżuazyjnego”. Ojciec Jan Lewiński znalazł sobie schronienie na cmentarzu na Dołach w Łodzi, gdzie dosłownie zamieszkał. Był to cmentarz katolicki, na którym w 1938 roku pobudowano kaplicę, która działa do dnia dzisiejszego. W pobliżu znajdowała się kancelarie tegoż cmentarza.
Przed Lewińskim tam wyposażył sobie mieszkanie bernardyn ojciec Anastazy Pankiewicz, który przechowywał się tam w czasie okupacji niemieckiej i zginął z rąk hitlerowców jako męczennik w 1942 roku. W 1946 roku na jego miejscu się pojawił ojciec Jan Lewiński. Miał wówczas 75 lat, ale w ciągu 6 lat pełnił posługę kapelażską na cmentarzu. To była jego ostatnia służba Bogu i ludziom, któremu służył przez całe swoje życie. Zmarł 27 maja 1952 roku, dzień przed 81. urodzinami.
Osobiście uważam, że był świętym. Dlatego modliłem się na jego grobie jako do świętego. W szczególny sposób powierzyłem mu sprawy Winnicy, w której minęły lata jego młodości. Przywiozłem mu w prezencie trochę ziemi, na której stoi nasz klasztor i która też była świadkiem tamtych czasów. Otóż, jeżeli będziecie w Łodzi na cmentarzu na Dołach, na grobie ojca Jana Lewińskiego, znajdującego się naprzeciwko wejścia do kaplicy, będziecie stać na ziemi winnickiej. Niech Bóg błogosławi Winnicę razem ze wszystkimi jej mieszkańcami, a święci niech opiekują się nad nami.
Konstanty Morozow OFM Cap, tłumaczenie Lidia Baranowska, 12 października 2018 r.
Zbigniew Pruski
Dziękuję za tak ciepłe wspomnienie o księdzu Lewińskim, dzięki temu poznałem wiele nieznanych mi faktów z jego życia. Tak się składa, że właśnie dziś przechodziłem obok jego grobu idąc na grób mojej babci (kilkadziesiąt metrów dalej). W 1950 r ksiądz odprowadzał w ostatnią drogę moją babcię Michalinę Świrską z Augustynopolskich urodzoną w Pisarzówce koło Szarogrodu na Podolu. Obecnie spoczywa tam też moja mama urodzona w Mohylowie Podolskim. Pięknie, że jest tam blisko także garść pięknej ziemi podolskiej. Na FB zamieściłem zdjęcie grobu księdza Lewińskiego.