Nowa Czartoryja -niegdyś miasteczko powiatu zwiahelskiego nad rzeką Słuczą, płynącą tu szybko w skalistych brzegach, od Ostropola i Lubara ku Miropolowi i dalej ku miastu powiatowemu Zwiahlowi. Dzisiaj to wieś, w której mieszka około 1,5 tys. osób.
Mieszkańców wraz z osadą wiejską na początku XX wieku było tutaj 800, domów 123. Posiada cerkiew parafialną, murowany dom mieszkalny dziedzica, w kształcie pałacyku, położony nad drogą, i młyn amerykański, zbudowany w ostatnich latach z wielkim kosztem podług najnowszego systemu i dostarczający mąki pierwszorzędnych gatunków.
Gleba nadzwyczaj urodzajna, głęboki czarnoziem, z lekką domieszką gliny, lasy dębowe.
W dawnych czasach był tu zamek obronny, z którego pozostały tylko ślady wałów nad Słuczą; wtedy zwano tę osadę Horbowica a później Panowce. Przywiązana jest nawet do tego miejsca, jednego z najstarszych na Wołyniu, prześliczna legenda, krążąca dotąd w ustach ludu. Miało tu być w dalekiej zamglonej przeszłości horodyszcze, czyli zamek obronny „ciełomudrennoj“ księżniczki Nastii.
Sławny ówczesny wojownik, „Boniak“, zhołdowawszy siłą oręża całą okoliczną ziemię, podstąpił z ogromnymi siłami pod zamek horbowicki, lecz, mimo największych usiłowań, zdobyć go nic mógł, gdyż silna swą świątobliwością księżniczka Nastia, mężnie się broniła. Widok cudnie pięknej dziewicy, zagrzewającej na wałach załogę zamkową do boju, zamienił tego strasznego pogromcę w pokornego hołdownika. Śle więc do niej swaty, i w zamian za jej rękę, przyrzeka zaprzestać mordów i pożogi. Poświęcając się dla swego ludu, ks. Nastija przysięga mu dozgonną wiarę, mimo strasznej i ohydnej postaci tego dzikiego wojownika. Jednak wedle podania ludowego, łagodność jej i uległość nie potrafiły go rozbroić; nie przestawał swych okrucieństw i stał się plagą całej wołyńskiej okolicy, która z przestrachem patrzała na horbowickie zamczysko, słynno dawniej z dobroczynnych uczynków swej pani.
Ujęła się ona nareszcie za swym ludem, srogo przez męża uciemiężanym, i ośmieliła mu się przypomnieć, że jest samowładczynią i dziedziczką tej krainy. Przyprowadzony tem do strasznej wściekłości, postanowił ją wywieść daleko na północ, do swej dawnej stolicy, i w drodze kazać ją swym dworzanom zamordować.
Potrafiła ks. Nastija ujść do pobliskich cudnowskich lasów, lecz pojmana powtórnie, została przykrępowana do drzewa i opuszczona od wszystkich, poniosła męczeńską śmierć głodową. Zapłakała wtedy nad dolą swoją i ludu swego, a podanie głosi, że z jej łez gorzkich wytrysnął zdrój przeczystej wody, słynny po dziś dzień pod nazwą „Nastynej Krynicy”.
Lud tutejszy, czcząc jej cnoty i świątobliwość, wznsiół na tem miejscu świątynię, cała zaś okolica doznawała jej opieki; głód ani pomórek jej nie dotykały, a obfitość chleba i wszelkich darów Bożych była zawsze wielką.
Dopiero czart, „jak to się zwykle na świecie dzieje“, zazdrosny o wszystko co święte i poczciwe, i chcąc się pomścić jej błogosławionej pamięci, zaczął jednej nocy wznosić na Słuczy most kamienny z ogromnych głazów granitowych, chcąc do rana bieg rzeki zatrzymać i zalać wodą całą okolicę. Lecz kur zapiał i przerwał czartowską pracę. Ślady tego mosta, czyli tej tamy granitowej są do dzisiejszego dnia jeszcze widoczne, i stąd, jak lud powiada, starożytno Horbowce przemieniły swą nazwę na Czartoryję.
Nastyna Krynica dotąd egzystuje obok Nastynych Karczem, na trakcie kupieckim między Cudnowem i Miropolem, o dwanaście wiorst od dzisiejszej Nowej Czartoryi, w bliskości wsi Hordijówki. Podobieństwo nazw tych miejscowości, zupełnie odpowiada podaniu ludowemu.
Słowo Polskie na podstawie Słownika geograficznego Królestwa Polskiego, Tom I, 27 czerwca 2020 r.
Leave a Reply