Nad rzeką Chomorem, w ziemi zasławskiej, na Wołyniu, leży Kośków.
Otoczony, szczególnie od strony Szepetówki, kurhanami, miał Kośków swe legendy i swe podania. Były te kurhany nasypami, grodziskami obronnemi, mogiłami. Były też strażnicami stepowemi. Służyły do baczenia na ruchy sąsiadów, na zbliżających się najeźdźców. Podróżny miał z nich drogowskazy, sąsiad częstokroć granicę.
Szła legenda w Kośkowie, że gdy po raz drugi wszedł Tatarzyn na Ukrainę i na ziemię wołyńską, to nieopodal Zasławia ujrzeli szereg futorów. Były to takie osiedla, gdzie mieszkał samotnic człek, częstokroć dziwny, taki co to niewiadomo skąd przyszedł. Na jednym futorze, wśród zarośli, mieszkał kozak imieniem Koś. Tatarzy go zgładzili, a futor kozaczy spalili. Ody jednak Nogajcy odeszli, to córa kozacza zagrodę ojcową odbudowała i od jej imienia, Kośka, miejsce na zawsze Kośkowem pozostało.
Z czasem ku futorowi poczęli schodzić się ludzie i gromadniej się tu osiedlili. Tak powstało początkowo sieliszcze, potem większa osada. Do dóbr ostrogskich była wcieloną, później nią władali Zakrzewscy, Potoccy, wreszcie Krajewscy. Ci dość długo siedzieli w Kośkowie i zaznaczyli dobrze swój pobyt w tych stronach. We wianie przeszedł potem Kośków do Domaradzkich. Z nich Wojciech Domaradzki 1823 r. był obrany na chorążego żytomierskiego, a gdy chlubnie skończył swe urzędowanie, to w roku 1826 został podkomorzym zasławskim. Szymon Konopacki w swych pamiętnikach poświęca mu dobre wspomnienie.
Wnuk tego Wojciecha, również Wojciech, ginie chlubnie w powstaniu 1863 roku pod Horyhorkami. W dalekiej Mohilowszczyźnie znalazł śmierć Wołyniak, walcząc za sprawę dobrą. Staje się potem Kośków własnością Józefata Domaradzkiego, syna jego Tadeusza, wreszcie córki Tadeusza, Jadwigi, późniejszej pani Mazarakowej. Wespół ze swym mężem Władysławem Mazarakim, pani Jadwiga całe życie trwała na placówce w Kośkowie.
Ma wtedy Kośków stary piętrowy dwór o kolumnadzie jońskiej i strukturze stylowych budowli wołyńskich. Na poczesnym miejscu wisiały tu dobre obrazy Siemiradzkiego, Aksentowicza, Pilattiego, Pruszkowskiego, Chełmońskiego, oraz portrety Pitchmana i Baczcllego. Był też cenny obraz Chrystusa ze srebrną koroną, który został zabrany przez rząd rosyjski przy skasowaniu kaplicy w 63 roku. Pani Mazarakowa go wynalazła, odkupiła i umieściła w prowizorycznej kaplicy. Sala jadalna i holi pokryte były stiukami, w innych salach były boazerje. Staremi bronzami otoczona stała grupa Amora i Psyche, według Canowy, na podstawie z zielonego labradoru. Z sali empirowej szło się do bibljoteki w kilka tysięcy dzieł zasobnej. Wokół domu roztaczał się park z lipami i dębami prastaremi. Za parkiem był las olbrzymi.
Dęby kośkowskiej dąbrowy pamiętały w 1863 roku Edmunda Różyckiego. Szedł ze swym zastępem od Bratałowa przez Lubar, Chrabużnę, Trościaniec i przed bitwą Łaszecką zgromadził wojsko w kośkowskiin lesle. Był Różycki rycerzem, co wyniósł doświadczenie bojowe z gór Kaukazu. Miał wokół siebie żołnierzy już obytych z wiatrem stepowym. Patrzyli na Bat’ka Różyckiego z miłością i w ogień by zań wskoczyli. U kośkowskiego majdanu spotkał Bafko oddział Anzelma Zaruskiego, tu okrzepli i, sprawiwszy szyki, stąd poszli ku Łaszkom, potem pod zwycięską Salichę.
Długo w kośkowskim dworze brzmiały echa pieśni Różyckiego, z majdanu idącej.
Słuchał tego echa Władysław Mazaraki, gdy służył dobrze swemu krajowi. Był prezesem starokonstantynowskiego Towarzystwa Rolniczego i sędzią honorowym.
Słowo Polskie na podstawie: Antoni Urbański „Podzwonne na zgliszczach Litwy i Rusi”, Warszawa – 1928, 8 marca 2022 r.
Leave a Reply