Podróżując z Dmytrem Antoniukiem, nadal przemierzamy obwód kijowski, wciąż szukając śladów po znanych Polakach, którzy tutaj mieszkali…
Rude Sioło mogłoby być dumne z najwspanialszego klasycznego pałacu Kijowszczyzny, gdyby nie obojętność i niechlujstwo miejscowych mieszkańców. Obecnie w miejscu starej polskiej posiadłości są ruiny…
Pod koniec XVIII wieku marszałek szlachty powiatu skwirskiego Stanisław Zaleski wzniósł dla siebie pałac, bogato ozdobiony na zewnątrz i w środku. Do naszych dni przetrwała fasada, po środku której oparty na arkady ryzalit ozdabia portyk z alegorycznym wizerunkiem mitycznych bohaterów bądź samego właściciela. Obok ryzalitu widoczne są resztki sześciu wysokich kolumn, wieńczonych jońskimi głowicami.
Centralną i główną częścią nieistniejących już wnętrz był dwukondygnacyjny kwadratowy hol, oparty na dwóch kolumnach, pośrodku którego mieściły się schody frontowe, prowadzące na pierwsze, reprezentacyjne piętro. Obok znajdował się dość wąski pokój jadalny. Po lewej stronie od wejścia w opłakanym stanie stoi przybudówka, uważana za dawniejszą od pałacu, w której jakoby początkowo mieszkał Zaleski.
Po śmierci bezdzietnego marszałka w roku 1840 Rude Sioło odeszło do jego krewnych Iwanowskim, a następnie – do Rzewuskich. Ostatnią właścicielką tej wsi była Zofia z Rzewuskich Podgórska. Po rewolucji mieściły się tutaj różne urzędy administracyjne, a w ostatnich latach sklep telefonii komórkowej. Kiedy przeniesiono go do innego lokalu, zaniedbany pałac padł ofiarą pożaru. Zniszczył on wewnętrzne pomieszczenia, na które w końcu spadł dach. Od tego czasu zabytek stoi, wspaniała ruina, można tak powiedzieć, która długo nie przetrwa, jeżeli natychmiast ktoś nie zacznie ją ratować.
Ze Stanisławem Zaleskim związana jest ciekawa historia o pojawieniu się miejscowego (Rudosielskiego) cudownego obrazu Matki Bożej. Opowiadają, że marszałek podczas pielgrzymki do Częstochowy kupił tam obraz Bogurodzicy i zapomniał, gdzie go położył. Już w Rudym Siele, organizując ucztę, kazał służącej pójść po wino do piwnicy naprzeciwko pałacu. Wróciła przestraszona i powiedziała, że z wnętrza bije dziwne światło. Zaleski zszedł do piwnicy i znalazł tam ten sam obraz, który zapomniał w Częstochowie.
Najpierw obraz umieszczono w pałacowej kaplicy ale z czasem Zaleski postanowił zbudować prawosławną cerkiew p. w. Św. Trójcy, do której obraz przekazał. Po dziś dzień Matka Boska z Częstochowy tam się znajduje. Ludzie mówią, że teraz też odczuwają moc obrazu, niektórzy nawet uzdrowili się, jak dawniej. Obok byłej piwnicy też chcą zbudować kaplicę.Na początku starej alei widnieją pylony dość oryginalnej dawnej bramy.
Z Rudego Sioła bezpośrednia droga prowadzi do Tetyjowa. Mijając pierwsze skrzyżowanie, na drugim skręcamy s kierunku Skibiniec. Dawne biuro kołchozu w centrum – były skromny dwór marszałka szlachty powiatu taraszczańskiego Ludwika Madejskiego. Niestety nie zostało na nim żadnych ozdób. Pałac wybudowano w pierwszej ćwierci XIX wieku razem z olbrzymią stajnią i gotycką wieżą, których też niestety już nie ma. Natomiast, na jednym ze wzgórz zachowała się przepiękna klasyczna murowana cerkiew, którą prawdopodobnie ufundował również Madejski.
Pobliska Hryhorówka też coś zachowała z dawnych czasów. To zagroda rozstrzelanego przez bolszewików w Sławucie Romana Sanguszki, wybudowana prawdopodobnie pod koniec XIX w. Niegdyś miała ganek z kolumnami, ale to już w przeszłości. Obecnie mieszkają tam ludzie. Znajduje się zabytek przy ulicy Makarenki.
Stąd wracamy na drogę, następna wieś – to Kaszperówka. W centrum, niedaleko drogi, w parku jest prawie nie do poznania przebudowany dwór (z połowy XIX wieku) Leona Świejkowskiego, który wybudował dla swojej trzeciej małżonki Laury Lachman. O dawnej przynależności budynku można domyślać się chyba tylko z małego kutego balkonu, zdobionego pseudo gotyckimi wzorami. Druga część majątku znajdowała się na drugim krańcu wioski, gdzie obecnie jest leśnictwo. Od tamtych budynków ocalała tylko spiżarnia.
Pośrodku Kaszperówki należy skręcić w prawo, w kierunku wsi Pohreby. Jest tam skromny dwór rodziny Świejkowskich końca XIX wieku. Wiadomo, że tą wieś posiadali Potoccy, którzy go sprzedali Leonowi Świejkowskiemu – członkowi Rady Nadzorczej niemirowskiego majątku Mieczysława Potockiego i krewnego jego drugiej małżonki Emilii. Oprócz właśnie pańskiego budynku, w tej miejscowości jest także dość duży, na pół zniszczony młyn nad rzeka Roś.
Z Pohrebów z powrotem wracamy do Kaszperówki i przez Tetyjów, gdzie do dziś przetrwał grobowiec Świejkowskich, kierując się drogowskazami, zmierzamy w stronę Cybulowa do skrętu na Stadnicę. Jest tu dawna posiadłość rodziny Rogozińskich. W połowie XIX wieku Wincenty Rogoziński, który kupił osadę od pana Ostrowskiego w roku 1797, wybudował tutaj duży majątek, który częściowo przetrwał do naszych dni. Po dawnych budynkach zagrodowych pozostał dom pański, wozownia ze stajnią, dom służących oraz ujeżdżalnia. Za czasów radzieckich w domu pańskim mieścił się internat i szkoła średnia. W tamtych czasach zniszczono część budynku wraz z portykiem i kolumnami, wnętrza straciły pierwotny wygląd. Została jednak sympatyczna wieża. Obok ocalał jeszcze jeden budynek majątku, posiadający kilka cech neogotyckich. Dzisiaj jest to prywatna własność dyrektora gospodarstwa rolnego „Switanok” Olega Łazaruka. W odróżnieniu od nowego właściciela tchórzowskiego majątku, pan Oleg uprzejmie pozwala oglądać stare budynki i opowiada ich historię. Od niego właśnie się dowiedziałem, że ostatni właściciel Stadnicy, Ernest Rogoziński, był poważnym przemysłowcem. Jego kosztem we wsi powstał zakład produkcji spirytusu, a w pobliskiej Denychówce – cukrownia. On również finansował budowę kolej Berdyczów – Żaszków.
Ze Stadnicy przez Denychówkę kierujemy się do drogi Т-1014, gdzie skręcamy w prawo i zatrzymujemy się we wsi Piatyhorach. Warto odnaleźć tutaj dawny szpital. To z kolei były dom zagrodowy Lipkowskich. W roku 1858 przedsiębiorca i jeden z przywódców Powstania Listopadowego na Winnicczyźnie Henryk Lipkowski kupuje osadę od Wincentego Rogozińskiego i rozbudowuje nabyty majątek. O jego wyglądzie do 1917 roku dowiadujemy się z książki „Moje wspomnienia”, którą napisał syn Henryka, Leon Lipkowski (ukazała się ona w 1913 roku w Krakowie). Budynek był dwukondygnacyjny z wejściem, ozdobionym kolumnami. Leon Lipkowski zgromadził tutaj sporą kolekcję grawiur, obrazów, zabytków archeologicznych i ceramiki, którą wg informacji Wiktorii Koleśnik, podarował bratanicy Marii, mieszkającej w Krasnosiółce na Winnicczyźnie (pałac ocalał). Nawiasem mówiąc, to właśnie Leon Lipkowski był autorem projektu (1905 r.), który zapowiadał reformy Stołypina.
Po rewolucji październikowej i do ostatnich lat mieścił się tutaj szpital. Przy tym pałac przez pożar został bez piętra i wejścia z kolumnami. Przez zmianę planu zniszczono również wnętrza. W czasie drugiej wojny światowej do byłych stajni Lipkowskich Niemcy zwozili Żydów w powiatu tetyjowskiego, których rozstrzelali w pobliżu. Niedaleko od zagrodowego domu znajduje się sympatyczna oficyna. Jej pomieszczenia nie są używane.
We wsi był murowany kościół z 1842 roku, wybudowany przez wielkiego zwolennika polskiej sztuki Wincentego Rogozińskiego. Niestety, nie przetrwał do naszych dni. Ocalała jednak kamienna cerkiew Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z 1821 roku, która straciła oryginalny wygląd po obłożeniu kopuły plastikowym sidingiem.
28 kilometrów normalnej drogi (Т-1014) dzieli Piatyhory od centrum powiatowego Stawiszcze, gdzie zachowało się co nieco pozostało po pańskiej rodzinie Branickich.
Jeszcze w XVII wieku podstarosta Rokosz zbudował tutaj mały zamek dla obrony przed Tatarami. Krajoznawca Wawrzyniec Pochilewicz pisze, iż w roku 1665 postawił go wraz z hetmanem Stefanem Czarnieckim Jan III Sobieski. Przyszły król proponował osadzonym Kozakom bardzo korzystne warunki poddania się, lecz ci zrezygnowali z propozycji i po kilkumiesięcznej osadzie miasto zostało zdobyte i spalone. W następnym stuleciu Stawiszcze było w składzie ziemi królewskich i posiadał je ostatni monarcha Stanisława August, który w roku 1774 podarował je wraz z całym starostwem biało-cerkiewskiemu hetmanowi Franciszkowi Ksaweremu Branickiemu. Nowy właściciel miasta wzniósł tutaj wielki kościół (posłużył on jako wzór dla późniejszej świątyni biało-cerkiewskiej), ozdobiwszy go drogimi organami i ołtarzami z marmuru kararyjskiego. Zabytek został zniszczony po rewolucji przewrocie październikowym. Obok kościoła syn hetmana Aleksander Branicki, który nawiasem mówiąc był jednym z pierwszych polskich fotografów-amatorów, w drugiej połowie XIX wieku, zbudował pałac. Jego centralna, najstarsza budowla miała tylko część parterową, która później została połączona krytymi galeriami z dwoma piętrowymi budynkami dla gości. Jak wspominają ludzie, żyjący w tamtych czasach, w rezydencji Branickich nie brakowało przedmiotów luksusowych, choć właściciele mieszkali tam tylko latem. Na przykład, w skarbnicy pałacowej przechowywano srebrny serwis na 120 osób, który wykonał paryski jubiler Odio; ściany zdobiły obrazy szkoły Rubensa oraz płótna niemieckich mistrzów; ze ścian zwisały pozłacane żyrandole i kandelabry; sale i salony upiększała chińska porcelana i tureckie meble (czy warto mówić o tym, ze nie da się je porównać do dzisiejszych wyrobów z wymienionych krajów?). Obecnie po tym całym bogactwie, które zaczęto rabować jeszcze podczas I Wojny Światowej nie zostało nic. Po samym pałacu ocalała – jeżeli można tak powiedzieć – tylko prawa (damska) oficyna dla gości.
Teraz w tym nie do poznania zniekształconym budynku mieści się muzeum krajoznawcze i ośrodek twórczości dziecięcej. Obok stoi czterościenna wieża ciśnień, podobna do zamkowej. W znakomitym stanie jednak przetrwał szpital Władysława Branickiego, pochodzący z 1911 roku, gzie obecnie też funkcjonuje placówka medyczna. Jeżeli spojrzeć na niego z góry, to kształt budynku przypomina ówczesne samoloty dwupłatowce – danina zafascynowania pana Władysława lotnictwem.
Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, bwp
Leave a Reply