Wielu ukraińskich stypendystów Programu Leina Kirklanda po powrocie z Polski zaczyna inaczej postrzegać rzeczywistość i często dochodzą do niespodziewanych odkryć. Jednym z takich byłych stypendystów jest dzisiejszy zastępca Instytutu Pamięci Narodowej Ukrainy Oleksander Zinczenko, który 21 października prezentował w Winnicy drugie wydanie swojej książki o Katyniu „Dzień Papugi”.
W spotkaniu z młodym historykiem wzięli udział miejscowi „przyjaciele Polski” – dziennikarze, historycy, działacze kultury, aktywiści społeczni. Przez pierwsze 25 minut autor opowiadał o okolicznościach powstania książki a przez następną godzinę odpowiadał na pytania gości.
– Postrzegam analogie tego co się działo w Polsce w pierwszym dwudziestoleciu po odzyskaniu niepodległości, z tym co się dzieje teraz na Ukrainie. To wręcz fantastycznie przypomina 1939 rok, a Rosja coraz bardziej przypomina III Reich. Pomysł napisania książki przyszedł mi do głowy całkiem przypadkowo. Pracując w ekipie ukraińskiej telewizji „Inter”, otrzymaliśmy zadanie stworzenia filmu o II Wojnie Światowej. W związku z tym, że temat morderstw na polskich oficerach w Katyniu jest mało znany ukraińskiemu społeczeństwu, zdecydowaliśmy, że warto go wyświetlić. Moje pierwsze wrażenie całej tej historii to – szok… Przez kilka dni po tym jak zobaczyłem niemiecki film propagandowy o ekshumacjach w 1943 roku w Katyniu, nie chciało się mi ani jeść, ani pić. W ZSRS to był niezręczny temat dla rozmowy i jeżeli o nim mówiono, to z całkiem innej perspektywy, niż trzeba. W moim rodzinnym Charkowie prawie nikt nie wie, że w tak zwanej „6 dzielnicy” rozstrzelano prawie 4000 polskich oficerów. Dlatego czułem się zobowiązany, żeby opowiedzieć Ukraińcom, także moim kolegom z Charkowa o tym, co działo się tam w kwietniu 1940 roku – opowiada Zinczenko.
400-stronnicowa książka Aleksandra Zinczenki przedstawia niewiarygodną mieszankę makabrycznych szczegółów mordów Polaków w więzieniach NKWD na sowieckiej Ukrainie (Charków, Starobielsk, Kozielsk) ze wzruszającymi opowieściami o sile miłości, która przezwyciężyła śmierć. Historyk przeprowadził piętnaście wywiadów ze znanymi Polakami, których krewni służyli w szeregach Wojska Polskiego i zostali zamordowani przez NKWD – Andrzejem Wajdą, Bognie Szklarczyk, Adamowi oraz Ewie Dybczyńskim, innymi członkami Rodzin Katyńskich, śp. Andrzejem Przewoźnikiem i Januszem Kurtyką oraz dziesiątkiem innych Polaków, którzy słowo „Katyń” kojarzą z represyjną machiną komunistyczną, niszczącą wszystkich „wrogów narodu” na swojej drodze. Po każdym kolejnym wywiadzie czy wizycie w archiwach, otwierały mu się oczy na wstrząsające wydarzenia, które miały miejsce w 1940 roku. Znaczną część książki Zinczenko poświęcił także wieloletniemu ukrywaniu przez władze ZSRS faktu morderstwa na 25 tysiącach polskich oficerów nie tylko w Katyniu. Nawet Gorbaczow dopuszczał się kłamstwa wobec niepodważalnych zarzutów strony polskiej i Europy.
Młody historyk traktował zadanie zbadania kulis „katyńskich morderstw” z jednej strony jako zadanie od dyrekcji telewizji Inter, z drugiej – czuł się zobowiązany do wyświetlenia prawdziwej historii jego ojczystego regionu. To, że „Godzina Papugi” ujrzała świat dzienny, Oleksander Zinczenko w dużej mierze zawdzięcza polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych, które sfinansowało druk tej książki. Z kolei Polska może cieszyć się, że w ukraińskim społeczeństwie rośnie nowe pokolenie historyków, nie obarczonych „mentalnością człowieka kraju Rad”. Nie zważając na to, że Zinczenko pracuje na stanowisku zastępcy dyrektora ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej pod kierownictwem Wołodymyra Wjatrowicza (niektórzy Polacy kojarzą Wjatrowicza z ultraprawicowym środowiskiem nacjonalistycznym), Oleksander jest ewidentnie nastawiony na poszukiwanie porozumienia w trudnych sprawach polsko-ukraińskich.
Wśród pytań, skierowanych do autora „Godziny Papugi”, znalazły się także te, które dotyczyły Wołynia ’43-44 oraz kwestii uznania morderstw polskich oficerów w 1940 roku za ludobójstwo. Na drugie pytania Zinczenko odpowiedział niejednoznacznie, odwołując się do tego, że „każda śmierć na wojnie jest ludobójstwem” natomiast w pytaniu dotyczącym Wołynia przedstawiciel uIPN nie wyrzeka się winy strony ukraińskiej. Słowo „Wybaczcie”, które skierował on do przedstawicieli polskiej mniejszości, siedzących na sali, dawało do zrozumienia, że dialog na temat pojednania się nad wspólnym zbadaniem i wybaczeniem przeszłości może rozpocząć się już wkrótce.
Aleksander Zinczenko chwali polskie społeczeństwo, że jest o wiele bardziej zorientowani w swojej historii, niż Ukraińcy. O Wołyniu’ 43-44 wie ponad 35% Polaków i tylko 5% Ukraińców: „To ogromne pole dla pracy ukraińskich historyków. Mają czego uczyć się od polskich kolegów. W polskim IPN pracuje blisko 2200 osób, kiedy u nas – zaledwie 48. To samo z budżetem. Budżet polskiego IPN to blisko 242 mln zł, ukraińskiego – 5,5 mln hrywien”.
Dlaczego „Godzina Papugi”? Bo w więzieniach i obozach NKWD, gdzie przetrzymywano polskich jeńców wojennych, wywoływano ich na stratę i przeniesienie do innego obozu bez żadnego systemu. To mistyczne losowanie, podobne do tego, jak papuga wybiera kartki na jarmarku i to pobudziło Oleksandra Zinczenkę do wybrania takiej nazwy dla swojej książki.
Jerzy Wójcicki, 22.10.14 r.
GK
Leave a Reply