Pani Józefa Moczulska od kilkudziesięciu lat samotnie mieszkała w rozpadającej się szopę w Tłumaczu (miasto rejonowe w obwodzie iwano-frankowskim). Ta jedna z najstarszych Polek na Ukrainie zmarła 4 stycznia 2017 roku w wieku 92 lat.
Pani Józefa musiała większą część swego życia przeżyła w samotności. Utrata najbliższej rodziny powiązana była z rozłąką z ojczyzną i rodakami, która nastąpiła z przyczyn decyzji politycznych. Pozostawiona sama sobie, większość życia spędziła w starej chałupie, najważniejszym atrybutem w której był dla niej drewniany krzyż i nieważnie było że wokół było tak zimno.
Życiowy dramat Polki z Kresów wschodnich rozpoczął się pod koniec II Wojny Światowej, gdy pani Józefa miała 19 lat. Wtedy to na jej oczach żołnierze UPA chwycili, a następnie zamordowali około 30 Polaków. Widok jadących furmanek z trumnami, z których krew sączyła się na ulice, był przerażający dla młodej dziewczyny. Jak twierdziła Pani Józia, właśnie wtedy przestała żyć pełnią życia.
W ramach przesiedleń Tłumacz (wcześniej w granicach województwa stanisławowskiego) opuścili praktycznie wszyscy Polacy. Niezłomna Polka postanowiła jednak pozostać na ziemi, którą tak bardzo kochała i kochała aż do śmierci. Pani Józefa mieszkała w szopie bez elektryki, wody, ogrzewania, latem i zimą. A zima na Ukrainie może być bardzo trudna, mróz sięga czasem nawet do minus 40 stopni Celsjusza.
Pani Józia była niezwykłą kobietą. Miała doskonałą pamięć i pamiętała wszystkich, kto odwiedzał ją w Tłumaczu. Ciągłe za wszystkich się modliła. Do końca swojego życia, naznaczonego cierpieniem i tragediami, pozostała wierna tradycjom swoich przodków.
Moczulska doczekała się odrodzenia kościoła katolickiego w Tłumaczu. Przez kilkadziesiąt lat pilnowała krzyża, który został wyniesiony ze świątyni św. Anny Samotrzeciej, zanim została ona wysadzona przez Sowietów.
Pogrzeb Józefy Moczulskiej odbył się w czwartek 5 stycznia w Tłumaczu.
Wieczny odpoczynek racz Jej dać, Panie…
Mikołaj Bachur, zdjęcia: http://www.studiowschod.pl, 05.01.17 r.