Jak zamek dubieński przeszedł w ręce rosyjskiej armii. Cz. II. Renne-Berg

Palac Ostrogskich-Lubomirskich. Zdjęcie z 2017 r. Fot. Tripadvisor

Dubno sprzedać należało, bo ogromne długi niepomiernie rosły, a zresztą stary Lubomirski atakował syna listami.

Wypadło więc szukać prywatnego nabywcy. Nastręczył go p. Kożuchowski, były pehiomocnik masy Radziwiłłowskiej, a następnie głównozarządzający interesami bogatej rodziny Demidowych w Rosyi.

Za jego więc pośrednictwem nabył całą Dubieńszczyznę, z przyległymi folwarkami i lasami, libertowany dawniej przez bogaczów Demidowych, niejaki Jakowlew, (podobno za sumę półtrzecia miliona rubli), a dziś już sam niezmiernie bogaty zołotopromysslennik , to jest właściciel kopalni na Uralu.

Przed ugodna umowa została spisana, 80.000 r. s. w formie zadatku wręczono księciu Marcelemu. Lecz suma ta choć tak znaczna, była kroplą w morzu wobec jego własnych długów w samej tylko stolicy. Więcej otrzymać nie było podobna od Jakowlewa przed prawnem objęciem przez niego w posiadanie dóbr dubieńskich. Przyciśnięty ostatecznością książę Marceli potajemnie odpłynął do Anglii.

W owym czasie umiera stary Jakowlew, a wszystkie jego prawa przechodzą na syna jedynaka, oficera gwardyi huzarów konsystujących w Carskiem Siole, w okolicy Petersburga.  Naturalnie w r. 1849, w imieniu młodego Jakowlewa przystępigą na Wołyniu do objęcia w posiadanie dóbr dubieńskich. Lecz tu stała się rzecz niesłychana i niepojęta dla nikogo.

Za pomocą bardzo silnych protekcyi, zaraz w roku następnym potrafiono tak wpłynąć na ś. p. cesarza Mikołaja I. , że młody Jakowlew z jego najwyższego rozkazu zamknięty został w fortecy petropawłowskiej, a dobra dubieńskie, mimo opłaconego zadatku , wrócono w posiadanie książętom Lubomirskim.

Z nich też wydzielono zaraz wdowią część żonie księcia Marcelego, uważanego za emigranta, t. j. cywilnie umarłego. Posiadała je też ona do pierwszych lat panowania cesarza Aleksandra II., który natychmiast po wstąpieniu na tron kazał młodego Jakowlewa uwolnić z fortecy, zwrócić mu zadatkowaną sumę spłaconą przez ojca za kupno Dubieńszczyzny, a wydział z niej wdowiej części , poprzednio od lat kilku już aktywowanej , niezwłocznie skasować.

Niestety jednak, dobra dubieńskie uległy swemu losowi. Sprzedane one zostały coś około 1866 r. za długi sukcesora Józefa Lubomirskiego, syna księcia Marcelego a wnuka starego księcia Józefa. Rozpadły się na dwie części. Samo miasto Dubno z przyległymi bliżej folwarkami, nabyła księżna Barjatyńska.

Odsprzedała ona zaraz coś za 80.000 r. s. zamek dubieński rządowi, dla pomieszczenia w nim koszar i innych  instytucyi (lubieńskiego dość licznego zawsze garnizonu, otrzymawszy przez to z górą trzy czwarte części sumy szacunkowej przez nią z licytacyi zapłaconej.

Druga zaś część a mianowicie Szepetyn z przyległemi wsiami, a szczególnie z obszernymi pięknymi lasami, nabył jakiś kupiec Iwanów, który to wkrótce z zarobkiem odprzedał  hr. Bergowi , synowcowi feldmarszałka Berga , ostatniego namiestnika Królestwa Polskiego.

Hr. Berg wszedł w korzystny bardzo układ z pewną berlińską Holzcompagnie co do eksploatacyi tych rozległych lasów. Niemcy zakupili sosny i dęby do pewnego oznaczonego rozmiaru, wyrób drzewa zapomocą parowych tartaków założyli na obszerną skalę, zbudowali swym kosztem szerokotorową bocznicę kolejową do przystanku Kamienica na linii zdołbunowo-radziwiłłowskiej , przez co znakomicie sobie ułatwili transport leśnych materyałów. Powstałą w lesie znaczną kolonię nazwano Renne-Bergiem, od połączonych nazwisk kupca i nowego dziedzica, i życie oparte na dobrze prowadzonym przemyśle zakipiało  w tej puszczy leśnej. Niemcy miliony stąd wywieźli do swego Vaterlandu lecz i hr. Berg zrobił znakomity interes.

Dziś lasy jego wprawdzie już przerzadzone z materyałów handlowych, spokojnie oczekiwać mogą świeżego przyrostu, tem bardziej, że oddać trzeba tę sprawiedliwość, bardzo porządnie są administrowane. Kontrakt z niemiecką leśną kompanią już się ukończył.

Hr. Berg wszedł w układ z Towarzystwem dróg południowo-zachodnich, które mu spłaciło bocznicę kolejową, mającą już być na rachunek Towarzystwa przedłużoną do Krzemieńca, a rząd przemienił nazwę zanadto niemiecką Renne-Berg na jakąś oficyalną , bardziej swojską , wziętą od przyległej dawniej osady leśnej.

Jednak zawołanie Renne-Berg, jako uświęcone blisko trzydziestoletnim zwyczajem, pozostało dotąd pomiędzy ludem okolicznym.

Słowo Polskie za: Wspomnienia Wołyniaka, 1897 r., 31 stycznia 2021 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *