Niedaleko Dniestru i Mohylewa Podolskiego w obwodzie winnickim leży wieś Kukawka, bodajże jedyną ciekawostką której jest Cerkiew Św. Dymitra, zaprojektowana przez znanego rosyjskiego architekta Tropinina. My zaś razem ze znanym ukraińskim podróżnikiem jedziemy do Srebrzyniec, aby odwiedzić wciąż piękny pałac Czackich.
Zbudował go, prawdopodobnie, w roku 1831 Aleksander Czacki – założyciel pierwszej cukrowni na Podolu. Jego krewny, Władysław Czacki, obarczony długami, sprzedał majątek rosyjskiemu generałowi Bereżnikowowi, który zapisał się w dziejach obrony czy to okupacji Sewastopola.
Pałac srebrzyniecki – to jeden z najwspanialszych wzorców rezydencji dojrzałego klasycyzmu na Podolu. Zabytek niezwykle pięknie wygląda od strony drogi, skąd widać jego lustrzane odbicie w stawie. Za czasów Czackich stała tutaj brama z obeliskiem i domkiem stróża, za którą znajdowała się oficyna dla gości. Tego wszystkiego już nie ma. Ale po części ocalały jeszcze ozdoby stiukowe w olbrzymiej owalnej sali na piętrze rezydencji. Tutaj pod sufitem znajduje się fryz, przedstawiający gryfy z ornamentami geometrycznymi i roślinnymi. Jeszcze niedawno pięknie wyglądająca centralna rozeta dzisiaj jest mocno zniszczona po zawaleniu się tynku w centrum sufitu. Ledwo się trzyma. Ale dość dobrze zachowały się wizerunki lir po kątach sali. Obok owalnej sali znajduje się dawna skromna sypialnia z alkową. Większość pomieszczeń, oprócz jednego gabinetu, gdzie teraz mieści się rada wiejska, stoi pusta i szybko się niszczy. Lecz zabytek jest w stosunkowo normalnym stanie i jeszcze nie jest za późno, aby go uratować. Od tylnej części pałacu znajduje się fragment dużego kiedyś parku, założonego przez Dionizego Miklera.
Mohylew Podolski, chociaż znany od dawna jako przygraniczna twierdza, lecz ani fortyfikacji, ani szlacheckich rezydencji tutaj nie zachowało się. Ale we wsi Nemija, która znajduje się w bezpośredniej bliskości do miasta i oddzielona jest od niego rzeką o tej samej nazwie, ocalał pański dwór. Jest to całkiem niezwykły typ architektury rezydencji, na planie kwadratu. Główną ciekawostką budowli jest nawet nie portyk o kolumnach, tylko belweder, w środku którego było miejsce dla muzyków – znajduje się nad salą balową. Takiego rozwiązania architektonicznego poza tym nigdzie na Ukrainie się nie spotyka. Naprzeciwko dworu znajduje się piętrowa oficyna, także z portykiem.
Chociaż ludowe podania mówią, że prawie wszystkie podolskie dwory i pałace należą do Potockich, tego razu jednak się nie mylą. Nemiję rzeczywiście miał w posiadaniu Stanisław Szczęsny Potocki. Sądząc po architekturze dworu, najprawdopodobniej był on wzniesiony na początku XIX w., wtedy właśnie, kiedy Niemija należała do tego magnata.
Obecnie oficynę i dwór – w centralnej sali balowej zachowały się dwa dawne piece, zdobione sztukaterią – zajmuje średnia szkoła.
Nemija łączy się z pobliską Serebriją, z której w prawo, na strome wzgórze prowadzi droga do Jurkowiec. W centrum wsi są pozostałości posiadłości, należącej do rodu Sulatyckich. Na wybrukowanych kamieniami brzegach kwadratowego stawu przed pierwszą wojną światową stał mały pałacyk, przypominający włoską willę. Chociaż nie ma go już, ale ocalała piętrowa brama (obecnie zakład fryzjerski), od której ciągnie się mur o ozdobnej cylindrycznej wieży. W głębi majątku, po lewej stronie bramy, kiedyś znajdowała się pańska łaźnia. Pozostał po niej tylko duży basen i nieczynna fontanna.
Sulatyccy sprzedali Jurkowce rosyjskiemu generałowi Ustinowowi i przenieśli się do Semenówki pod Lwowem w roku 1900.
Wracamy do Mohylowa Podolskiego i wyruszamy na wschód nad Dniestrem. Za miastem, na wysokim wzgórzu nad rzeką we wsi Bronnica można obejrzeć pałac Wittgensteina (obecnie obóz letni dla dzieci), dalej zmierzamy główną drogą do Helenówki, w której skręcamy w lewo w kierunku pobliskiej Bandyszówki. Wiejska szkoła mieści się w pomieszczeniu dawnego dworu, który nie wiadomo kiedy i przez kogo został zbudowany. W różnych czasach wieś posiadali Pułkowscy, Jaroszyńscy, Onuowie, Wittgensteinowie, a więc przynależność zabytku do Polaków wykosi około 50 proc. Dwór zachował ciekawe jońskie kolumny oraz rzeźby w kamieniu w stylu neogotyckim z boku ogrodu.
Z Bandyszówki przez Gruszkę, minąwszy rzekę Murafę, dojedziemy do Bukatynki, na skraju której znajdziemy ciekawą kopalnię i skały, skąd – za wsią zakręt w lewo na rozdrożu – trafiamy do wsi Wiła Jaruskie. Pochodzenia tamtejszych zabytków też nie ustalono. Część wsi przed 1917 rokiem należała do Rosjanina Bogolubowa, druga zaś – do Polaka Bielińskiego. Ostatni miał tutaj pałac, który nie przetrwał. Otóż, dwór o kolumnach, gdzie tak samo jak w Bandyszówce mieści się szkoła, być może posiadał jego sąsiad ziemianin. Chociaż dokładnych wiadomości o tym nie pozostało. Jest tutaj także piętrowa budowla, nazywana budynkiem atamana, która prawdopodobnie należała do czyjegoś majątku.
Bukatynkę dzieli 17 km drogi z centrum powiatowym Czerniowce (zachował się kościół pochodzący z 1640 roku, kaplica i turecki most). Stamtąd przez Mazurówkę, Borówkę i Antonówkę dojedziemy do Tomaszpola i trasy P 11, którą dostaniemy się do Tulczyna. Ogółem, jest to spory odcinek i wynosi aż 81 km.
Powiem bez przesady, że zachowany w mieście pałac Stanisława Szczęsnego Potockiego jest największy nie tylko na Podolu, lecz także i na całej Ukrainie. Podolski Wersal – tak nazywano wówczas olbrzymią rezydencję w Tulczynie. No cóż, inaczej nie mogło być, ponieważ Stanisław Szczęsny był synem „małego króla na Rusi” Franciszka Salezego Potockiego, po którym odziedziczył spore majętności w Galicji, na Wołyniu i Podolu – w tym Tulczyn. Na terenie jego majątków wówczas mieszkało ponad 400 tysięcy poddanych! Jako chytry polityk i roztropny gospodarz Potocki o wiele razy powiększył i bez tego gigantyczny spadek ojcowski, stając się bodaj czy nie najbogatszym człowiekiem Rzeczypospolitej.
Wkrótce po Konfederacji Barskiej i Koliszczyźnie Stanisław Szczęsny postanawia przenieść się z ojcowskiego Krystynopola do Tulczyna, gdzie rozpoczyna budowę monumentalnej rezydencji. W ciągu siedmiu lat wznosił ją francuski architekt Lacroix. W końcu, kiedy wszystkie prace były już skończone, nad głównym wejściem umieszczono napis w języku polskim: „Oby zawsze wolnych i cnotliwych był mieszkaniem, roku 1782 wystawiony”. Duży cour d’honneur z okrągłym kwietnikiem po środku tworzył plac przed centralnym pałacem (długość 68 m) i bocznymi oficynami (długość 80 m), połączonymi ze sobą półokrągłymi krytymi galeriami. W lecie w tych galeriach spożywano posiłki, w chłodnej porze roku urządzano zimowy ogród. Nieco później francuski ogrodnik Pierre Lenro ukończył park La Roche (skała), nazwa którego niebawem zmieniła się na „Chorosze”. Kiedy Potocki ożenił się z Zofią Glavani de Witt, to pomimo licznych altanek, mostków, figur i fontann, ona wybudowała wytworną turecką łaźnię, ponieważ sama urodziła się w Stambule. Ponadto tulczyńska rezydencja posiadała nadworny teatr i kapelę z orkiestrą. Grali tam chłopi pańszczyźniani, których Potocki wysyłał na naukę do Włoch. Nawiasem mówiąc, magnat zamienił swoim poddanym pańszczyznę na czynsz pieniężny.
Wszystkich bez wyjątku gości Tulczyna zdumiewała rozkosz rezydencji: płótna Rembrandta, Rafaela, Tycjana, Rubensa, liczne serwisy ze srebra i porcelany, meble w stylu Ludwika XV, gabinet numizmatyczny, kolekcje broni i wschodnich dywanów, duża, licząca 17 tysięcy tomów, biblioteka, zawierająca starodruki XIV-XV w. A jakie uczty urządzali tam państwo Potoccy! Co prawda, pod koniec życia Stanisław Szczęsny stracił interes do hucznych zabaw, widocznie obrzemieniony zaborczym dziedzictwem. Chociaż bale i przyjęcia nadal urządzano, coraz częściej zamykał się w swoim pokoju, „który raczej przypominał celę zakonnika”, albo cicho grał w karty ze swoim przyjacielem poetą Polakiem Stanisławem Trembeckim. To może wydawać się dziwne, ale komnat Zofii Potockiej też nie wyróżniał specjalny przepych. Tylko jej olbrzymie łóżko było wykonane z drzewa szlachetnego gatunku i stało na nóżkach o kształcie pozłacanych lwów.
Szczęśliwa gwiazda tulczyńskiej rezydencji zagasła wraz z jej założycielem w 1805 roku. Zgodnie z testamentem przeszła do syna Szczęsnego – Jerzego, który również wkrótce zmarł, pozostawszy w pamięci swoje niezwykłe marnotrawstwo. Po nim Tulczyn dostała wdowa Zofia Potocka, której w roku 1820 do pałacu nie wpuścił syn Mieczysław, przywłaszczywszy wszystkie skarby. Samo ogłoszony nowy właściciel okazał się jeszcze większym awanturnikiem niż jego przyrodni brat Szczęsny Jerzy. Dwukrotnie był uwięziony – w tym za porwanie faworytki samego Mikołaja I – skąd każdego razu szczęśliwie wracał. W czasie jego trwałej nieobecności pałac powoli podupadał i był rabowany. W końcu Mieczysław sprzedał Tulczyn swojej bratanicy Marii Stroganowej za 3 miliony 430 tysięcy franków i przeniósł się na zawsze do Paryża. Stroganowowie też nie zbytnio się opiekowali tulczyńską rezydencją, którą sprzedali w 1892 roku rządowi. Urzędnicy z kolei nie wymyślili niczego lepszego jak tylko urządzić tutaj oficerskie kasyno, działające do rewolucji październikowej. Po pożarze w pałacu w 1928 roku, który zniszczył pierwsze piętro, do lat 70. rozkwaterowywano jednostkę wojskową.
Odtąd zespół jest w prawie wieczystym odnowieniu. W przeciągu pół stulecia dało się odnowić tylko centralny budynek. Oficyny stoją w okropnym stanie, mimo że w jednej z nich mieści się dyrekcja szkoły kultury. Niedawno demontowano lewą galerię ze względu na awaryjność. Obiecano odnowić ją w oryginalnym stanie, ale sądząc z tempa odnowienia, nie wiadomo, kiedy to się stanie.
Jeżeli chodzi o wnętrza pałacowe, to prawdopodobnie wszystkie zostały przebudowane. Turystom pokazuje się tylko skromne schody frontowe i dużą salę biblioteki, w której niby mieścił się refektarz.
Chyba mało prawdopodobne, żeby te właśnie „komnaty” swego czasu tak zdumiewały imperatora Aleksandra I, króla Stanisława Augusta, poetę Aleksandra Puszkina, dekabrystę Pestela. Po dawnej świetności zachowały się chyba ściany. Na jednej z nich, na prawej oficynie, do dziś widać wspaniałą sztukaterię, przedstawiającą herby Potockich i Mniszków (druga żona Stanisława Szczęsnego pochodziła z tego rodu). Park „Chorosze” po roku 1917 zniszczyli komsomolcy. Zrujnowali również turecką łaźnię i teatr. Gdyby i dziś nad wejściem znajdowała się ta dumna sentencja „o wolnych i cnotliwych”, wywołałaby tylko gorzki uśmiech gości.
Jak się okazuje, w Tulczynie są dwa pałace Potockiego. Drugi, w którym obecnie mieści się technikum medycyny weterynaryjnej – Górny pałac, zbudowano pod koniec XVIII w. Potocki przekazał go dla sztabu Drugiej Armii Imperium na czele z feldmarszałkiem Suworowem. Wódz w tych właśnie ścianach napisał swoją „Naukę zwyciężać”. Tego piękna, z którego słynął Dolny pałac nigdy już tutaj nie było, a więc w środku mało co interesuje podróżnika.
Na koniec warto powiedzieć, że na miejscu dzisiejszego dworca autobusowego jeszcze w latach 20. ubiegłego wieku stała duża murowana twierdza Kalinowskiego, wzniesiona w 1630 roku. Ani śladu po tych ośmiometrowych murach nie zostało.
Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, 19.01.16 r.