Iwan Franko w obronie unii brzeskiej

Cerkiew św. Mikołaja w Brześciu, gdzie została podpisana unia brzeska. Ryc. z XVIII wieku. Zburzona w czasach panowania rosyjskiegoSynod brzeski z roku 1596, który sankcjonował unią jedne części duchowieństwa ruskiego z Rzymem, należy do faktów najdonioślejszych w dziejach Rusi południowej.

Zawarta z pobudek daleko bardziej politycznych i administracyjno- dyscyplinarnych, niż dogmatyczno-religijnych, unia brzeska wniosła odrazu ogromny ferment w łono narodu ruskiego, spowodowała chwilowe wrzenie, ożywienie, ruch umysłowy, żwawe dysputy, wywołała z jednej i z drugiej strony gorący zelotyzm, i spłodziła nadzwyczaj zajmującą literaturę polemiczną, lecz w rezultacie osłabiła Ruś, zdemoralizowała ją przez nienawiść braci ku braciom, przez wzajemną, nieufność i nietolerancję i była jednym z powodów wojen kozackich, które przyniosły dla Ukrainy ruinę, a dla Polski zaród upadku politycznego.

Ale znaczenie i wpływ unii brzeskiej nie skończyły się z upadkiem Polski. Przeciwnie, od końca XVIII wieku w tej części Rusi, która przeszła pod berło Rosii, zaczyna się prawdziwa tragedia unii, z niezliczonymi epizodami, pełnymi łez i krwi, tragedya dotychczas jeszcze nie ukończona. Pod berłem austriackiem losy jej były znacznie odmienne, zdawało się nawet, że polityczna przezorność takich monarchów, jak Maria Teresa i Józef I, położy trwałe podstawy dla jej pomyślnego rozwoju. Do tego jednak nie doszło. Przeciwnie, ujrzeliśmy fakt niezwykły, zadziwiający, że przez długie łat dziesiątki wysocy dostojnicy cerkwi unickiej, jej luminarze i historiografowie, wcale niedwuznacznie uważali ją za klęskę Rusi, za owoc zdrady na narodzie i na wierze ojców, za fatalny zarówno dla Rusi jak i dla Polski wynik zabiegów jezuickich.

Dość tu będzie przypomnij nazwiska takich historiografów unickich, jak Harasiewiecz, Malinowski, Petruszewicz, Kaczała, a z świeckich Didyckij, by mieć wyobrażenie o tem, w jakim duchu, w jakich poglądach na początek unii wychowywane były młodsze pokolenia galicyjsko-ruskie. Zdaniem tych historyków, unia była nie tylko dziełem zdrady i przewrotności, ale nadto wprowadzaną była przez rząd polski gwałtem; wybryki pojedynczych hierarchów w rodzaju Atanazego Krupeckiego, unickiego biskupa przemyskiego, ze spokojnem sumieniem zwalano na barki rządu polskiego i magnatów, mimo, że jeden z najcelniejszych reprezentantów szlachty, Szczęsny Herburt, na sejmie warszawskim głośno protestował przeciw szerzeniu świętej unii za pomocą batów i kajdan.

Dopiero w ostatnich lat dziesiątkach pośród Rusinów-unitów powiał duch nowy, przeciwny owemu, wyżej scharakteryzowanemu. Szereg młodszych teologów, przeważnie doktorów rzymskich, jak bracia Sembratowicze, Pełesz, Mielnicki, Sarnicki i inni, usiłuje w dziełach swych odnowić apologetyczne względem linii stanowisko Piotra Skargi.
Najwybitniejszem dziełem tej nowej szkoły na polu historyografii jest znana „Geschichte der Union” Pełesza, rzecz pod względem historycznym słaba, mimo obszernej erudycji, ale bądź co bądź pisana z nierównie większą systematycznością, niż chaotyczne kompilacie i zbiory dokumentów Harasiewicza i Malinowskiego, a przytem rzecz od początku do końca jednolita pod względem tendencji – wykazująca, że właśnie unia z Rzymem była pierwotną wiarą Rusinów, że unia brzeska 1596 r. była uroczystem dopełnieniem i odnowieniem owej prastarej tradycji, że unia ta była dla Rusi największem dobrodziejstwem, gdyż połączyła ją bezpośrednio z cywilizacją zachodnio-europejską.

Nie wchodząc na razie w krytyczny rozbiór tych myśli przewodnich dzieła Pełesza, powiemy tylko tyle, że samo faktyczne przedstawienie dziejów unii – jak to już podnieśli i polscy historycy – pozostawia bardzo wiele do życzenia, że więc mamy tu do czynienia nie tyle z historią, ile raczej z apologią unii.

Co do historyków rosyjskich, to i tutaj widzimy pewną zajmującą ewolucję. Za najważniejszą pracę o unii brzeskiej zawsze jeszcze uważać musimy dwutomowe dzieło Kojałowicza „Litowskaja cerkownaja unija”. Pomimo bogactwa nagromadzonych materiałów, polakożercze poglądy autora występują w niem z całą jaskrawością. Z późniejszych historyków wymienimy Kostomarowa, Sołowjewa, Kulisza i metropolitę Makaryusza. Wszyscy są naturalnie przeciwnikami unii, wszyscy wyławiają ze współczesnych zapisków i dokumentów to przeważnie, co przemawia na niekorzyść unii i jej inicjatorów, wszyscy wierzą na słowo polemistom i apologetom strony prawosławnej, ich argumentami zbijając dowody przeciwników, wszyscy są jednakowe dalecy od tego, co nowsza historiografia nazywa krytycznem opracowaniem samych dokumentów.

Dopiero młodsi historycy szkoły kijowskiej, Antonowicz, Gołubiew, Orest Lewicki, uczynili ważny krok w tym kierunku, opublikowali mnóstwo nowych dokumentów, przedrukowali i krytycznie opracowali ważne ówczesne zabytki literatury polemicznej i to zarówno z ruskiej, jak i z polskiej strony, i tym sposobem położyli trwały fundament dla iście krytycznego opracowania dziejów unii. Dalej w tym kierunku postępują młodzi uczniowie szkoły, grupującej się około „Kijewskiej Stariny”, pisma niezmiernie zasłużonego około pogłębienia dotychczasowych badań nad dziejami Rusi.

Co się tyczy historyków polskich, którzy mniej lub więcej szczegółowo zajmowali się sprawą unii brzeskiej, to dość tu będzie wymienić tylko głównych, typowych przedstawicieli, i pokrótce scharakteryzować ich poglądy. Najbardziej szczegółowo zajmował się sprawą unii brzeskiej ks. E. Likowski, poświęcając jej obszerne artykuły w poznańskim „Przeglądzie kościelnym” 1884 i krakowskim „Przeglądzie polskim” 1886 roku. Jak wszystkie prace ks. Likowskiego, tak i te dwie odznaczają się znakomitem opanowaniem źródeł zarówno polskich, jak i rosyjskich, i sądem krytycznym. Mimo to jednak niepodobna zaprzeczyć, że pewnego uprzedzenia na korzyść Rzymu i Jezuitów, a na niekorzyść prawosławia, autor się nie pozbył i wcale nie tai, a w dyskusji nad głównemi podstawami unii nie wychodzi po za argumenty Skargi.

Ze biograf Skargi, hr. M. Dzieduszycki, jest pełen zachwytu i podziwu wobec roli, jaką odegrał Skarga przy zawarciu unii, i patrzy się na to dzieło zupełnie oczyma znakomitego Jezuity, to rzecz dawno znana i nieraz jako wada tej znakomitej skądinąd monografii wytykana. Dodam wreszcie, że Bobrzyński w swych „Dziejach Polski w zarysie”, rozpatrując sprawę unii brzeskiej z polskiego stanowiska państwowego, dochodzi do poglądu, że miała ona niewątpliwie swe dobre strony, lecz miała też i złe, które niestety nad dobremi przeważały. To złe upatruje prof. Bobrzyński przedewszystkiem w nietolerancji religijnej, wszczepionej przez unię w ruski organizm narodowy i w rozdwojeniu między Rusinami, które następnie w wojnach kozackich gorzkie i zgubne wydało owoce. Rzecz ciekawa, że w tym sądzie katolik Bobrzyński schodzi się z protestantem Łukaszewiczem, który wydał podobny sąd o tym fakcie dziejowym w swej „Historii kościołów wyznania helweckiego na Litwie”.

Nie podlega najmniejszej wątpliwości, że różnica poglądów uczonych na ten ważny fakt dziejowy, prócz nieuchronnych mniej lub więcej jaskrawo występujących sympatii lub antypatii społecznych, politycznych, religijnych i narodowościowych u samych historiografów, polega w znacznej mierze na bogactwie i różnorodności źródeł, co daje możność jednym wyzyskiwać i preferować jedne, a pomijać drugie i na odwrót. Mówiąc o różnorodności źródeł, miałem na myśli także obfitość dokumentów, najniewątpliwiej fałszowanych, które przez nowszych historyków zbyt często przyjmowane były bez dostatecznej krytyki i dawały podstawę do wniosków najfałszywszych. Nadto w rozmaitych ówczesnych pismach i pamfletach polemicznych, nieraz podyktowanych rozbudzoną namiętnością i antagonizmem osobistym, znajdujemy mnóstwo drobnych rysów, faktów i napomknień, o których milczą inne znane dotychczas źródła i które zatem historyk w miarę swego stanowiska i swych z góry powziętych opinii, uważać może albo za proste ulotki i wymysły, albo też za szczera prawdę historyczna.

dr. Iwan Franko, opracowanie Jan Matkowski, 09.10.16 r.

Skip to content