Daszów (dawniej Gdaszów), miasteczko nad rzeką Sob, która, ujęty groblą, rozlewa się w szeroki i rozległy staw. Rzeczka ta miejscami płynie śród sterczących głazów i skał. Ziemia tu żyzna, urodzajna, z wyjątkiem wąskiego pasu idącego biegiem Sobu, który ma glebę mniej więcej piaskowatą.
Od wschodu Daszowa rozciąga się szeroko otwarta przestrzeń polna, od zachodu zamykają go lasy. Pierwotnie osada ta należała do rodziny Korowajów Siedliskich. Macierzystą ziemią tej rodziny był Wołyń, gdzie ich gniazdem rodowym była wieś Sielce (Siedlce) i stąd, podług wsi tej, pisali się oni Korowajami Siedliskimi. Dziś ich pamięć ledwie w aktach miejscowych pozostała; wszelako lud ze wsi wiernie wspomnienie o nich zachował, prawiąc dziwa o jednym z tego rodu, który, zakochawszy się w zaczarowanej księżniczce, mieszkającej po drugiej stronie jeziora rozdzielającego wieś Siedlce od wsi Kuchar, jeździł do niej „miedzianami saniami“ po wodzie; i dotąd tenże lud ukazuje na tymże jeziorze jakby drogę, niezarastającą szuwarom, i nazywającą się „drogą korowajową“
Kiedy zaś ci bracia Siedliscy przenieśli się tu, nie wiemy; nie znamy też stosunek ich do innych Siedliskich, piszących się z Branowa, a o których była wzmianka w opisie Cybulowa. Jednakże, gdy nastąpiły nieustanne tatarskie napady na Bracławszczyznę, a razem z nimi nieoddzielny ich skutek spustoszenie, to wtedy i Daszów pospołu z innymi miejscami tego kraju legł w ruinie i zgliszczach. W aktach łuckich czytamy też, Siedliski w 1585 r. sprzedał „Siedliszcze Daszów i Deniekowicze” za 300 kóp groszy liczbą litewską kniaziowi Janoszowi Zbaraskiemu, staroście krzemienieckiemu. Nie pierwszy to kniaź z Wołynia i nie po raz pierwszy zakupował pustkowia i zgliszcza od miejscowej bracławskiej szlachty, która, zniszczona przez najazdy tatarskie, zbywać musiała swoje od wieków posiadane, ale doszczętnie poniszczone włości.
I nie tylko kniaziowie Zbarascy, ale Ostrogscy, Koreccy, Rużyńscy i inni wykupywali z dóbr szlachtę miejscową i w ten sposób z czasem wzrastały tu ich ogromne fortuny a wielki systemat kniaziostw, ogarniający prawie cały Wołyń, posuwał się tędy naprzód, przenosząc się i na rubież bracławską.
Odtąd kniaź Janusz Zbaraski, który w tejże Bracławszczyznie wziął po żonie, ks. Czetwertyńskiej, ogromne posagowe dobra, stał się też panem Daszowa. Za jego staraniem wkrótce puste to dziedzictwo urosło w siedziby, a że bliskość Tatarów zmuszała do obronności, więc on też, jak przypuścić można, wystawił tu zameczek, którego okopy dotąd widome przetrwały. Ale w dalszym czasie na synach jego, Krzystofie i Jerzym, jak wiadomo, zgasło imię Zbaraskich. i cała ogromna fortuna tego książęcego domu zlała się na ks. Wiszniowieckich.
W 1641 r. książę Konstanty Wiszniowiecki, wojewoda ruski, pożyczywszy n ks. Stefana Czetwertyńskiego podkomorzego braciawskiego 25000 złp. temuż księciu puścił Daszów w zastaw. Tymczasem nadeszły krwawe czasy Chmielnickiego, Daszów wpadł w moc kozaków. Była tu odtąd sotnia kozacka, należąca do pułku kalnickiego. W 1649 r. dowódcą tej sotni był Hryćko Surmacz.
Do wspomnień historycznych Daszowa należy i to, że kiedy w 1671 r. pobliski Kalnik trzymał z Doroszenkiem, Daszów był już w ręku Polaków. Stała tu polska załoga.
Ale gdy Turcy zapanowali nad Podolem i Jerzy Chmielnicki zamieszkał w Niemirowie, wtedy załogi polskie ustąpić musiały z Kalnika, Linieć, Żorniscz i Daszowa. „Za Chmielnickiego Jurasia, Ukraina pusta stała, zwełasia“, mówiło ludowe przysłowie, i w rzeczy samej, w całym tym kraju wioski stały puste: rozpływ ludności był ogólnym. To też i Daszów uległ tejże kolei. Dotrwawszy jednak pod dawnymi swymi właścicielami, niedługo też potem został na nowo zaludniony.
Odnowicielem Daszowa był ks. Michał Serwacy Wiszniowiecki, hetman wielko litewski. Ale pomimo przywrócenia spokojności, Ukrainę trapił „pokój niespokojny”, jak się wyrażał poeta, czyli dolegał jej wciąż stan trwały skrytej wojny. Sicz Zaporoska nasyłała na ten kraj tzw. hajdamaków, którzy, podmawiając poddanych kraju polskiego i wiążąc się z nimi w bandy, z tajników i miejsc bezdrożnych wypadali i rabowali dwory i sioła. Lasy zaś daszowskie doskonale też nadawały się dla ich rozbojów.
Jakoż w 1737 r. zastęp hajdamaków w 80 koni pod Daszowem w lesie napadł był na 100 koni dragonii polskiej pod komendą oberszlejtnanta Krymskiego, a spłoszywszy krzykiem konie, że się porozbiegały, jedni z wartą bili się, z których dwóch zabito i kilku raniono żołnierzy, drudzy konie do kupy zagnawszy, pognali precz w lasy, za którymi od komend w pobliżu stojących komenderowano w pogoń Sztembergena, oberszlejtenanta królowej Jmści, który dognał onych, ale hultajstwo. zważywszy większe siły, konie słabsze zabili, a z lepszymi uszli za granicę. Za księcia Michała Serwacego Wiszniowieckiego włości składające rozległe dobra daszowskie były: Jurkowce, Dziurynce, Bilicz, Krubsztówka, Bundary, Citkowce, Łojowce, Nosowce. Książę ten umarł w 1744 r., i ogromna jego fortuna spadła na dwie córki jego, ostatnie tego domu dziedziczki, Annę za ks. Ogińskim wojewodą trockim i Elżbietę za Michałem Zamojskim. Daszowszczyzna dostała się w dziale ks. Ogińskiej. Następnie też posiadłość ta przeszła do jej córki Augusty, którą zaślubił był Konstanty Ludwik z Brocla Plater, kasztelan trocki.
W 1750 r. wpadli tu byli hajdamacy i zrabowali wioski Kopijówkę, Sabarówkę i Wasylówkę. Roku zaś 1768 zawitali do Daszowa w krwawą gościnę tak zwani kolije: szlachta tutejsza schroniła się do obronnego zameczku we wsi Kopijówce; chcieli oni dobyć zameczek, ale dopiąć tego nie mogli.
W 1787 r. dziedzicem Daszowa był Józef Wincenty Plater, pisarz polny litewski i kasztelan . On to mądrym zarządem podniósł w gospodarstwie te dobra i starał się o zabudowanie i zasiedlenie miasteczka. Stanęło sto kilkadziesiąt domów, ale pożar wypadkowy w perzynę je obrócił. Nie zraził się tym Plater i na nowo zakreślił plan miasteczka. Usiłował on odbudować tak stare jak nowe miasteczko, którego główny rynek, Augustopolem przezwawszy, chciał zabudować dokoła domami, od strony facyat szpalerami oddzielonymi a z tyła korytarzami z sobą położonymi. Gdy w 1787 r. brat jego Kazimierz Konstanty odwiedzał go w Daszowie, już z tych projektowanych mieszkań pryncypalnych i średni dom był wystawiony.
Pisze tenże Konstanty Plater w swoim dzienniku, że w czasie jego bytności w Daszowie brat go oprowadzał po miasteczku i po wysadzonej drzewami drodze do Chmuryna, gdzie mu pokazywał „dzikości poddaństwa tutejszego dowody w wyrąbywania co rok drzew sadzonych“. Zdaje się, że pamiątką po tymże dziedzicu Daszowa jest dzisiejszy pałac i kaplica.
Następnie drogą kupna Daszów przeszedł w posiadanie hr. Potockich. Na początku tego wieku był dziedzicem Daszowa znany powszechnie Włodzimierz hr. Potocki, syn Szczęsnego z Mniszchówny, pułkownik artylerii konnej za Księstwa Warszawskiego, którego pomnik grobowy z marmuru białego, arcydzieło Thorwaldsena, znajduje się w katedrze na Wawelu. Po nim objął Daszowszczyznę syn jego hr. Włodzimierz, zmarły w 1880 r. Obecnie (pocz. XX w.) ta majętność jest w posiadaniu córki hr. Włodzimierza, hr. Maryi Rzewuskiej. Daszów pamiętny jest bitwą zaszłą tu 2 maja 1831 r. Ziemny wał zaczynający się u Daszowa ciągnie się aż do wsi Szabelny, gdzie był zamek, którego ślady zachowują się w wałach obwodowych, dość znacznej wysokości. Miasteczko to, jak dawniej tak i dziś, dzieli się na stare i nowe, przedieście „połowem“ nazwane. W starym Daszowie znajduje się cerkiew Michajlowska, zbudowana w 1767 r. w nowym druga założona w 1757 roku.
Słowo Polskie na podstawie Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, 14.07.17 r.
Leave a Reply