Pisarzowi i artyście Brunonowi Schulzowi udało się wiele, choć żył tylko 50 lat. Mógł zyskać światową sławę dzięki swoim fantazjom i wymyślonym światom. Zbiory jego dzieł zostały przetłumaczone na wszystkie języki europejskie, a także na japoński i koreański. O nazywanie Brunona Schulza „swoim” działaczem kulturowym ubiegają się co najmniej cztery różne kraje. W ciągu swojego życia udało mu się zostać obywatelem pięciu państw – Austro-Węgier, Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, II Rzeczypospolitej, Związku Radzieckiego i III Rzeszy. Urodził się Bruno Schulz i prawie przez całe życie mieszkał na terenie obecnej Ukrainy.
Bruno Schulz był najmłodszym synem w rodzinie żydowskiego sklepikarza Jakuba Schultza i jego żony Handel-Henrietty. Urodził się 12 lipca 1892 roku w Drohobyczu. Chłopiec od najmłodszych lat interesował się sztuką, dlatego rodzice robili wszystko, co w ich mocy, aby zapisać go do prestiżowego drogobyckiego Gimnazjum im. Franciszka Józefa. To właśnie w tej placówce edukacyjnej Bruno zyskał pierwszą sławę. Magiczna opowieść, jaką napisał o koniu, zwróciła uwagę nauczyciela, a później dyrektora placówki, który na walnym zgromadzeniu pochwalił młodego pisarza i uczynił go gwiazdą gimnazjum. Nic dziwnego, że po jego ukończeniu Schultz otrzymał świadectwo, na którym można było pochwalić się nie tylko doskonałymi ocenami, ale i uwagą: „Poleca się wstąpienie na uniwersytet”.
Schulz został najpierw studentem słynnej Politechniki Lwowskiej, a następnie wiedeńskiej Akademii Sztuk, gdzie studiował malarstwo i architekturę, odbywając staż w Warszawie i Paryżu.
Schulzowi nie udało się ukończyć uczelni – choroby i problemy w rodzinie, w tym finansowe, co jakiś czas zmuszały go do porzucenia studiów i powrotów do domu. Dlatego często nazywany jest artystą naturalnym, który mając talent, sam go rozwijał. W 1924 roku Bruno ostatecznie przeprowadził się do Drohobycza i dostał pracę jako nauczyciel rysunku w miejscowym gimnazjum męskim. W tym czasie prowadził szeroką działalność artystyczną, tworząc prace graficzne przy użyciu ołówka, a także rzadką techniką cliché-verre, czyli rodzajem grawerowania „półfotograficznego”, podczas którego obraz nanoszony jest ruchami drapiącymi na naświetloną fotografię.
W taki sposób powstał cykl erotycznego cyklu dzieł Schulza „Bałwochwalstwo”, w którym dominują tajemnicze kobiety i gardzą mężczyznami. Cykl Schulza wywołał niejednoznaczne postawy zarówno wśród krytyków literackich, jak i publiczności: niektórzy uważali jego dzieła za „mistyczne” i „demoniczne”, inni zarzucali artyście „naruszenie moralności publicznej”. Ze wszystkich dzieł olejnych Schulza do naszych czasów przetrwała tylko jedna – „Spotkanie”, która wraz z niewielką liczbą zachowanych rysunków przechowywana jest w Muzeum Literatury w Warszawie.
Artysta Schulz zawsze marzył o spróbowaniu swoich sił w twórczości literackiej. Przyjaciele, którzy podziwiali jego ustne opowieści, namówili Bruna, aby odważył się to zrobić. Pierwsze dzieło literackie Brunona Schulza – zbiór „Sklepy cynamonowe” – miało pod wieloma względami charakter biograficzny, zdaniem samego pisarza, opublikowane w nim opowiadania można nazwać historią formacji duchowej jego rodziny – aż do tych pokoleń, które nie odnoszą się do historii, ale do mitologii.
W 1937 roku ukazał się drugi zbiór dzieł Schulza – „Sanatorium pod Klepsydrą”, w Polsce słowem tym określano nekrologi małych gazet. Niestety Schultz nie miał już czasu na napisanie nic więcej – przeszkodziła mu II wojna światowa, a potem śmierć. Uważa się, że dzieło, które miało być dziełem całego jego życia – powieść „Mesjasz” – nie zachowało się nawet w postaci szkiców. Istnieje jednak kilka wersji mistycznych, które twierdzą coś przeciwnego, że powieść istnieje, ale z wielu powodów nie może jeszcze zostać opublikowana. Według jednej z nich, po drugiej wojnie światowej bratankowi pisarza Alexowi Shultzowi zaproponowano zakup rękopisu „Mesjasza”, jednak spadkobierca zmarł na kilka dni przed zawarciem umowy. Według drugiej taką samą – anonimową – propozycję otrzymał ambasador Szwecji na Ukrainie, ale on też zmarł na krótko przed przekazaniem mu tajemniczej powieści. Jeśli wierzyć najpowszechniejszej wersji, rękopis „Mesjasza” do dziś znajduje się w archiwach KGB, dlatego też czas na publikację tej powieści jeszcze nie nadszedł.
Wraz z wybuchem II wojny światowej Schulz musiał dostosować się do nowego porządków stworzonych w Galicji przez przeciwne strony. Cudem nie zginął, gdy hitlerowcy wchodzący do Drohobycza masowo rozstrzeliwali Żydów. Kiedy 24 września do Drohobycza wkroczyły wojska radzieckie, Schultz, który przez cały ten czas pracował jako nauczyciel, został zmuszony na rozkaz nowych władz do namalowania portretu Stalina, który zawieszono na budynku ratusza. Gołębie natychmiast go „udekorowały” i widząc rezultaty ich życiowej działalności, artysta z gorzką ironią stwierdził: „To jedyny przypadek, w którym cieszę się, że moja praca została zniszczona”. Kolejnym zamówieniem nowego rządu było płótno „Wyzwolenie Zachodniej Ukrainy”, jednak nie spodobało się ono tak bardzo bolszewikom, że Schultz został aresztowany i jako „ukraiński nacjonalista” (obraz był namalowany w tonacji niebieskiej i żółtej) został przesłuchany przez NKWD.
W 1941 r., kiedy Naziści powrócili do Drohobycza, Schultz stracił pracę – Niemcy zamknęli wszystkie szkoły, ale zaczął się za nim wstawiać SS Hauptscharführer Feliks Landau, który był „odpowiedzialny” za eksterminację galicyjskich Żydów.
Przez pewien czas artysta i jego rodzina czuli się w miarę bezpiecznie, Landau zaproponował mu nawet pracę – Schulz miał pomalować ściany pokoju dziecięcego w domu Hauptscharführera postaciami z baśni braci Grimm. W atmosferze głodu, strachu i śmierci chory i wyczerpany artysta coraz częściej myślał o ucieczce z rodzinnego Drohobycza.
Ostatnią kroplą, która napełniła kielich cierpliwości Schulza, była masowa egzekucja Żydów w Borysławiu, w której zginęli jego przyjaciele – Anna Plotsker i jej narzeczony. Niedługo potem wszyscy Żydzi z Drohobycza, w tym rodzina artysty, zostali przesiedleni do getta. Zdając sobie sprawę, że w każdej chwili mogą zostać zabici, otrzymawszy pieniądze od znajomych w Warszawie, kupił fałszywe dokumenty, które miały ułatwić mu wyjazd. Rękopisy i rysunki oddał godnym zaufania osobom spoza getta, aby je odebrali, gdy tylko nadarzyła się okazja, ale Schulzowi nie było to pisane.
19 listopada 1942 roku opuścił getto, aby kupić chleb na drogę i został zamordowany na ulicy dwoma strzałami w głowę. Wybitny artysta i pisarz został zastrzelony przez SS Scharführera Karla Günthera – w ten sposób zemścił się na swoim „patronie” Schulzu Landauie za zamordowanie swojego fryzjera…
Słowo Polskie za: media ukraińskie, 27 listopada 2024 r.
Leave a Reply