Bronisław Grąbczewski – potomek powstańców styczniowych, podróżnik, gubernator astrachański i hetman wojska kozackiego

Bronisław Grąbczewski wywodził się ze starego szlacheckiego rodu osiadłego od setek lat na Mazowszu, gdzie również urodził się jego ojciec – Ludwik Andrzej Grąbczewski (1819–1881).

Rodzina Grąbczewskich przejęła w administrowanie dobra Użwenty na Żmudzi, należące do księcia Druckiego-Lubeckiego i w 1849 roku w pobliskich Szawkianach pojął za żonę Emilię Bohusz herbu Odyniec.

Bronisław przyszedł na świat 15 stycznia 1855 roku. Życie Grąbczewskich nie odbiegało w tamtych czasach od życia przeciętnych ziemian, ze wszystkimi jego radościami i smutkami. Po wielu latach Grąbczewski z estymą wspominał dom rodzinny, a szczególnie ulubionego wuja, Seweryna Grossa.

Była to barwna postać, wyraźnie wyróżniająca się na tle innych polskich ziemian na Żmudzi. Gross pasjonował się ornitologią, współpracował z najwybitniejszym badaczem ptaków w Polsce, Władysławem Taczanowskim, był poliglotą i charyzmatycznym dowódcą powstańczym w 1863 roku.

Wybuch powstania styczniowego w 1863 roku stał się wyraźną cezurą w życiu kilkuletniego chłopca. Ojciec Bronisława, Ludwik, posiadający niemały autorytet wśród miejscowych ziemian, został mężem zaufania stronnictwa „białych” i konspiracyjnym naczelnikiem okręgu. Wkrótce aresztowany, zesłany został do Czembaru koło Penzy.

Te wydarzenia zburzyły raz na zawsze ustabilizowany tryb życia Grąbczewskich w zaściankowym świecie litewskich dworów. W 1866 roku Emilia została zmuszona przez władze rosyjskie do sprzedaży majątku i wraz z sześciorgiem dzieci, których ojciec pochodził przecież z Królestwa Polskiego, została wysiedlona z Litwy. Rodzina zamieszkała w Warszawie i od tej chwili rozpoczęła się skromna egzystencja w oparciu o pieniądze pozostałe ze sprzedaży majątku i niewielką pomoc krewnych.

Trudno powiedzieć, kiedy Ludwik wrócił z zesłania, ale przynajmniej od 1870 roku odnotowuje go Przewodnik warszawski informacyjno-adressowy.  Pomimo że Ludwik dostał pracę w Kutnie przy obsłudze kolei żelaznej, sytuacja materialna Grąbczewskich nadal była ciężka.

Tymczasem Bronisław rozpoczął naukę w gimnazjum klasycznym w Warszawie i po zdaniu matury zgłosił się w kwietniu 1873 roku jako ochotnik do wojska. Według przekazu rodzinnego jednym z warunków przedterminowego zwolnienia Ludwika z katorgi było oddanie najstarszych synów (Mieczysława, Bronisława i Ludwika Jakóba) na służbę rosyjską.

Nauka w rosyjskim szkolnictwie wojskowym była dla dotkniętych represjami popowstaniowymi wielodzietnych rodzin szlacheckich niejednokrotnie jedyną szansą na uzyskanie odpowiedniego wykształcenia i pracy gwarantującej stałe i dość wysokie dochody. I to była najpewniej podstawowa przyczyna wyboru takiej, a nie innej drogi życiowej.

Grąbczewski jako ochotnik mógł sam wybrać jednostkę wojskową w której miał służyć. W tym czasie w Warszawie stacjonowały aż cztery prestiżowe pułki lejbgwardyjskie. Młody Grąbczewski wybrał jeden z nich, elitarny Lejb-Gwardyjski Keksholmski Pułk im. Cesarza Austriackiego. Po rocznej służbie, podczas której dał się poznać jako dobry żołnierz, i awansie na stopień starszego unterofi cera, wstąpił w 1874 roku do dwuletniej Szkoły Junkrów Piechoty. To wówczas po raz pierwszy ujawniły się zainteresowania Grąbczewskiego dalekimi i egzotycznymi podróżami. W tym bowiem czasie do kolejnej wyprawy środkowoazjatyckiej przystąpił Mikołaj Przewalski, żywa legenda rosyjskiego podróżnictwa. W październiku 1874 roku zwrócił się on do swojego przyjaciela, I.L. Fatiejewa, wykładowcy w warszawskiej szkole junkrów (w której zresztą w poprzednich latach Przewalski uczył geografi i), o wytypowanie jednego z junkrów, który na ochotnika i w celach niemerkantylnych mógłby wziąć udział w ekspedycji. Kandydatów było wielu, ale Fatiejew zarekomendował właśnie Grąbczewskiego, który z wielkim entuzjazmem zapalił się do projektu. Ostatecznie jednak wybór Przewalskiego padł na kogoś zupełnie innego.

Pierwsza próba wyjazdu do Azji Centralnej zakończyła się więc fiaskiem, ale niebawem przed Grąbczewskim pojawiła się kolejna szansa.

W lipcu 1875 roku nasz dwudziestoletni bohater opuścił uczelnię i wrócił na krótko do swojego macierzystego pułku, aby w marcu następnego roku zostać skierowanym do 14. Turkiestańskiego Batalionu Liniowego w Taszkiencie. Według Bolesława Olszewicza, który znał osobiście

Grąbczewskiego i działał z nim w Polskim Towarzystwie Geograficznym, miał to być jego własny wybór, aby nie stanąć przed koniecznością walki przeciwko swoim rodakom w okupowanej przez Rosjan Polsce. „Wrodzony popęd do podróży (…) oraz przykre strony służby wojskowej w mundurze rosyjskim, od którego stroniło społeczeństwo polskie, skłoniły Grąbczewskiego do wyjazdu na Wschód. Gdy tylko mianowany został oficerem (1875), natychmiast rozpoczął starania o przeniesienie go do Azji w obawie, aby go nie użyto przeciwko rodakom, co byłoby sprzeniewierzeniem się przysiędze, którą złożył ojcu”. Tego typu starania wśród rosyjskich oficerów polskiego pochodzenia, którzy stacjonowali w Królestwie Polskim, były wcale nierzadkie. Wszystko jednak wskazuje, że w przypadku Grąbczewskiego równie ważnym motorem jego starań
o przydział na dalekich południowych rubieżach Imperium była chęć przeżycia przygód i  posmakowania prawdziwej egzotyki. Tak czy inaczej, Grąbczewski dopiął swego
i w końcu trafił do Azji Środkowej, która na najbliższe dwadzieścia lat miała stać się
jego domem.

Dalsze losy Grąbczewskiego wskazują, że z pełną determinacją dążył do zrealizowania swojego celu, jakim było uczestniczenie w egzotycznej podróży. Kiedy wiosną 1876 roku dotarł do Taszkientu, niemal z marszu został skierowany do udziału w wyprawie rosyjskiego poselstwa dyplomatycznego do Kaszgarii, rządzonej wówczas przez antychińskiego secesjonistę Jakuba-bek Baudaleta. Zważywszy na charakter młodego oficera, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że przyłączenie się do ryzykownej eskapady wyszło z jego inicjatywy. Wyprawa wyruszyła z Taszkientu do Osz, kowicie uniemożliwia przeprawę. Grąbczewski zmienił trasę, skierował się przez słabopoznane terytoria bucharskie: Karategin i Darwaz nad graniczną rzekę Piandż.

Stąd wysyłał listy do władz afgańskich z prośbą o pozwolenie na przejście przez terytorium
Afganistanu, ale – co było do przewidzenia – otrzymał odpowiedź odmowną. Po spenetrowaniu zachodnich krańców Pamiru podróżnik powrócił przez Darwaz i Karategin do Doliny Ałaju. Tym razem bez większych trudności sforsował Góry Zaałajskie i przedostał się do Dangnyn-basz-Pamiru, gdzie kontynuował rozpoczęte podczas ubiegłorocznej wyprawy rozpoznanie terenu45. Były to działania zastępcze i z całą pewnością przez cały ten czas towarzyszyło mu poczucie poniesionej porażki.

1 października Grąbczewski zanotował w swoim dzienniku intrygującą informację: „Od Anglika Cumberlanda dostałem list, w którym przekonująco prosi mnie o spotkanie z nim i proponuje wyruszenie razem do Indii”. Była to dość nietypowa propozycja, bo w tamtym czasie Brytyjczycy z zasady nie wpuszczali Rosjan na terytoria pograniczne Indii Brytyjskich. Tym bardziej nie zrobiliby wyjątku dla Grąbczewskiego, który upokorzył ich rok wcześniej swoim wtargnięciem do Kandżutu.

Rosyjski oficer postanowił jednak zaryzykować i wykorzystać tę nikłą szansę, która pojawiła się na horyzoncie. Ostatecznie z niewiadomych powodów nie doszło do wspólnej rosyjsko-brytyjskiej ekspedycji, ale koncepcja dotarcia do północnych Indii nie została przez Grąbczewskiego porzucona.

Niecałe dwa tygodnie później Grąbczewski spotkał się ze słynnym, brytyjskim podróżnikiem Francisem Younghusbandem, któremu wyjawił, że chce dotrzeć do Pendżabu przez Chitral lub Kafi ristan. Powiedział również, że przygotował list do rezydenta brytyjskiego w Kaszmirze, płk. Parry Nisbeta, z prośbą o pozwolenia na przejście przez Ladakh i Kaszmir. Po dwóch miesiącach Grąbczewski otrzymał, rzecz jasna, odmowną odpowiedź, a i przyjacielski z pozoru Younghusband uknuł intrygę, która o mały włos nie zakończyła się dla rosyjskiego podróżnika tragicznie. Brytyjczyk przekonał Grąbczewskiego do poprowadzenia ekspedycji drogą przez płaskowyż tybetański. W liście do płk. Nisbeta Younghusband pisał: „jest to droga bez żadnego znaczenia, prowadzi znikąd donikąd (…) przejście tej drogi narazi [Grąbczewskiego] na niesłychane trudy, a jego ekspedycję na straty”.

Po niefortunnej próbie przejścia przez Tybet Grąbczewski skierował swoją pokiereszowaną ekspedycję do Kaszgarii. Dzięki finansowej pomocy rosyjskiego konsulatu podróżnik mógł kontynuować wyprawę, która w końcu dotarła do Połu. Później ekspedycja podążyła południową Kaszgarią i przez Sarykoł skierowała się z powrotem do Doliny Ałaju. 15 października 1890 roku wyprawa dotarła do Osz, skąd Grąbczewski wysłał do dyrektora departamentu azjatyckiego Iwana Zinowiewa telegram o rezultatach prac ekspedycji.

Dwa dni później cała grupa przybyła do Margelanu, gdzie wszystkich przez parę dni gościł w domu Grąbczewski. „Kozacy – wspominał później podróżnik – obdarzeni  każdy 350 rublami z sum, które mi się należały za ich wyżywienie i karmienie koni, wrócili do swego pułku; juczne konie sprzedałem, kolekcje zaś, upakowane w skrzynki, każda o wadze do 30 kg, codziennie wysyłałem pocztą do Zarządu Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu”. Znajdowały się w nich zbiory etnograficzne oraz przyrodnicze. Zgodnie ze sprawozdaniem były to: trzy wielkie skrzynie ze zbiorami zoologicznymi, kolekcja jajek, kolekcja gadów i płazów, niewielki zielnik, ogromna kolekcja entomologiczna, składająca się z 36 tysięcy chrząszczy, niewielka kolekcja geologiczna, „wzory wszystkich znanych wówczas w Kaszgarii pokładów nefrytu wraz z kolekcją narzędzi do obrabiania tego minerału”.

Podczas trwania wyprawy Grąbczewski prowadził również pomiary topograficzne (na odcinku 7200 km, w tym „na przestrzeni 5000 kilometrów w miejscowościach, gdzie przedtem nie postała noga Europejczyka”), oparte na 73 punktach astronomicznych, określił wysokość nad poziomem morza 350 punktów, trzy razy dziennie prowadził notatki meteorologiczne. Ponadto wykonał 20 tuzinów fotografi i i prowadził dziennik podróży, który zapisał w czterech tomach.

W grudniu 1890 roku Grąbczewski przyjechał do Petersburga, aby tradycyjnie już zaprezentować przed najważniejszymi osobami w państwie dokonania swojej ostatniej eskapady. W pierwszej kolejności, na początku stycznia 1891 roku, spotkał się z ministrem wojny Piotrem Wannowskim. 10 stycznia przeprowadził odczyt na nadzwyczajnym zebraniu Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, na które przybyło ponad 800 osób, i wreszcie 16 stycznia został przyjęty na audiencji przez samego Aleksandra III.

Wystąpienia Grąbczewskiego cieszyły się wielkim zainteresowaniem i uznaniem zwierzchników. Z dumą wyszczególnił w swych wspomnieniach wszystkie nagrody i profi ty, jakie otrzymał za przeprowadzoną wyprawę rangę podpułkownika, co stanowiło nagrodę zupełnie wyjątkową, gdyż tylko rok byłem kapitanem, prawo zaś ówczesne wymagało co najmniej 4 lat pozostawania w randze kapitana.
Okoliczność ta dała mi możność „przeskoczenia” 2874 kapitanów, którzy byli starsi ode mnie w tej randze.

Tymczasem Grąbczewski, wykorzystując swój autorytet, próbował przekonać władze wojskowe do zdecydowanego, militarnego rozstrzygnięcia kwestii przynależności politycznej obszaru Pamiru. 14 marca przeprowadził w Mikołajewskiej Akademii Sztabu Generalnego wykład pod znamiennym tytułem „Nasze interesy w Pamirze”.

Był to radykalny i jednoznaczny postulat przeciwstawienia się ekspansji brytyjskiej w tej części Azji. Grąbczewski dopuszczał możliwość zbrojnej konfrontacji z Brytyjczykami, a nawet wskazał trzy miejsca, z których mogłyby wyjść rosyjskie uderzenia na Herat i Kabul w Afganistanie oraz Kaszgar w chińskim Turkiestanie.

Z równym entuzjazmem wyrażał się o jakości ścieżek górskich w Pamirze, które w jego przekonaniu nadawały się do transportu mas wojska, wspartego ciężkimi działami artyleryjskimi i taborami. Wydaje się, że Grąbczewski przeceniał ich znaczenie i możliwości, ale doskonale wpasował się w nastroje panujące wówczas w Ministerstwie Wojny.

2 kwietnia napisał list do posła rosyjskiego w Pekinie, hrabiego Artura Kassini, w którym informował o rozmowach prowadzonych przez Younghusbanda z Chińczykami w sprawie przynależności Pamiru i wywodził, że tereny te zgodnie z prawem i historią powinny przypaść Rosji.

Latem 1891 roku Rosjanie postanowili zamanifestować swoje roszczenia do Pamiru i wysłali w ten rejon oddział płk. Michała Ionowa, sformowany z turkiestańskich batalionów liniowych. Ionow przegnał napotkanego tam Younghusbanda i dał wyraźnie do zrozumienia, że od tej pory Pamir należy uważać za część Imperium Rosyjskiego. Grąbczewski nie brał bezpośredniego udziału w tej akcji, skierowany został bowiem do sztabu turkiestańskiego generał-gubernatora Aleksandra Wrewskiego, który nadzorował całą operację i stacjonował w Dolinie Ałaju. Jesienią Polak wrócił do Taszkientu, gdzie w biurze generał-gubernatora zajmował się zbieraniem materiałów etnograficznych i historycznych dotyczących ludności Pamiru, które miały naukowo uzasadniać
przynależność Pamiru do Rosji. W tym czasie w Nowym Margelanie wydano trzy publikacje Grąbczewskiego o tematyce wojskowo-politycznej.

W 1892 roku Rosjanie zorganizowali drugą wyprawę wojskową w Pamir. Tym razem Grąbczewski został oddelegowany bezpośrednio do oddziału Ionowa. W okolicach jeziora Jaszyk-kul Rosjanie natknęli się na posterunek afgańskiego wojska. Wywiązała się walka, w wyniku której poległo 9 spośród 17 żołnierzy afgańskich. Rannych zostało też kilku kozaków. Powiadomiony o zajściu Aleksander III nie krył zadowolenia, kreśląc na telegramie od generał-gubernatora Wrewskiego symptomatyczny komentarz: „nie zawadzi czasami dać łotrom nauczkę”.

W następnym roku Grąbczewski został naczelnikiem powiatu w Osz, zamieszkanym przez blisko 160 tysięcy ludzi i leżącym w bezpośredniej bliskości zapalnej rosyjsko-chińsko-afgańskiej granicy. W ciągu czterech miesięcy wybudował strategicznie ważną drogę prowadzącą z Osz, przez przełęcz Tałdyk (3615 m n.p.m.) do Doliny Ałaju. W tym czasie rywalizacja rosyjsko-brytyjska o Pamir wchodziła w decydującą fazę, którą on musiał obserwować mimo wszystko z perspektywy prowincjonalnego urzędnika. Co prawda, w 1894 roku starał się o włączenie go w skład komisji dokonującej rozgraniczenia spornych obszarów, ale za sprawą swoich oponentów, w tym chyba przede wszystkim konsula Pietrowskiego, otrzymał odpowiedź odmowną. Być może uznano, że obecność w składzie rosyjskiej delegacji słynnego Grąbczewskiego mogłaby być źle
odebrana przez Brytyjczyków.

11 marca 1895 roku Rosja i Wielka Brytania podpisały porozumienie dotyczące podziału Pamiru, kończąc tym samym wieloletni konflikt w tej części świata. Dla Grąbczewskiego był to również czas na radykalne zmiany. W kwietniu opuścił Osz i przeniósł się do Taszkientu na stanowisko młodszego urzędnika do zadań specjalnych przy generał-gubernatorze Aleksandrze Wrewskim. Równocześnie, na prośbę żony nieżyjącego już wielkiego księcia Konstantego, Grąbczewski został opiekunem ich najstarszego syna, nie w pełni poczytalnego wielkiego księcia Mikołaja Konstantynowicza, zesłanego do Taszkientu za kradzież rodowych brylantów. Nie trwało to jednak długo, w 1896 roku, Bronisław Grąbczewski opuścił na zawsze Azję Środkową, w której przebywał od bez mała dwudziestu lat.
Późniejsze losy Bronisława Grąbczewskiego były równie fascynujące. Swoją karierę związał ze służbą na rosyjskim Dalekim Wschodzie. W 1896 roku został komisarzem pogranicznym na Amurze. Zorganizował wówczas dwie wyprawy parostatkiem po Amurze i Sungari oraz wyjazd do Małego Chinganu w Mandżurii. W latach 1899–1903, rezydując w Porcie Artura zarządzał administracją cywilną w Kwantungu Po awansie na stopień generalski wrócił do europejskiej części Rosji i pod koniec 1903 roku został mianowany przez cara Mikołaja II gubernatorem astrachańskim i hetmanem astrachańskiego wojska kozackiego. W 1906 roku Grąbczewski przeszedł w stopniu generała lejtnanta na emeryturę i wyjechał do Mandżurii, gdzie objął kierownicze stanowisko na Kolei Wschodniochińskiej. Cztery lata później powrócił do Warszawy i zaczął przygotowywać się do spisania wspomnień z czasów pobytu w Azji Środkowej.

Po wybuchu I wojny światowej ewakuował się do Rosji, w której przeżył upadek monarchii i rewolucję bolszewicką. Ostatecznie przedostał się do Władywostoku, skąd powrócił drogą morską do niepodległej już Polski. W ostatnich latach swojego życia zamieszkał w Warszawie i rozpoczął bardzo intensywną pracę pisarską. Początkowo Grąbczewski zaczął od publikowania w gazetach codziennych fragmentów swoich azjatyckich wspomnień, które niebawem stały się częścią większych książkowych opracowań. Za życia napisał ich cztery, piątą wydano pośmiertnie. Bronisław Grąbczewski zmarł 27 lutego 1926 roku i został pochowany na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.

Słowo Polskie za: Wawrzyniec Popiel-Machnicki, Adam Pleskaczyński, Konstancja Pleskaczyńska, „Podróze nieodkryte, Dziennik ekspedycji Bronisława Grąbczewskiego”, 19 kwietnia 2020 r.

lp

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *