Bracławszczyzna

Bracławszczyzna już dawno nie kojarzy się z byłą stolicą województwa, a opisywane miejsca od setek lat noszą inne nazwy. Niewielki cichy Bracław mało przypomina byłe tętniące życiem wojewódzkie  miasto. Dziś to nawet nie jest miasto powiatowe. Starą nazwę województwa I Rzeczypospolitej Polskiej wspominamy dlatego, że na szlaku proponowanej krótkiej trasy, przechodzącej przez kilka rejonów dzisiejszego obwodu winnickiego największa ilość obiektów bez wątpienia należących do polskiego dziedzictwa narodowego zjawiła się akurat w tym czasie, kiedy Bracław i Bracławszczyzna zajmowały widoczne miejsce w życiu społecznym i ekonomicznym I Rzeczypospolitej, a później Księstwa Warszawskiego, i Rosyjskiego Imperium. Z geograficznego punktu widzenia to ziemie, znajdujące się w międzyrzeczu Południowego Bugu, albo – według Gerodota – Gypanisa.

Świetne warunki klimatyczne – miękka zima, gorące, lecz nie suche lato, pełnowodne rzeki i kiedyś gęste, ogromne lasy – dały początek osiedlaniu się ludzi w tych miejscach jeszcze w epokę paleolitu. Liczne wykopaliska świadczą o osadnictwie z dawnych czasów, jednych tylko grodzisk na Bracławszczyźnie istnieje ponad pięćdziesiąt.

Jak pisał kronikarz Nestor, „Tywercy osiadali nad Dniestrem w sąsiedztwie z Dunajem. Było ich mnóstwo”. Później kijowski książę Oleg, rozszerzający swoje posiadłości, ściągał daninę i „panował nad Polanami, i Drewlanami, mieszkańcami północy, i Radymiczami, a z Uliczami i Tywercami walczył”, jak twierdzi „Powieść minionych lat” z 885 roku. Wkrótce terytorium Międzyboża weszło do składu Rusi Kijowskiej i już w 907 roku w pochód na Cargrad Oleg wziął z sobą „Tywerców, znanych jak tołmaczy(tłumaczy)”.

W okresie feudalnego rozdrobnienia Rusi Kijowskiej te ziemie weszły do składu Księstwa Galicko-Wołyńskiego. Ziemie, które znajdowały się na południe od Włodzimierza Wołyńskiego i Halicza – w dolnym biegu mnóstwa lewych dopływów Dniestru, dostały nazwę – Ponizie (Nyz-Dół).

Kiedy w 1240 roku pod ciosami hord Batyja uległ Kijów, Mongoło-Tatarzy ruszyli na zachód i wkrótce wtargnęli na Podole – tak z tych czasów stało nazywać się Ponizie. Nie znalazł u zachodnich sąsiadów pomocy i wsparcia w walce z muzułmańską hordą galicyjsko-wołyński książę Danyło Romanowicz. Zmuszony on był uznać zależność od Złotej Hordy. Tatarzy rozdzielili na ćmy Podolski ułus, brały z niego daninę, a same koczowały w Dzikim Polu –  stepach na południe od rzeczek Jagorłyk, Syniucha oraz Ciasmin.
Bogatemu, chociaż i osłabionemu nieustannymi poborami Podolu, tylko czasami kontrolowanemu przez Hordę, stali przyglądać się węgierscy, polscy i litewscy feudałowie. W 1362 roku  książę litewski Olgierd, zebrawszy znaczne wojsko, rozbił w bitwie na rzeczce Syniuszy hordę braci Kutłubuga, Haczybeja i Dmytra. Jak mówi kronika – „ottoli od Podola izgnano władzę Tatarską”. Nowo nabyte ziemie Olgierd rozdał swoim bratankom Fedorowi, Jurijowi, Aleksandrowi i Konstantemu Koriatowiczom, według rodzinnych tradycji Rusi Kijowskiej.

Wzdłuż granic Dzikiego Pola bracia zarządzili wybudować zamki dla obrony od najazdów niespokojnych południowych sąsiadów. Te zamki stały się podstawą dla pojawienia się takich miast, jak Winnica, Czerleny Grad, Bracław, Niemirów i innych. Oczywiście, osiadłości w tych wygodnych dla życia i obrony miejscowościach istniały na długo przed przyjściem Koriatowiczów, co potwierdzają archeologiczne dane. Jednak założenie wspomnianych miast nastąpiło w 1362 -1363 latach.

Po Krewskiej Unii 1385 roku, która zjednoczyła Polskę i świeżo ochrzczoną Litwę, bardziej rozwinięta Polska zwiększyła swój wpływ na Ziemie Ukrainne. W 1434 roku dołączyła podolskie ziemie aż do rzeczki Murafy, utworzywszy województwo Podolskie. Polacy ruszyły dalej na wschód. Terytoria pomiędzy dopływami Bugu pozostały pod władzą Litwy i nazwano je Bracławszczyzną, od nazwy najbardziej rozwiniętego miasta na tych terenach.

Normalnemu życiu miejscowych mieszkańców stale przeszkadzały napady południowych sąsiadów-ordyńców, powtarzających się prawie corocznie. Warta na stepowych kurhanach z niepokojem wpatrywała się w dal – w dzień słupy kurzu, a w nocy czerwone niebo uprzedzały o zbliżaniu się wroga, który szedł po linii wododzialu Południowego Bugu i Dniestru, – tak zwanym Kuczmańskim Szlakiem. O skali wyrządzonych szkód można sądzić po 1575 roku, kiedy na Podolu, Wołyniu i w Galicji wzięto do niewoli 55 340 osób, wykradziono 150 tysięcy koni, 500 tysięcy głów bydła rogatego, 200 tysięcy owiec. I tak trwało aż do końca XVIII stulecia. Budownictwo prawie ucichło, ponieważ sąsiedzi z Dzikiego Pola wszystko zmiatali na swojej drodze.

Po Lubelskiej unii 1569 roku Bracławszczyzna przeszła pod władzę Rzeczypospolitej i została przekształcona w województwo bracławskie. Szlachta z Mazur i innych regionów Polski, często ryzykując życiem, odreagowała na propozycję króla osiedlić się na podolskich ziemiach i licznie tu przybyła.
Po przyjęciu w 1596 roku Brzeskiej cerkiewnej Unii na Bracławszyźnie urosły potężne architektoniczne zabudowania –  katolickie kościoły i unickie cerkwie, potwierdzając potęgę polskiej katolickiej świeckiej i duchownej władzy – przecież z domongolskich czasów z kamieniu tu nie budowano.

Interes Polski w tym czasie do ziem Podola nie jest przypadkowy. O tym świadczy także  historyczne prace Francuza Pierra Chevalie, świadka wydarzeń środka XVII stulecia – „Podole to bardzo urodzajny kraj, tak samo jak Ruś, a ziemia, gdy nią się zajmować, daje mnóstwo plonów, i mieszkańcy najczęściej nie wiedzą, co z tym urodzajem robić, ponieważ rzeki nie nadają się do żeglugi i przewożenia towaru. Ziemie są bardzo bogate również w bydło, zwierzynę i rybę. Jest tu także masa miodu i wosku, drzewa, które oprócz opału służy do budowy domów… Chłopi Podola i sąsiednich prowincji muszą dużo pracować, tak samo, jak i w innych częściach Polski: trzy-cztery dni tygodniowo harują dla swoich władców. Do tego są zobowiązani płacić różne czynsze –  ziarnem i drobiem za ziemie, z której korzystają oraz  dziesięcinę od baranów, prosiąt i każdych płodów ziemi, wozić drewno i wykonywać inne ciężkie prace…”

W 1648 roku podczas buntu kozaków na czele z Bogdanem Chmielnickim na Bracławszczyźnie stoczono dużo kozacko-polskich bitew, a ilość ofiar z obu stron liczona jest na setki tysięcy.
Po Andruszowskim Rozejmie w 1667 roku Bracławszczyzna, jak i cała Prawobrzeżna Ukraina, pozostała pod władzą polskiej korony. Jednak szlachecka Polska na tyle osłabła, że nie potrafiła wytrwać przed naciskiem Wysokiej Porty i po podpisaniu Traktatu Pokojowego w Buczaczu w 1672 roku oddała Turkom znaczną część Podolskiego, Braclawskiego i Kijowskiego województw. Przez dwadzieścia siedem lat, do 1699 roku, znajdowało się tutaj utworzone przez Turków Sarmackie Księstwo. Traktat „O wiecznym pokoju” z 1686 roku przywrócił Polsce całe Prawobrzeże, co prawda  formalnie, i rozszarpany wojnami kraj przekształcił się w pustkę. Nastąpił okres Ruiny – jak malowniczo określili ten okres kronikarze.

Zakaz osiedlania się obok przy starych kozackich miastach Naddnieprza doprowadził do masowego ruchu ludności na Podole oraz katolickich mnichów, wygnanych podczas kozackich buntów. Na Podole, Bracławszczyznę, Kijowszczyznę uciekali chłopi z Wołynia, Galicji, Polesia, a z Rosji – Starowiercy – Filipowcy, albo Pilipony, jak ich nazywano na Podolu. Pragnąc utrzymać chłopów na swoich posiadłościach, Polacy szli na pewne ustępstwa, dając chłopom „słobody”, zwalniając podwładnych na kilka lat od płacenia podatków, co dawało możliwość chłopom chociaż na jakiś czas poczuć wolność. „Porzuć żonę, porzuć matkę i cały dobytek, chodź nami, kozaczeńku, na słobodę”, – śpiewano w te czasy.

To były lata wzrostu rolnictwa, produkcji, handlu dla całej gospodarki Prawobrzeża. Ze względu na pracowitość miejscowego chłopstwa, które wyniosło na swoich barach ciężki wielowiekowy ciężar najazdów koczowników Tatarów i Turków, a także nieustannych wojen XVII stulecia, i potrafiło po wszystkich wypróbowaniach nie tylko zachować swoją etniczną całość, ale i stworzyć rozwiniętą, wysokowydajną rolniczą gospodarkę, polskie magnaterie, ze jednej strony, dając tymczasowe wolności, pomagały temu rozwojowi.

Całe XVIII stulecie też było naznaczone falami kozacko-chłopskich buntów „hajdamaków” – przeciwnych wzmacnianiu polskiej kolonizacji. W 1702-1704 latach powstańcy pod przewodnictwem fastowskiego pułkownika Palija praktycznie w całości na krótki czas zajęły Podole i Bracławszczyznę. Potem nastąpiła  chłopska wojna 1768 roku – Koliszczyzna. Jej przywódcy Jan Gonta i Maksym Zalizniak swoimi działaniami, podobno pod wpływem Rosji doprowadziły do wymordowania prawie 200 tysięcy Polaków i Żydów.

Nie zważając na potężne wstrząsy socjalne, wpływ magnatów  rósł i władza coraz bardziej zaczęła koncentrować się w rękach nielicznej grupy osób. Prawdziwymi niekoronowanymi podolskimi królami zostały Potoccy. Duże majątki miały w swoim posiadaniu Grocholscy, Jaroszyńscy, Świejkowscy. Najwyższego rozkwitu magnacka gospodarka osiągnęła w 1760-1790 latach.

Charakter stosunków chłopów i ziemian na Prawobrzeżu, w szczególności na Bracławszczyźnie, trochę różnił się od tego na Lewobrzeżnej Ukrainie, a w Rosji tym bardziej. Na Bracławszczyźnie nadal panowały feudalne stosunki, opisane przez Chevalie jeszcze w XVII stuleciu. Oprócz słobód tutaj bardzo długo panował tak zwany „czynsz” – dziedziczne korzystanie przez chłopów z ziemi z regularną płacą za nią, a potem – spożywcza renta. Pańszczyznę w XVIII stuleciu na Bracławszczyźnie tylko zaczęto wprowadzać. Oprócz rolnictwa chłopi zajmowali się tkactwem (kobierce i płótna), produkowali dziegć, potaż, wydobywały żelazną rudę, czumakowali (jeździli po sól i rybę) i handlowały przywiezionym towarem. Mając kontakty  z rynkiem światowym, polska magnateria wywoziła przez takie porty krajów bałtyckich, jak Gdańsk ziarno, miód, potaż i inne towary z Podola i Bracławszczyzny. Zaczęło się stopniowe współdziałanie magnackiego i chłopskiego gospodarstwa, które najpierw zaczęło się od naturalnych „wzajemnych usług” pana i chłopa, który swoją pracą płacił za prawo korzystania z rolnej działki, a potem – nabierało nowej formy organizacji rolniczej produkcji – folwark.  Koncentracji posiadania ziemi sprzyjały i ślubne związki słynnych magnackich rodów, które doprowadziły do  skupienia dużej ilości ziemi w jednych rękach.

Właśnie ta społeczno-gospodarcza podstawa i wyznaczyła rozmach budownictwa pałacowo-parkowych ansambli, niektóre z nich nie ustępowały w luksusie królewskim rezydencjom Europy, a także majestatycznych „rodowych” klasztorów i kościołów. To było czas mody na rezydencje w głuszy, czas rządzenia Katarzyny II w Rosji i Stanisława Poniatowskiego w Polsce – ostatniego  króla potężnego europejskiego mocarstwa. Znany mecenas, zwolennik Edukacji, Poniatowski  zapamiętał się w historii polskiej kultury „stanisławowską epoką”, która zostawiła potomkom dużo świetnych pomników architektury i parków na ówczesnych ziemiach Rzeczypospolitej – Litwie, Białorusi i Prawobrzeżnej Ukrainie. Właśnie ten czas najczęściej będzie wspominany na stronach tej książki, bo pomniki z tych czasów są najliczniejsze i nierzadko wyróżniają się wysokim poziomem artystyczności.

Polskie państwo po heroicznej wojnie z zaborcą rozpadło się, trzy razy podzielone między potężnymi sąsiednimi monarchiami – Rosją, Austrią i Prusami. Po drugim rozbiorze w 1793 roku, kiedy Suworow „utopił warszawską Pragę w krwi”,  Podole i Bracławszczyzna odeszły do Rosji i utworzyły Podolską gubernię. Do zachodniej części guberni weszło Podolskie województwo, do wschodniej – Bracławskie. Od tej pory na kartach i w oficjalnych papierach już nie spotyka się nazwa „Bracławszczyzna”, zastąpiono ją słowem „Podole”.

Pod berłem rosyjskich cesarzy jeszcze długo kwitły potężne posiadłości podolskiej magnaterii, wciąż budowano nowe parki i pałace. Lecz katolicyzm już drastycznie ograniczano, a po stłumieniu polskich powstań w 1830-1832 i 1863 latach  klasztory podległy kasacie. Inne zamieniono na prawosławne sobory albo monastyry. Potem jedną za drugą rekwirowano za uczestnictwo w polskich wyzwoleńczych ruchach magnackie rezydencje. Majątki drobiły się między licznymi dziedzicami, odsprzedawano je nowym właścicielom. Nimi stawali przeważnie rosyjscy grafowie. Takim sposobem zanika społeczno-ekonomiczna i historyczna podstawy dla budownictwa zabytkowych pałaców i parków. Sprzyjała tym zmianom i reforma 1861 roku, a także rozwój kapitalistycznych stosunków, coraz silniej i głębiej przenikających na wieś.

Ukraińska kultura też ucierpiała od przyjścia rosyjskiej władzy. W 1803 roku, prawosławny synod wydał ukaz, który zabraniał budować cerkwie w małorosyjskim stylu, zadając cios  miejscowej „unickiej” kulturze. Mocarstwowy szowinistyczny „rosyjsko-bizantyjski” styl, napotykał się na opór z boku magnatów-katolików i zwykłych chłopów mówiących po ukraińsku.

Nadchodził wiek XX…

Dymitr Małakow, bwp

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *