Blisko 70 tysięcy żołnierzy armii ochotniczej, uzbrojonych w najnowocześniejszy sprzęt, pędzą z Europy Zachodniej na wschód by wspomóc swoich towarzyszy broni w walce o wolność swojej historycznej ojczyzny. Część z tych żołnierzy nie urodziła się nawet na jej terenie. Byli przedstawicielami pierwszego a nawet drugiego i trzeciego pokolenia uchodźców wojennych i politycznych. Którzy jednak mieli wystarczająco dużo siły i ducha by poświęcić się dla ojczyzny swoich ojców i dziadków. Nie mamy tu na myśli obecnej wojny na Ukrainie i potencjalnych ochotników pochodzenia ukraińskiego, którzy mogliby wesprzeć swoich walczących na wojnie z Rosją braci. Chodzi o Błękitną Armię Hallera – jedyną taką formację ochotniczą w dziejach nowoczesnej historii.
Polska ochotnicza formacja wojskowa nazwana „Armią Hallera” czy „Błękitną Armią” ze względu na kolor mundurów, została powołana dekretem francuskiego prezydenta Raymonda Poincare w 1917 roku. Miała walczyć po stronie wojsk Ententy pod polskimi sztandarami, ale pod dowództwem francuskim. W tej armii służyli polscy ochotnicy ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii, Francji, a także byli polscy jeńcy z armii państw centralnych. Wiosną 1918 roku Armia Hallera liczyła 10 tysięcy żołnierzy, latem 1918 roku 20 tysięcy, a w 1919 roku prawie 70 tysięcy.
Hallerczycy zdążyli wziąć udział w I wojnie światowej walcząc z Niemcami na terenie Francji. Tym samym oddając dług państwu, które udzieliło jej wsparcia w pierwszej fazie. 14 kwietnia 1919 roku generał Haller na czele żołnierzy z Armii Polskiej we Francji wyruszył do kraju.
„Opuściliśmy Francję, podążając przez całe Niemcy do Ojczyzny. Wszędzie widać było ludność polską, która ze wszystkich stron dążyła na spotkanie pociągu. Wojsko polskie było witane okrzykami i łzami” – wspominał później dowódca ochotnicznych oddziałów polskich.
W Polsce armia licząca niemal 70 tys. żołnierzy weszła w skład odradzającego się polskiego wojska i przyczyniła się do zwycięstwa w walkach o kształt granic II RP. Wiosną 1919 roku Armia Hallera liczyła niemal 70 tys. żołnierzy zorganizowanych w dwa korpusy. W jej skład wchodziły jednostki piechoty, artylerii, kawalerii, pancerne, wojska inżynieryjne, łączności, kolejowe oraz lotnictwo. Uzbrojenie stanowiło prawie 100 samolotów, 120 czołgów Renault FT-17 i ponad 170 dział artyleryjskich. Wówczas odradzająca się Polska spod jarzma zaborów bardzo potrzebowała militarnego wsparcia. W Galicji trwała wojna z oddziałami ukraińskimi o Lwów, na zachodzie zaś walczono z Niemcami w powstaniu wielkopolskim. Kijów od 1918 roku przebywał w ręku bolszewików koordynowanych z terenów Rosji. Z nimi hallerczycy mieli zmierzyć się dopiero w kwietniu 1920.
Doskonale wyposażona i wyszkolona armia z Francji faktycznie przechyliła szalę zwycięstwa na polską stronę. Dlatego Józef Piłsudski od listopada 1918 roku nakłaniał marszałka Ferdynada Focha, francuskiego naczelnego wodza, w sprawie wysłania błękitnego wojska do Polski. Przeciwko temu był premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George, premier Wielkiej Brytanii, który nie chciał zbytnio osłabiać Niemiec (podobnie działają dzisiaj państwa europejskie w stosunku do Rosji nakładając na nią bardzo ograniczone sankcje i kupując od Rosji do dziś gaz i ropę w ogromnych ilościach).
Dopiero pod koniec marca 1919 roku alianci wydali zgodę na przejazd polskiej armii do kraju. Dłuższy czas trwały negocjacje, jaką trasą mają jechać Polacy. Brytyjski premier nie chciał by robili to przez morze do Gdańska bo nie chciał by miasto zostało przejęte przez Polaków. Dlatego zorganizowano przejazd koleją przez Niemcy. Broń jechała w oddzielnych wagonach. A każdy pociąg był eskortowany przez dwóch oficerów alianckich dla rozwiązywania ewentualnych konfliktów.
Jako pierwsi 14 kwietnia wyruszyli do kraju żołnierze z kwatery głównej generała Hallera, 1 Dywizja Strzelców Polskich oraz eskadry lotnicze. Do Warszawy pierwszy transport Błękitnej Armii przybył 21 kwietnia i był witany z wielkim entuzjazmem. Przerzucanie hallerczyków do Polski trwało do czerwca 1919 roku. Do jej przewiezienia użyto 383 pociągów. Przyjazd armii składającej się 70 tys. żołnierzy, świetnie wyszkolonych i wyposażonych w nowoczesną broń, zwłaszcza samoloty i czołgi Renault FT-17, znacznie wzmocnił polskie siły.
W maju 1919 roku jednostki Armii Hallera wzięły udział w ofensywie na froncie ukraińskim w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Na początku jesieni 1919 roku Armia Hallera weszła w struktury odradzającego się polskiego wojska i walczyła na wojnie polsko-bolszewickiej w okolicach Baru, Winnicy, Samgródka, Jeziornej i Płoskirowa.
Podobny problem z brakiem żołnierzy jaki w roku 1919 odczuwała Polska w roku 2025 odczuwa także Ukraina. Poza granicami Ukrainy mieszkają obecnie setki tysięcy obywateli Ukrainy płci męskiej, którzy mogli by wzmocnić zdolności obronne własnego kraju poprzez tworzenie ochotniczych oddziałów zbrojnych na terenie zaprzyjaźnionych państw. Czy realne jest podjęcie się działań i znalezienie lidera równie efektywnego jak Roman Dmowski, Ignacy Jan Paderewski i Józef Haller po stronie ukraińskiej by zmotywować Ukraińców za granicą do zaciągania się do jednostki podobnej Armii Hallera i wyruszyć na odsiecz Rosji? Warto tutaj dodać, że Polacy którzy po okupacji Polski przez Związek Sowiecki i Niemcy znaleźli się za granicą chętnie zaciągali się do walki we Francji, Włoszech a nawet w Afryce. Ale to oddzielna bohaterska strona historii Polski.
Leave a Reply