Archiwa, antropocentryczność i dobro wspólne

W roku 1995 na konferencji heraldycznej we Lwowie białoruski historyk dr Anatol Citou w kuluarach imprezy naukowej opowiadał o swoich kwerendach archiwalnych w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. Mnie, wówczas studenta, klepiącego biedę w kraju z ogromną inflacją i brakiem jakichkolwiek perspektyw zawodowych na Ukrainie, zapadła w pamięć jego anegdota o tym, jak niemal że na terenie archiwum historyk białoruski zadzwonił do swojej rodziny w Mińsku, korzystając z budki telefonicznej…

Sprawiło to wówczas na mnie ogromne wrażenie. Czegoś takiego nie mogłem wówczas sobie wyobrazić, jak to w ogóle jest możliwe.

Przekonałem się o tym praktycznie jesienią w roku 1999, kiedy po raz pierwszy jako doktorant przyjechałem na stypendium do Instytutu Historii PAN. I, korzystając z karty telefonicznej zadzwoniłem do swoich bliskich na Ukrainę. Byłem pod wrażeniem, nie tylko możliwości technicznej, ale i finansowej, gdyż stypendium mi pozwalał na spokojnie, bez liczenia sekund i minut porozmawiać i otrzymać satysfakcje z sytuacji, która za chwile wydała mi się oczywista, z tym, że to było oczywiste właśnie w Polsce, a nie na Ukrainie.

Sprawił na mnie wrażenie także sam tryb pracy archiwum, kultura relacji między pracownikami archiwum a badaczami. Powaliła mi z nóg w Archiwum archidiecezjalnym w Warszawie uprzejma propozycja kustosza napicia się kawy. Dotychczas takie sytuacje wydawały mi się rodem z bajki. A jak się okazało to nie bajka, ale rzeczywistość, normalność. Po tych doświadczeniach wyniosłem ważną lekcje w życiu: podstawowym kapitałem społeczeństwa jest człowiek. Antropocentryczność powoduje kształtowanie poczucia wartości, godności, bez których nie jest możliwy dobrobyt i w miarę sprawiedliwe rządy.

Vitaliy Perkun, fot. freepik, 11 sierpnia 2025 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *