4 września 2014 roku Franciszek Brzezicki z Żytomierza świętował jubileusz 90-lecia urodzin. Jeden z najstarszych Polaków tego miasta do dziś znajduje się w centrum uwagi ukraińskich i polskich dziennikarzy oraz historyków przez to, że już jako kilkunastoletni chłopiec razem z innymi Polakami z Żytomierza gorliwie bronił wiary katolickiej przed komunistami, którzy po przewrocie bolszewickim opanowali to miasto. Następnie włączył się w walkę także z niemieckim okupantem i przeszedł przez „9 kręgów piekła” w nazistowskich i sowieckich łagrach.
Młody Franek był świadkiem, jak NKWD aresztowało jego ojca i matkę w drugiej połowie lat 30. XX wieku tylko za to, że byli Polakami, jak Niemcy w 1941 roku błyskawicznie wypędzili „niezwyciężoną” Czerwoną Armię z Wołynia. Prawdziwe oblicze „nowi gospodarze” pokazali natychmiast, tworząc getto dla Żydów i wywożąc młodzież na prace przymusowe do III Rzeszy. Brzezicki od razu włączył się w ruch partyzancki, stworzył własny oddział w Żytomierzu, składający się z młodych Polaków. Na początku zbierali broń i amunicję, potem nawiązali współpracę z radziecką grupą dywersyjną i stali się regularnym oddziałem antyfaszystowskiego podziemia.
Marzeniem Franciszka było przedrzeć się do Polski i wstąpić w szeregi AK. Niestety jeden z radzieckich spadochroniarzy, których wysłano do Żytomierza, by tworzyć sieć konspiracyjną, okazał się zdrajcą i wydał wszystkich, którzy zbierali się na tajnych zebraniach w centrum miasta. Od końca 1943 roku życie Franciszka Brzezickiego potoczyło się inaczej. Żytomierskie więzienie gestapo, Majdanek, Gross-Rosen, Leitmeritz, sowieckie więzienie, Omskie łagry… Opowiadania starego Polaka stały się materiałem dla setek artykułów w ukraińskiej i polskiej prasie, filmów dokumentalnych oraz książek o Majdanku.
Przez całe życie Franciszek Brzezicki niósł w sercu miłość do Boga, wszystkie swoje prośby i trudy życia kierował do Matki Przenajświętszej i dzięki temu pozostał Człowiekiem. Po latach trzymania w łagrach za bycie „wrogiem narodu”, prawie w wieku 40 lat, Polak wrócił do ojczystego Żytomierza, odnalazł w nim swoją miłość. Z małżonką doczekali się dzieci i wnuków, a po latach znęcania i więzienia nowe ukraińskie władze nareszcie oddały mu szacunek za wkład Brzezickiego we wspólne dzieło zwalczania Nazistów i walki za wolność wyznania i możliwość wygłaszania swojej opini.
Czego można życzyć Franciszkowi Brzezickiemu w jego 90. rocznicę urodzin? Długich lat życia? Szczęścia, zdrowia? Tego też, oczywiście. Ale najbardziej będzie go cieszyła kontynuacja tego, za co on walczył od lat młodzieńczych do dziś – za odbudowę kościołów katolickich na Żytomierszczyźnie i zachowanie pamięci o straszliwych zbrodniach reżimu komunistycznego i Nazistów. Za tą walkę my, nowe pokolenie Polaków Ukrainy, serdecznie, Panie Franciszku, dziękujemy…
Redakcja
GK
Leave a Reply