84 lata temu żołnierze radzieccy utopili w Dniestrze w Zaleszczykach dwa wagony wypełnione więźniami politycznymi

Na początku lipca 2025 roku minęło 84 lata od strasznej tragedii, jaka wydarzyła się na moście kolejowym w Zaleszczykach. To właśnie tutaj w 1941 roku żołnierze armii radzieckiej wysadzili w powietrze i wrzucili do wód Dniestru dwa wagony kolejowe wypełnione… więźniami politycznymi z terenów wschodnich województw II RP, po 50-70 osób w każdym. W jednym z tych oddziałów znajdowali się więźniowie z więzienia w Czortkowie, w drugim z Kołomyju. Byli to głównie chłopcy i dziewczęta.

Dziś samotny kamienny krzyż na stromych zboczach Dniestru, w pobliżu mostu kolejowego w Zaleszczykach, przypomina nam o tych strasznych wydarzeniach. Napis na nim głosi: „Ten krzyż jest pamiątką o więźniach, którzy zginęli latem 1941 roku z rąk NKWD, wrzuceni do wód Dniestru”. Co roku mieszkańcy miasta przyjeżdżają tu, aby odprawić nabożeństwo żałobne i uczcić pamięć niewinnych, którzy zginęli z rąk sowieckich oprawców. W tym pamiętnym dniu w Zaleszczykach gromadzą się goście z obwodu lwowskiego, tarnopolskiego, czerniowieckiego.

W czasach sowieckich twierdzono, że most wysadzili niemieccy sabotażyści, ale w rzeczywistości Niemcy zajęli ten teren 14 lipca, a tragedia wydarzyła się mniej więcej 5-7 lipca (dokładna data nie jest znana). Wycofujący się enkawedyści wysadzili w powietrze wagony z więźniami politycznymi na moście łączącym Bukowinę z Galicją na Dniestrze.

Badaczem tragedii, która wydarzyła się w Zaleszczykach, jest były dyrektor liceum, historyk Anton Mohyliuk. W jednej ze swoich prac przytoczył on wspomnienia F.S. Babalyuka, naocznego świadka tragedii: „Mieszkałem wtedy we wsi Dźwinaczyn. Rano 7 lipca 1941 r. pojawił się w cukrowni, bo tam pracował. Radzieccy żołnierze zaminowali główne obiekty produkcyjne. Praca wówczas nie wchodziła w grę, więc postanowiłem wrócić do domu. Na torach kolejowych stały cztery wagony towarowe z zakratowanymi oknami. Eszelon przejechał przez most, a wagony z ludźmi stały. Wspiąłem się już na wzgórze i wszystko było widoczne jak na dłoni. W końcu do lokomotywy doczepiono wagony z ludźmi, a za nimi kolejne 6-7 wagonów. Cały eszelon przesunięto na całą długość mostu. Strażnicy, oficerowie i maszynista opuścili eszelon i udali się w kierunku stacji Zaleszczycka. Maszynista był oburzony, bo oficer pchał go w klatkę piersiową i wymachiwał rewolwerem. A jakieś 10 minut później straszna eksplozja uniosła wagony z ludźmi przez most. W następnej chwili wpadli do wody. Lokomotywa spadła na nich. W tym miejscu woda wydawała się wrzeć, ponieważ gorące kotły i para podgrzały ją do wysokiej temperatury. Ci, którzy byli w górnej części wody, po prostu ugotowali się żywcem. Widok był straszny. Stało się to 7 lipca 1941 r. około godziny 15.00. Reszta wagonów nie wpadła do rzeki, ponieważ sprzęgło pękło od eksplozji i stoczyli się z powrotem na stację…”

Brzegi Dniestru są tu bardzo wysokie i strome – nikt nie przeżył. W mołdawskim mieście Vadul-lui-Vode zwłoki, których ciała przyniósł rwący nurt Dniestru, chowano w masowym grobie. Ich ręce były związane drutem…

Jan Gulej za: Wasyl Tołubiak, Zaleszczyki-Czerniowce, fot. most kolejowy w Zaleszczykach w czasach II RP, Polona,  8 lipca 2025 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *