200 lat temu szczątki Kościuszki przeniesiono na Wawel

23 czerwca 1818 r., Tadeusz Kościuszko został pochowany na Wawelu. Pierwszy pogrzeb generała odbył się w szwajcarskiej Solurze dziewięć miesięcy wcześniej.

Na propozycję Thomasa Jeffersona zamieszkać w Ameryce Kościuszko odmówił ciekawym zdaniem. Stwierdził: „Jestem ostatnim Polakiem w Europie, wszystkich innych okoliczności uczyniły poddanymi różnych mocarstw”. Napisane było to w tonie żartobliwym, ale tak naprawdę nieźle oddawało i charakter Kościuszki, i jego ówczesną pozycję w Europie.

Jak na siedemdziesięciolatka był człowiekiem bardzo zdrowym i aktywnym. Wiadomo, że bywał w Genewie, zjeździł też konno kantony szwajcarskie. O jego zdrowiu nieźle świadczy to, że podczas jednej z takich wycieczek spadł z konia i mocno się poturbował. Wystarczyło jednak wówczas kilka dni, by całkowicie doszedł do siebie. Zeltner, który czasem towarzyszył mu w podróżach, częściej jednak nie, powiedział potem, że „niewiele miał sposobności, by obcować ze swym znakomitym gościem”. Jak zauważał Feliks Koneczny, Kościuszko „dwa ostatnie lata życia spędził w podróży”.

Tadeusz Kościuszko zmarł w Solurze dnia 15 października 1817 r. Przytomny był do końca, mówiąc o Polsce. Mimo że chowano go w tej niewielkiej miejscowości, pogrzeb odbył się z pompą. We wszystkich kościołach biły dzwony, wstrzymano ruch kołowy. Zgodnie z wolą zmarłego jego trumnę nieśli ubodzy, a odprowadzały ją sieroty, dla których również wyznaczył stosowną kwotę w testamencie. Dalej szli mieszkańcy Solury i okolicznych wiosek. Trumnę wniesiono do kościoła Najświętszej Marii Panny Niepokalanego Poczęcia. Po odprawieniu egzekwii ciało Kościuszki przełożono do cynowej trumny, którą umieszczono w większej, dębowej, a następnie spuszczono do piwnicy pod głównym ołtarzem.

Nie tylko Polacy zareagowali na śmierć Kościuszki. Późniejszy prezydent USA William Henry Harrison mówił wówczas w Kongresie: „Kościuszko, męczennik wolności już nie żyje […] Sława jego trwać będzie, dopóki wolność panuje nad światem; dopóki na ołtarzu wolności jej obrońcy składać będą swe życie w ofierze, imię Kościuszki trwać będzie wśród nas”. W Paryżu nabożeństwo żałobne odbyło się w kościele św. Rocha, a przemawiał m.in. gen. La Fayette.

Dwa lata później, jesienią rozpoczęto usypywanie na Zwierzyńcu tzw. kopca Kościuszki. „Trzy lata pracowano nad tym dziełem, to jest od dnia 16 października 1820, aż do 16 października 1823, i dzisiaj mogiła Kościuszki na 300 stóp wysoko wznosi się naprzeciwko mogił Krakusa i Wandy” – wspominał Falkenstein, ale Maria Dąbrowska miała na ten temat więcej do przekazania:

„Było to w roku 1820. Cała ziemia polska została już podzielona między sąsiadów. A Kraków pozostał wolny. Było tu akurat tyle miejsca, by Tadeuszowi Kościuszce wystawić pomnik. Długo myśleli ludzie, jaki on powinien być, żeby biła z niego miłość narodu. Komu powierzyć to dzieło wielkie? Wreszcie postanowiono: Kto walczył o ojczystą ziemię, niech z ziemi ma pomnik. Rozniosła się ta wieść po całej Polsce. Niesłychana radość wstrząsnęła sercami wszystkich. Nie trzeba rzeźbiarza. Cały naród będzie rzeźbił pomnik Kościuszki.16 października wyznaczono termin sypania kopca. Na ten dzień zjechała do Krakowa cała Polska. Każdy chciał budować pomnik z ziemi. Każdy chciał grudką ziemi podpisać się, że gotów jest za przykładem Kościuszki walczyć o niepodległość Polski aż do śmierci. Snuły się po Krakowie tłumy ludzi. Wszystkie zajazdy były pełne. Wszystkie domy krakowskich mieszczan przyjęły gości z obu brzegów Wisły. Kto patrzył wtedy na Kraków myślał: Gdzież się podziały zabory i granice?”.

Słowo Polskie na podstawie informacji PAP, 25.06.18 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *