Pod koniec lipca terroryści zwolnili katolickiego księdza Wiktora Wąsowicza, którego więziono przez 11 dni. Przebywając w niewoli w rękach prorosyjskich separatystów ksiądz doświadczył „największych rekolekcji” w swoim życiu. Kapłan służył ludziom, razem z którymi siedział w jednej celi, udzielał im Sakramentu Pokuty. Rozmowy na tematy duchowe ks. Wiktor prowadził nawet z terrorystami.
– Dziękuję bardzo wszystkim, którzy modlili się za mnie i wspierał w tej trudnej sytuacji. Odczuwałem to wsparcie — powiedział od razu po wyzwoleniu Wiktor Wąsowicz. Swoją niewolę kapłan traktował jak próbę wiary i wzmocnienie powołania kapłańskiego. Jego zdaniem, zatrzymanie było przypadkowe.
– Jeździłem tymi drogami na co dzień. Zawsze byłem ubrany w sutannę. Kiedy wracałem z Doniecka do Gorłowki mój samochód zatrzymała grupa nieznanych mi osób. Widzieli, że jestem księdzem, ale poprosili o pokazanie paszportu. Zobaczyli, że urodziłem się w obwodzie żytomierskim, a zameldowanie mam w charkowskim. To wzbudziło ich podejrzenie …
Najpierw odwieźli mnie na ulicę Gorkiego w Gorłowce. Zamknęli w pokoju jednego z budynków tam położonych. Byłem w tym pokoju nie sam. Gdy przyszli na drugi dzień i zapytali kim jestem, odpowiedziałem, że jestem księdzem rzymskokatolickim i pracuję w Gorłowce, Jenakijewym, Artemowsku i Makiejowce. Nie uwierzyli i odebrali telefon komórkowy. Gdy zadzwonił biskup, nie zechcieli z nim rozmawiać. Ale za jakiś czas zaczęli zwracać się do mnie „Padre”.
O warunkach w niewoli ks. Wiktor mówił niewiele. W małym pokoiku razem z nim przebywało od czterech do dziesięciu osób. Ludzie ciągle się zmieniali. w ciągu 11 dni przez ten mały pokój przeszło ich ponad 50. W pomieszczeniu nie było okien, w związku z czym było trudno orientować się czy był dzień czy noc. Oprócz tego było bardzo gorąco i przez brak wentylacji trudno było oddychać. Księdza Wąsowicza nie zmuszano do pracy fizycznej, przez większość czasu trzymano go w pokoju.
Ludzie, przebywający razem z nim zadawali księdzu różne pytania, związane z duchowością – mówi ks. Wiktor. Dwie osoby nawet spowiadał.
Nawet wśród terrorystów byli ludzie, którzy starali się w miarę możliwości troszczyć się o rzymskokatolickiego kapłana. Pytali, czy potrzebuje jedzenia, przynosili herbatę i pozwalali na umycie się. Czasami podchodzili z różnymi pytaniami, na przykład, co oznacza nazistowska „swastyka” i innymi.
Wąsowicz mówi, że powinni byli go wypuścić już czwartego dnia, ale po katastrofie Boeinga 777 zdecydowali się na dalsze trzymanie. Najpierw obiecali, że zwrócą samochód i wszystkie dokumenty, ale później rozmyślili się. Pozostawili wszystko, a księdza „wymienili”. Na co – o. Wiktor nie wie, na co go „wymienili”.
W dniu zwolnienia, Wiktora Wąsowicza terroryści wsadzili do samochodu i wywieźli za miasto. Czekał tam ks. Mikołaj z Doniecka, który odwiózł zwolnionego kapłana do Charkowa.
Na podstawie informacji credo-ua.org, opracowanie Anna Denysiewicz
GK
Leave a Reply