„Zbrodnia bez kary” – taki tytuł, nawiązujący do powieści Dostojewskiego, nosi wydana w Kijowie w 1994 r. kilkusetstronicowa książka dotycząca masowych morderstw dokonanych w latach 1937-38 przez NKWD w Winnicy. Zawiera dokumenty i wspomnienia świadków tych wydarzeń. Wśród ofiar było kilkuset Polaków, o czym świadczą zamieszczone w książce wykazy zamordowanych. Warto więc przybliżyć czytelnikom ten fragment historii XX wieku, zwłaszcza, iż podobnie jak Katyń, był do niedawna skrzętnie ukrywany.
Jest w Winnicy, tak jak i w innych dużych miastach byłego Związku Radzieckiego, wybudowany z całym socjalistycznym rozmachem, Park Kultury i Wypoczynku. Setki, tysiące mieszkańców miasta bawi się tam na organizowanych często festynach; dzieci korzystają z atrakcji stałego lunaparku.
Kiedy w końcu lat 80-tych pokazałem moim winnickim przyjaciołom francuskie wydawnictwo poświęcone zbrodniom stalinowskim i wielkiemu cmentarzysku ofiar, na którym sowieckie władze urządziły boiska sportowe, alejki, fontanny, ustawiły karuzele i huśtawki, wszyscy jednomyślnie stwierdzili: „to zachodnia propaganda. Nie było żadnych zbrodni w Winnicy!”
Dziś wybudowano tam cerkiew-kaplicę cmentarną, powstały dwa pomniki z tablicami upamiętniającymi zbrodnie, ale lunapark funkcjonuje nadal. Wielu nie chce uwierzyć własnym, ukraińskim historykom. Tak jest wygodniej: nie trzeba mieć skrupułów przed posadzeniem dziecka na karuzeli, pod którą, być może leży jego pradziadek…
Pierwsze publikacje dotyczące enkawudowskich masowych mordów w Winnicy pojawiły się już w 1943 r. w Kanadzie i USA. Ich autorami byli ukraińscy uczeni, którzy uciekli przed komunistycznym terrorem „za wielką wodę”. Jeden z nich, Mychajło Seleszko, swój wydany w 1943 r. w New Jersey artykuł zatytułował: „Winnica – Katyń Ukrainy”. Podobnymi porównaniami posługuje się do dziś wielu historyków. Nie bez racji, bowiem metody, które po raz pierwszy NKWD zastosowało w Winnicy (strzał w tył głowy, związane z tyłu ręce) wykorzystane zostały później w egzekucjach polskich oficerów w Katyniu, Miednoje, Charkowie czy Starobielsku.
Jedną, bodaj czy nie najważniejszą z przyczyn masowych zbrodni na Ukrainie była chęć rewanżu za rok 1919 i 1920, za walkę Ukraińców pod wodzą Petlury wraz z polskim wojskiem marszałka Piłsudskiego przeciw zalewającym kraj bolszewikom. Winnica, w której obaj wodzowie przyjmowali defiladę oddziałów zdobywających Kijów, była miejscem szczególnie znienawidzonym przez Stalina. Nic więc dziwnego, ze szalejący terror komunistyczny to właśnie miasto dotknąć musiał najbardziej.
Najpierw jednak władze sowieckie spowodowały słynny „Wielki Głód”. W latach 1932-33 zginęło z głodu spowodowanego restrykcyjną polityką Moskwy ponad 7 milionów mieszkańców wsi. Potem masowe aresztowania żołnierzy z armii Petlury, ukraińskiej inteligencji i duchowieństwa, aż wreszcie przyszedł rok 1937. Zaczęło się od zakrojonych na szeroką skalę aresztowań „wrogów ludu” na terenie Podola. Część winnickich szkół zamieniono na więzienia NKWD. W końcu marca 1938 r. do pięknego sadu przy ul. Podleśnej i zaczęto zwozić deski, cegłę, cement i wapno. Wkrótce cały sad został ogrodzony wysokim, szczelnym parkanem. Wysiedlono pobliskich mieszkańców. Nocą często słychać było szum silników samochodowych, jedna za druga podjeżdżały ciężarówki ze zgaszonymi reflektorami.
Apolon Trembowiecki, dziennikarz i pedagog winnicki, jeden z niewielu enkawudowskich aresztantów wypuszczonych z więzienia po zajęciu miasta przez Niemców, w swej książce „Zbrodnia w Winnicy” wydanej w USA w 1943 r. wspomina, iż często słychać było z ogrodzonego sadu krzyki ludzi kopiących wielkie kwadratowe doły o głębokości dochodzącej do 5 metrów.
W roku 1943, po wkroczeniu Niemców do Winnicy, poinformowani przez mieszkańców hitlerowcy, zaprosili do miasta komisję Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. W ciągu dwóch tygodni rozkopano w sadzie przy Podleśnej 1, 19 mogił o łącznej powierzchni 228 m. kw. Znaleziono wielką ilość zwłok.
Innym miejscem masowych mogił był cmentarz prawosławny, gdzie w piętnastu dołach o wymiarach 3×3 metry znaleziono kolejne ofiary stalinowskiego terroru. Oto jak przedstawia ten fakt A. Trembowiecki: „Oczom zgromadzonych ukazał się koszmarny obraz: w mogiłach leżeli zakatowani męczennicy ze związanymi rękami i dziurami od pocisków w potylicy. Kolejne warstwy trupów przesypane były wapnem, najwyższa warstwa zasypana dziesiątkami chłopskich chust, sukienek, kaftanów i nocnych koszul. To wszystko znów przesypane wapnem…”
Największą ilość mogił odkryto w Parku Kultury i Wypoczynku im. M. Gorkiego. Rozpoczęły się zbiorowe pogrzeby. Pierwszy odbył się 12 czerwca 1943 r. Pochowano 230 ciał. Przez następne cztery miesiące, co kilka dni odbywały się kolejne pochówki. Ogółem do 3 października 1943 r. odbyło się ich 19. Pochowano łącznie 9439 osób. Wśród nich było prawie tysiąc osób polskiego pochodzenia. Tak wynika z załączonego do omawianej książki wykazu. Oto kilka wypisów z owej listy, dotyczących Polaków:
poz.14 – Balicki Rafał, l.45, rolnik, wieś Brygidówka, aresztowany 27.XI.1937, żona Marcelina,
poz.120 – Głuszko Wojciech Adamowicz, Polak, l.52, robotnik kołchozowy, wieś Chutor pow. Bar, areszt. 23.XII.1937, żona Maria,
poz.567 – Staniszewski Adolf – Polak, rachmistrz, miasto Bracław, areszt. w grudniu 1937, narzeczona Emilia Dobrzańska,
poz.666 – Jakubowski Bonifacy – Polak, l.65, robotnik kołchozowy, wieś Wójtowce (obecnie Żdanówka), pow. chmielnicki, areszt. 18.IV.1938, żona Paulina.
Wiele nazwisk umieszczonych na owej liście ma polskie brzmienie, choć nie podana jest narodowość zamordowanego. Można więc z dużym prawdopodobieństwem domniemywać, iż przynajmniej część tych ludzi to Polacy. Np.: Berezowski Michał (poz.28), matka Janina, Bednarski Juliusz syn Stanisława (poz.30), Bruniecki Józef s. Feliksa (poz. 62), Borkowski Jan s. Jana (poz.69), Wawroński Hilary (poz.71), Wdowicki Tomasz (poz.93), żona Karolina.
To wypis tylko z pierwszej „setki”. A takich „setek” jest 95!
Badająca winnickie masowe groby międzynarodowa komisja, w skład której weszli:
1. Prof. Anatomii Soenen z Belgii,
2. Dr Michajłow z Instytutu Medycyny Sądowej w Bułgarii,
3. Prof. medycyny sądowej – Cazzaniga z Włoch,
4. Dr ter Poorten z Instytutu Anatomii Patologicznej w Amsterdamie (Holandia),
5. Prof. Birkle z Instytutu Medycyny Sądowej w Bukareszcie (Rumunia),
6. Prof. medycyny sądowej Krsek z Bratysławy (Słowacja),
7. Prof. medycyny sądowej Orsós z Budapesztu (Węgry),
8. Prof. anatomii Pesonen z Helsinek (Finlandia),
9. Prof. Duvoir z Instytutu w Paryżu (Francja),
10. Prof. Jurak z Uniwersytetu w Zagrzebiu (Chorwacja),
11. Prof. Haggovist z Uniwersytetu im. Karola w Sztokholmie (Szwecja),
oraz dwóch profesorów medycyny sądowej z Niemiec przez trzy dni, od 13 do 15 lipca 1943 r. prowadziła badania zbiorowych mogił.
W protokole datowanym na 15 lipca 1943 r. komisja oświadczyła, że znaleziono trzy miejsca zbiorowych pochówków ofiar stalinizmu z lat 1937-38:
I. „Sad gruszowy” – 38 masowych mogił,
II. „Cmentarz prawosławny” – 40 masowych mogił,
III. „Park Wypoczynku” – 35 masowych mogił.
W mogiłach stwierdzono 9439 ciał, z czego przebadano 819. Na wszystkich przebadanych ciałach znaleziono z tyłu szyi rany od pistoletu kaliber 22 (kule ołowiane, „niepokryte”). Wszystkie ofiary miały związane z tyłu ręce i były ubrane. Tylko trzy kobiety nie miały związanych rąk, były natomiast całkiem rozebrane. Otwór wejściowy kuli znajdował się na wysokości 2-3 kręgu szyjnego (w kilku przypadkach – piątego). Jedno z ciał miało przestrzeloną czaszkę w okolicy skroni (z prawej na lewą stronę), kilka innych ofiar zginęło od strzału w potylicę. W wielu ciałach stwierdzono dwie lub trzy osobne rany postrzałowe.
Lektura książki „Winnica – zbrodnia bez kary”, jako żywo przypomina opisy mordów dokonanych przez NKWD na polskich oficerach. Nic więc dziwnego, że Winniczanie często porównują Winnicę do Katynia. Szkoda, że nie wszyscy; nie tak łatwo jednak wykorzenić z głów mieszkańców wbijaną latami „wiedzę” o kraju, w którym , jak w żadnym innym, swobodnie oddycha człowiek. „Ja drugoj takoj strany nie znaju, gdie tak wol’no dyszyt czełowiek…”
Na podstawie książki „Winnica – zbrodnia bez kary” – dokumenty, świadectwa, Kijów 1994, str.333
Zbigniew Lewiński, 20.11.16 r.