Za jedną z pierwszych budowli miasta w Złoczowie uwazany jest tzw. szpital św. Łazarza przy ul. Czajkowskiego. Otworzył go w XVII w. Jakub Sobieski, sam zaś budynek pochodzi z 1427 roku i z nim właśnie jest związana pierwsza wzmianka o Złoczowie.
Był wówczas to dwór szlachciców Szczeczunowiczów. W XVI w. „Złoczowski dwór” był w posiadaniu Stanisława Sieneńskiego, którego z powodu związku z zamężną kobietą nie dopuszczano do Komunii świętej. Niemniej jednak, to jemu właśnie Złoczów zawdzięcza prawo magdeburskie, przyznane miastu w 1523 roku. Pod koniec XIX w. już dawny szpital św. Łazarza oddano na potrzeby wojskowych, za czasów zaś radzieckich mieścił się tutaj magazyn artykułów przemysłowych. W latach niepodległości zabytek przekazano Lwowskiej Galerii Sztuki, która dopiero kilka lat temu zainstalowała dookoła ogrodzenie, nominalnie rozpoczynając prace remontowe. Wewnątrz zachował się komin z gotyckim łukiem oraz monumentalny portal.
Natomiast główną atrakcją Złoczowa, rzeczywiście, jest wspaniały zamek, wzniesiony przez ojca króla Jakuba Sobieskiego w 1636 roku w „holenderskim” stylu.
Twierdzę tą tworzą cztery masywne bastiony, których nie mogła przebić ówczesna artyleria. Na nich znajdują się małe wieżyczki, z których każda zachowała herby Janina, Gozdawa, Rawicz i Herburt oraz skrót JSKKSK – Jakub Sobieski, Krajczy Koronny, Starosta Krasnostawski. Do bramy prowadzi odnowiony kilka lat temu rawelin – forpoczta przed głównym wejściem do twierdzy. Większa część środków na niego przeznaczył deputowany Petro Pysarczuk, o czym przypomina tablica pamiątkowa. Wewnątrz rawelinu dobra restauracja i sklep z pamiątkami. Dalej prowadzi drewniany, niegdyś zwodzony most. Pod nim archeolodzy niedawno odnaleźli małe przejście, z którego, jak przypuszcza się, korzystała załoga w celu opuszczenia obiektu.
Nad pięknym renesansowym portalem bramy mieści się głowa lwa oraz, wg dawnego zwyczaju, obraz Bogurodzicy. W nadbramnym budynku obecnie znajduje się administracja rezerwatu (od lat 80. zamek należy do Lwowskiej Galerii Sztuki). Za nim otwiera się wspaniała panorama wewnętrznego zamkowego dworu, w którym odtworzono miniaturowy francuski regularny park i ogród w stylu wschodnim z bramą „pailou”, „garbatym mostkiem” i charakterystyczną drewnianą altaną, przy której szumi sztuczny potok.
Naprzeciwko bramy znajduje się jeden z najbardziej oryginalnych budynków architektury rezydencyjnej – Chiński Pałac. Prawdopodobnie, wzniesiono go za czasów króla Jana III Sobieskiego jako daninę nowej modzie na wszystko wschodnie. W odnowionych wnętrzach mieszczą się ekspozycje sztuki wschodniej. Poza figurami Buddy i chińskich bożków przedstawiona tutaj również korecka i baranówska porcelana o wschodnich motywach. Główną okrągłą salę westybulu zdobi figura Konfucjusza i Laozi. Odnowiono tutaj także stare kominy. Po prawej stronie od Chińskiego mieści się Wilki Pałac, gdzie znajdują się główne ekspozycje.
Wyjątkową cechą tego dwukondygnacyjnego budynku jest sześć dawnych toalet, znajdujących się po kątach i w centrum. Dla XVII w. było to niezwykle rzadko spotykane. Wszystkie sale zabytku są odnowione wg spisów inwentarza z XVIII w. Na piętrze znajduje się Wielka Sala, ozdobiona kominem, kolumnami i czerwonym suknem na ścianach. Pod baldachimem stoi „tron” – zabytkowy fotel. Obok – olbrzymi stół, przy którym Jan Sobieski mógł częstować gości. W pozostałych, rzetelnie odnowionych komnatach znajdują się kopię i oryginały obrazów, przedstawiających dziadka króla Marka Sobieskiego, magnatów Bielskich, którzy wynajmowali zamek w XVIII w., ikony, broń i meble. Jest tutaj również ponownie konsekrowana zamkowa kaplica ze starym ołtarzem z jakiegoś kościoła oraz skarbiec z kopią „korony Daniela Halickiego”. W westybulu – repliki płócien batalistycznych, których oryginały znajdują się w Oleskim zamku. Odrębna ekspozycja jest poświęcona niewinnie zamordowanym przez NKWD mieszkańcom Złoczowa, o czym opowiem dalej.
Na terenie dworu zamkowego znajdowało się kilka innych pomieszczeń gościnnych i gospodarczych, m.in. kuchnia. Wg encyklopedii ówczesnych polskich architektów „Krótka nauka budownicza dworów, pałaców, zamków” została postawiona ona jako odrębne pomieszczenie, aby nieprzyjemne zapachy nie przeszkadzały właścicielom rezydencji.
Na podwórku przy bramie leżą dwa wielotonowe głazy o zagadkowych, rzekomo, nie rozszyfrowanych napisach. Jeden z nich przedstawia suchy i kwitnący wianki, pod którymi jest otwór. Wg legendy, jeżeli przekręcić w nim palec w prawo, to spełni się materialne życzenia, w lewo – duchowe. Głazy znaleziono w lesie w pobliżu sąsiedniej wsi Nowosiółki, i w jakiegoś powodu kojarzy się je z Templariuszami. Natomiast znany krajoznawca Czołowski w swej pracy pisze, że kamienie pochodzą z XIX w. i jest w nich zaszyfrowana historia nieszczęśliwej miłości pani Strzembosz do nieznanego artysty. Zresztą, zamek w Złoczowie pełen jest wielu legend. Pracowniczka Muzeum Sztuki Wschodniej, na przykład, opowiedziała, że pewnego razy, zatrzymawszy się w pracy do nocy, widziała „olbrzymiego czarnego rycerza”, który rzekomo zaglądał do okien pierwszego piętra Chińskiego pałacu. Ale przejdźmy do faktów.
Wg niektórych danych, zamek budowali wzięci do niewoli Turcy i Tatarzy, którzy później osiedli w pobliżu miasta, gdzie założyli wieś Woroniaki. Ci, już zasymilowani jeńcy, pewnego razu pod nieobecność właścicieli zamku, powstali i próbowali go zdobyć. Ale zostali odparci, wówczas ich na nowo wzięto do niewoli i 300 stracono. Stało się to już w czasach Jana III Sobieskiego, który, odziedziczywszy fortecę po ojcu także podjął się opieki nad nią, odnawiając fortyfikacje zgodnie z ostatnimi zasadami współczesnej nauki. Niemniej jednak, w 1672 roku tureckie wojsko Kapudana Paszy po sześciodniowym oblężeniu zdobyło jak się wydawało nieprzystępną fortecę, wziąwszy do niewoli komendanta i cały garnizon. Stało się to, jak się przypuszcza, przez to, że król wywiózł większość armat i najlepszych żołnierzy na pomoc Kamieńcowi Podolskiemu. Turcy zostawili w zamku załogę, którą wkrótce zniszczyli Polacy. Właśnie w Złoczowskim zamku dwa lata później Jana Sobieskiego ogłoszono królem, on zaś przełożył koronację, udając się w kolejna wyprawę na Ukrainę przeciw Turkom i Kozakom Doroszenki. Król zostawił z twierdzy Stanisława Jabłonowskiego, który odbił szturmy Tatarów w 1675 roku.
W późniejszych czasach Jan III często bywał tutaj z ukochaną małżonką – Francuską Marysieńką, a gdy jej nie było obok, pisał do niej listy, nazywając siebie „pustelnikiem złoczowskich lasów”. Monarcha, niewątpliwie, trzymał w pałacu zamkowym sporo cennych rzeczy, które zniknęły po tym, jak jego potomkowie sprzedali fortecę Radziwiłłom w następnym stuleciu.
W roku 1801 hrabia Łukasz Komarnicki nabył zamek i po części odnowił pałac, o czym w języku łacińskim oznajmia tablica na jego murze. Jego syn Aleksander gościł tutaj poetę Wincentego Pola, który zadedykował fortecy kilka wierszy. Komarniccy jednak nie unieśli ciężaru odbudowy podupadłego w poprzednich dziesięcioleciach zamku i wynajęli go Austriakom jako koszary. Kilka lat później doszło do tego, że ludność żydowska zaczęła rozbierać mury fortyfikacji. Fortecę, co dziwne, uratowało tutaj więzienie – w 1873 roku rząd ostatecznie wykupił zabytek. Działał on również w latach międzywojennych, zarówno jak i za czasów „pierwszych sowietów” oraz Niemców aż do roku 1954.
W czerwcu 1941 roku zdarzyła się tutaj jedna z największych tragedii w historii miasta – wycofując się, enkawudziści bestialsko zamordowali ponad 600 więźniów złoczowskiego więzienia. Ludziom piłowano czaszki, wbijano w nie gwoździe itp. Zabitych pośpiechem zakopano na dziedzińcu zamkowym. Kilka dni później Niemcy dla celów propagandowych przeprowadzili ekshumację zwłok tych biedaków, których na nowo pochowali krewni. Wkrótce w zamku zaczęło działać gestapo. W pobliżu zamkowych murów obecnie znajduje się olbrzymi pomnik z krucyfiksem, poświęcony zamordowanym ofiarom komunistów.
Po więzieniu w zamku działała szkoła zawodowa. W szczególności, duże pracownie znajdowały się w lasach Chińskiego pałacu. Dopieru w latach 80. zabytek przekazano Lwowskiej Galerii Sztuki, która od tamtego czasu na nowo „odrodziła” zamek, przywracając mu dawne piękno i majestat. Zresztą, prace nadal trwają. Jeżeli chodzi o odnowione sale Wielkiego pałacu, to po tylu dziesięcioleciach przebywania w nim więzienia, prawie wszystkie oryginalne elementy wewnętrznego zdobienia utracono. Wszystko, co widzimy tam obecnie, zostało odtworzone przez współczesnych artystów wg dawnej ikonografii.
Dmytro Antoniuk, opracowanie tekstu Irena Rudnicka, 07.06.18 r.
Leave a Reply