Powstanie listopadowe na Podolu i Wołyniu. Cz. I

Pałac w Krasnosiółce, przed którym odbyło się spotkanie powstańców listopadowych w 1831 roku. Stan obecny

Dzisiejszym artykułem przygotowanym przy współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Winnicy, rozpoczynam cykl materiałów poświęconych 190. rocznicy wydarzeń Powstania Listopadowego na terenach Podola i Wołynia.

Powstanie to zawsze historia pojedynczych, niezwykłych ludzi. I tu chciałbym zatrzymać się na kilku przedstawicielach podolskiej szlachty, bez których tutejszy patriotyczny zryw w maju 1831 roku byłby niemożliwy.

Za sprawą awanturnika i tchórza mjr Chróścikowskiego z Płocka, który samowolnie przejął uprawnienia emisariusza Rządu Narodowego w Warszawie, dzień rozpoczęcia akcji zbrojnej wyznaczono najpierw na 27 kwietnia.

Powstańcy listopadowi w Krasnosiółce na tle pałacu w Krasnosiółce. Rycina nieznanego autora

Kiedy zaś wszyscy już otwarcie się zbroili, przekonani o rozpoczęciu powstania, tego samego dnia przyszedł od niego rozkaz, aby odroczyć początek na 7 maja. Wiele osób zostało z tego powodu pojmanych przez carskich urzędników. Część innych została w domu, przez co szeregi powstańców nie obejmowały znacznej ilości insurgentów. Nie angażowali też chłopów ukraińskich, wierząc, że z powodu siewu nie zgodzą się na powstanie. Obawiali się też  drugiej Koliszczyzny, chociaż Ludwik Mieroslawski – uczestnik powstania, argumentował w swojej książce „Rozbiór krytyczny kampanii 1831 roku”, że Ukraińcy, pamiętając czasy Rzeczypospolitej i już wiedząc, jak to jest – żyć w Imperium Rosyjskim, wybraliby stronę polską.

Sala pałacu w Krasnosiółce, która może pamiętać generała Kołyszkę i powstańców

Bracia Aleksander i Izydor Sobańscy jako pierwsi zdecydowali się na podjęcie ryzyka i nieposłuszeństwo wobec sprzecznych rozkazów. W swoim majątku w Piątkowce (obecnie rejon Berszadzki) aresztowali rosyjskiego oficera, zebrali 250 kozaków dworskich i podjęli broń przeciwko ciemiężcom. Prawdopodobnie dołączył do nich znany wówczas orientalista, podróżnik i językoznawca Wacław Seweryn „Emir” Rzewuski wraz ze swoim przyjacielem – poetą Tymką Padurrą. Uzbroił oddział 60 kozaków w swoim majątku w Sawraniu (obecnie obwód Odeski), przekazując im krakowskie konfederatki. Co ciekawe, historyk z Winnicy Wiktoria Kolesnik pisze, że oddział Sobańskiego w Piątkowce pobłogosławił na bitwę prawosławny pop, co po raz kolejny udowadnia, że Ukraińcy rzeczywiście mogli przyłączać się do powstania i pomagać powstańcom.

Pierwotny plan ataku na Tulczyn lub Baltę został odrzucony. Zapewne ze względu na małą liczbę powstańców. W międzyczasie ogłoszono walne zgromadzenie w majątku Henryka Lipkowskiego w Krasnosiółce nad Bugiem. Tam 5 maja bracia Sobańscy wzięli udział w wyborach dowódcy wojsk podolskich, słynnego w czasie powstania kościuszkowskiego generała Benedykta Kołyszki. Był teściem Lipkowskiego. W swojej książce Mieroslawski uważa, że ten krok był bardzo negatywny, ponieważ Kołyszko miał już ponad osiemdziesiąt lat, a szlachta wybrała go tylko po to, by kryć część swoje kłótni i intrygi. Jednak to stwierdzenie jest sprzeczne.

Patrząc w przyszłość, zauważam, że bracia Sobańscy, jak większość z tych, którzy zebrali się w tym czasie w Krasnosiółce, czekał los wygnańców, ale obaj najpierw zdołali przedrzeć się do Królestwa Polskiego i wziąć czynny udział w walkach, za co obaj zostali odznaczeni krzyżem Virtuti Militari.

Artykuł powstał przy współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Winnicy.

Dmytro Antoniuk, 6 maja 2021 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *